ROZDZIAŁ 5

654 28 1
                                    

Tydzień później - czwartek,

Remek wychodzi dzisiaj ze szpitala. Pomogłam mu spakować wszystkie rzeczy. Po podpisaniu najważniejszych papierów udaliśmy się do mojego auta - odwiozłam go do domu. Gdy dotarliśmy pomogłam zanieść jego rzeczy do pokoju. Miałam już wychodzić gdy nagle powiedział:

R: Zostaniesz jeszcze na chwilę?

M: Muszę już jechać do domu, obiecałam mamie, że dzisiaj wrócę.

R: Poczekaj - poszedł do pokoju. Przyniósł mi kartkę z jego numerem.

R: Zadzwoń lub napisz gdy będziesz miała czas, proszę.

M: Napiszę - uśmiechnęłam się i wyszłam.

W drodze powrotnej myślałam o nim. Wymyślałam niestworzone historyjki, które na pewno nigdy się nie wydarzą - ale pomarzyć zawsze można. Po dwóch godzinach dojechałam do domu. Pomogłam mamie w ogródku, po czym poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i zastanawiałam się co napisać. W końcu odważyłam się i napisałam:

M: Witam pana Remigiusza.

Po 3 minutach dostałam odpowiedź:

R: Witam panią Martynę.

Zaśmiałam się. Pisaliśmy do późnej nocy. Przez głupie sms wiedzieliśmy już o sobie wszystko. Wtedy przeczytałam tą wiadomość:

R: Masz jakieś plany na jutro?

M: Nie mam, dlaczego pytasz?

R: Poszlibyśmy na spacer? Znam pewne, przepiękne miejsce, mam nadzieję, że ci się spodoba.

M: Oczywiście, nie mogę się już doczekać - powiedziałam uszczęśliwiona.

R: Przyjadę po ciebie o 13:00, czekaj na mnie w parku koło szpitala, na ławce przy fontannie.

M: Do zobaczenia jutro.

R: Do zobaczenia, ślicznotko.

Rozłączyłam się. Czy on na prawdę nazwał mnie"ślicznotką"?! Chyba się przesłyszałam - byłam taka szczęśliwa, że chciało mi się płakać. Z jednej strony byłam cała w skowronkach ale z drugiej strasznie się stresowałam - w co ja się ubiorę, jak się pomaluje?!




NIE OPUSZCZAJ MNIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz