~25~"Zaczynamy popadać w paranoję"

125 29 6
                                    

Tydzień później

- Aww, jak fajnie - zamruczałam jak zadowolona kotka. - W ogóle nie żałuję, że ubrałam dzisiaj spódniczkę do pracy.

- Mi też się to podoba - mruknął. - A te pończochy są jeszcze bardziej seksowne.

- A co jeżeli ktoś nas tu przyłapie? No wiesz, wyglądamy dosyć dwuznacznie...  - zachichotałam, kiedy jego wargi znalazły się na wewnętrznej części mojego uda.

- Nikt nie wejdzie. Zamknąłem drzwi na klucz - wymruczał, a po moim ciele przeszły siarki.

Moje pończochy sięgały do ud, co Jacob sprytnie wykorzystał i zaczął robić mi malinkę na wewnętrznej części mojego uda. Z moich ust wydostało się sapanie, mimo tego, że starałam się być jak najciszej.

Gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że będę leżała na biurku, za którym pracuję, a mój były, który obecnie jest moim chłopakiem, a jednoczenie nie, będzie robić mi malinkę, jeszcze tak blisko mojej strefy intymnej, to bym chyba wysłała go gdzieś w głąb Rosji.

Odchyliłam głowę w tył i chwyciłam teczkę, po czym przyłożyłam sobie ją na twarz, żeby nieco zagłuszyć moje jęki.

- Lubię twoje jęki, więc daj mi się ich trochę nasłuchać - warknął, a ja uśmiechnęłam się, w dalszym ciągu trzymając teczkę przy mojej twarzy.

- Wiem, że lubisz, ale inni może niekoniecznie. Wolałabym, żeby nikt nie wiedział o tym, co właśnie robimy i...  - nie dokończyłam, gdyż jego wargi zaczęły całować moją kobiecość przez materiał mojej bielizny, a ja głupia zapomniałam co chciałam powiedzieć, więc po prostu nabrałam powietrza i wypuściłam je z głośnym jękiem.

I w tym momencie zadzwonił telefon...

Emily, jesteś oazą spokoju, pamiętaj. Pierdolony klasztor tybetańskich mnichów. Głupi mały badyl zwany kwiatkiem na tafli obsranego jeziorka. Spokój i harmonia...

- Nie próbuj nawet sięgać po to cholerstwo! - i moja oaza spokoju poszła się pieprzyć.

- Wybacz, skarbie, ale muszę odebrać -  przesunął się w moją stronę, tak, że jego twarz była naprzeciwko mojej i chwycił telefon, który znajdował się nad moją głową. - Nie denerwuj się tak. Później dokończymy - uśmiechnął się, a ja przymrużyłam oczy, próbując zabić go wzrokiem.

- Jeszcze się policzymy - szepnęłam sama do siebie.

- Oj Tyler, oby to było coś ważnego - zacmokał w powietrzu, a w mojej głowie zrodził się diaboliczny plan.

Uniosłam się na łokciach i zaczęłam muskać wargami jego szczękę, żuchwę i jadąc tak, aż do szyi. Przymknął oczy i mruknął coś pod nosem, a ja stłumiłam chichot.

Nagle Jacob położył telefon obok mnie i dał na tryb głośno mówiący, po czym gwałtownie wbił się w moje usta, przewracając mnie tym samym na plecy.

- Przypominam ci, że za pięć minut mamy spotkanie. A, i jeszcze jedno! Gdybyś zobaczył gdzieś Emily to przypomnij jej o tym spotkaniu, bo ona znając życie zapomniała, a szukałem i nigdzie jej nie znalazłem - mówił Tyler, podczas kiedy my z Jacobem pożeraliśmy się na biurku

- Jak ją znajdę to przypomnę jej - puścił mi oczko, a ja odgarnęłam mu włosy z czoła.

- Dzięki i do potem - chwilę odczekaliśmy, do momentu kiedy usłyszeliśmy krótkie "pip", co znaczyło, że połączenie się zakończyło.

- No to... Musimy iść - zrobił smutną minkę.

- Uh, złaź ze mnie, wielorybie - próbowałam go od siebie odepchnąć, ale moja siła, a jego jest bez porównania.

Moja Kretynka |delena|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz