~32~"Chyba jestem chora"

101 14 10
                                    

Tydzień później...

Spanie, seriale, smarkanie w poduszkę - powtórz.

Teraz tak wygląda moje życie. A dokładniej...

Wstaję - myślę o nim.

Jem - myślę o nim.

Oglądam seriale - myślę o nim.

Śpię - myślę o nim.

Czemu tak musi być? Czemu ta strata tak bardzo musi boleć?

Nie wiem jak się ma, co u niego i mimo że nie powinnam, to martwię się. Chcę do niego zadzwonić i kiedy usłyszę jego głos, to szybko się rozłączę, ale za każdym razem, kiedy mam takie plany, to rzucam telefon jak najdalej ode mnie, żeby mnie nie kusił. Przed chwilą właśnie tak zrobiłam.

Nagle mój telefon zadzwonił.

Nawet nie zatrzymałam lecącego odcinka, tylko ruszyłam z prędkością światła na koniec pokoju po mój telefon. Urządzenie nie przestawało dzwonić, a ja wpadłam w histerię, kiedy nie potrafiłam go znaleźć wśród moich porozwalanych ubraniach na podłodze.

- Gdzie..?

Nie dokończyłam zdania, gdyż potknęłam się o wystającą nóżkę z mojego łóżka, przez co pocałowałam podłogę. Moja twarz miała twarde lądowanie, ale za to znalazłam mój telefon! Nie podnosząc głowy odebrałam, mając nadzieję, że osoba, która do mnie dzwoni jest warta mojego cierpienia.

- Jacob czy to ty? - wymamrotałam nie zdając sobie sprawy ze swoich słów.

Chyba za mocno się walnęłam.

O Boże! Gorzej być nie może!

Po drugiej stronie słuchawki usłyszałam śmiech, który przypominał rechot ropuchy.

- Nieee, tu twój kolega z amnezją - zaśmiał się.

Gdyby to był Jacob to wydałoby się, że czekałam na jego telefon.

Więc... Czemu nie zadzwonił?

Ah, zerwaliśmy.

- Eh, widziałam literkę "J" i...

- Rozumiem - przerwał mi.

- Jak się czujesz? - spytałam odruchowo i nagle poczułam szczypanie na łuku brwiowym.

- Jest okej, a u ciebie?

Położyłam palec na szczypiące miejsce, przez co jeszcze bardziej zabolało, dlatego szybko cofnęłam palec, na którym była mała plamka krwi. Brawo, Emily.

- Jest dobrze. Tak myślę - mówiłam mając wzrok wpatrzony w swój zaplamiony krwią palec.

- Słyszałem... Wiesz o czym. Przykro mi - nastało długie milczenie.

- Ta, mi też jest przykro, że tak to się skończyło - przerwałam męczącą ciszę.

- Chciałabyś mnie odwiedzić? - spytał nagle.

- Myślę, że to nie jest dobry pomysł. Nie chcę wpaść na... Wiesz kogo.

- Na tego, którego imienia nie wolno wymawiać. Dobra, czaję - prychnął. - Był u mnie wczoraj, dzisiaj już nie przyjdzie.

- Niech ci będzie - westchnęłam.

- To do potem - po drugiej stronie usłyszałam "pik", co oznaczało koniec połączenia.

Z niechęcią podniosłam się z ziemi, a z moich ust wydostał się jęk. Dopiero teraz poczułam niemiłosierny ból w okolicy oka. Podeszłam do lustra i czułam się jak upiór. Moje włosy były poczochrane, łuk brwiowy przecięty, a wisienką na torcie był siniak na moim oku. Nie dowierzając spojrzałam w odbiciu lustra na miejsce, na którym zaliczyłam upadek i zachodziłam w głowę, jak to możliwe, że nie złamałam nosa.

Moja Kretynka |delena|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz