ROZDZIAŁ 7

598 25 1
                                    

Sobota,

Remek pewnie się o mnie martwi. Czekałam na Szymona aby zgodzić się na jego propozycje mimo tego, że bardzo tego nie chciałam - kochałam Remigiusza. Zakochałam się w nim - nie mogę przestać o nim myśleć. Idąc do niego do szpitala byłam najszczęśliwszą osobą na ziemi i chciałam aby jak najszybciej wyzdrowiał. Nagle do pokoju wchodzi pobity Szymon z nożem, z którego ciekła krew. Zbliżał się do mnie - wyglądało na to jakby chciał mnie zadźgać. Po paru krokach upadł na ziemię a do pokoju wszedł Remek z raną na prawej ręce i rozciętym łukiem brwiowym. Odciął sznury, delikatnie oderwał mi szkota, wziął mnie na ręce i pobiegł do samochodu:

M: Remek! Jesteś ranny, poczekaj opatrzę cię! - powiedziałam zmartwiona.

R: Nic tobie nie jest? Nic ci nie zrobił ten psychol?

M: Mi nic nie zrobił, ale tobie tak - i to znowu przeze mnie. Przepraszam cię za niego.

R: Zawiadomiłem policję, zaraz tutaj będą. Będziesz musiała złożyć zeznania.

M: Oczywiście! Jak mnie znalazłeś? Już myślałam, że będę musiała podjąć najgorszą decyzje mojego życia...

R: Przyjechałem dzisiaj w to samo miejsce gdzie byliśmy umówieni i widziałem jak się do mnie zbliża, przyłożył mi chloroform. Gdy się obudziłem nie byłem jeszcze związany i zaatakowałem. Jaką decyzje, Martyna?!

M: Powiedział, że jeśli nie zgodzę się być jego dziewczyną zrobi ci krzywdę, nie mogłam na to pozwolić! Nie wytrzymałabym gdyby coś ci się stało....

Chwycił mnie za rękę i powiedział:

R: Ja też bym nie wytrzymał.

Objął mnie ręką w talii, po czym namiętnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek. Pojechaliśmy do domu. Opatrzyłam go i zostałam u niego na noc - bardzo nalegał, nie chciał spuścić mnie z oka.

NIE OPUSZCZAJ MNIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz