ROZDZIAŁ 11

475 27 0
                                    

Środa,

Czekałam gotowa na sali. Strasznie się denerwowałam - bałam się o moją nogę. Przyszedł lekarz:

L: Martyno, mam dobrą i złą wiadomość.

M: Zacznijmy od tej dobrej - powiedziałam zdenerwowana, z całych sił trzymając rękę Remka.

L: Dzisiaj zostanie przywieziona surowica, która zapobiegnie dalszemu zakażeniu nogi i wszystko wróci do normy.

M: A ta zła?

L: Jeśli po 20 minutach podaniu surowicy bąble z ropą nie znikną będziemy zmuszeni przystąpić do amputacji.

M: Oby ta surowica zadziałała.

Lekarz wyszedł z sali, zostałam sama z Remkiem:

R: Martyna nie bój się, będę zawsze przy Tobie - powiedział uśmiechając się do mnie.

M: Będziesz chciał być z kaleką? Wątpię - powiedziałam ze smutkiem.

R: Oczywiście, że tak. Są rehabilitacje, sztuczne protezy. Wszystko będzie dobrze, rozumiesz? Nigdy cię nie zostawię kochanie - zbliżył się do mnie i pocałował w czoło.

Uśmiechnęłam się i go pocałowałam - taki chłopak to istny skarb, ale nie chciałam mu niszczyć życia. Życie z kaleką nie jest łatwe - trzeba ciągle się nią zajmować, pilnować i pomagać. Nie chce aby skończył swoje życie w tak nudny sposób.





NIE OPUSZCZAJ MNIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz