Środa,
Pełno pielęgniarek biegało dziś przy Remku - zastrzyki, szwy, leki, pobieranie krwi. Powiedziały, że za tydzień powinien już zostać wypisany. Udałam się w stronę wyjścia. Nagle zauważyłam chłopaka, który ciągle błagał mnie o spotkanie - Szymona. Szybko wróciłam do sali, w której leżał Remigiusz - usiadłam przy jego łóżku. Niestety, zauważył mnie i poszedł w moją stronę:
S: Hejka mała, co Ty tutaj robisz? Co to za kolo?
M: Nie widzisz, siedzę z moim...chłopakiem - powiedziałam to bo wiedziałam, że się nie odczepi.
R: A Ty czego tutaj szukasz 'kolo'? - powiedział trochę śpiący Remek.
S: Zauważyłem Marti to przyszedłem się przywitać. To co mała, spotkamy się jutro, albo w piątek?
R: Nie widzisz, że jest zajęta? Poza tym mamy już plany na jutro i piątek.
S: Dobra nie dramatyzuj ziomek, pytam Marti a nie ciebie.
M: Słyszałeś, mamy plany. I nigdy się nie spotkamy, więc już do mnie nie pisz.
Odszedł bez słowa. Poczułam się dziwnie nazywając Remka moim chłopakiem - obudził się akurat wtedy gdy to powiedziałam!
M: Dziękuję, że mnie broniłeś i przepraszam, że nazwałam cię moim chło.... - przerwał mi.
R: Nie masz za co przepraszać! Widać, że typ cię nękał, nie dziwie ci się.
M: Jeszcze raz dziękuję. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Odwzajemnił go i chwycił mnie za rękę. Nagle poczułam dziwne łaskotki w brzuchu - to chyba były motyle. Położyłam głowę na jego łóżku cały czas patrząc na niego. Po chwili zasnęłam.

CZYTASZ
NIE OPUSZCZAJ MNIE
FanfictionFanFiction o Martynie i Remku ❤ Będąc na spacerze wydarzyła się cudowna a zarazem najgorsza rzecz w moim życiu - poznanie wymarzonego mężczyzny. Wszystko było cudownie do pewnego momentu.....