ROZDZIAŁ 12

477 28 4
                                    

Środa,

Po paru godzinach przyjechała wyczekiwana surowica. Lekarz i pielęgniarki wszystko przygotowali i zaczęli podawać mi lek. Krzyczałam z bólu - był nie do wytrzymania. Remek stał obok mnie i trzymał mnie bardzo mocno za rękę. Czekaliśmy 20 minut, byłam pozytywnej myśli - niestety na marne. Bąble nie zniknęły:

R: Poczekajmy jeszcze chwilę! Może trzeba poczekać dłużej - krzyczał zdenerwowany Remek.

L: Jeśli poczekamy dłużej surowica zniszczy cały układ kończyn - Martyna nie będzie miała czucia już w niczym. Musimy przystąpić do amputacji.

*REMEK*

Wyrzucili mnie z sali - nie do wiary! Biedna Martyna, oby szybko wyszła z tej depresji. Postanowiłem pojechać do kwiaciarni po jej ulubione kwiaty i coś słodkiego - nie chcę aby była smutna. Teraz najważniejsza jest ona i jej samopoczucie - zrobię wszystko aby nie czuła się jak kaleka.

*MARTYNA*

Już po operacji - nie wiedziałam co mam myśleć. Wiedziałam jedno - moje życie jest do bani. Teraz tylko muszę poczekać na Remka i zrobić najtrudniejszą rzecz w moim życiu. Nie wiem czy będę w stanie to z siebie wydusić.....

NIE OPUSZCZAJ MNIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz