Epilog

278 54 2
                                    

Khloe spokojnym krokiem zmierzała w kierunku boksu Snowflake'a. Była niezwykle dumna ze swojego podopiecznego, z siebie również, że wygrali Pegasus World Cup, do tego ustanawiając nowy rekord. Uśmiech nie schodził jej z ust.

Było wcześnie rano, stajenni jeszcze nie roznieśli koniom porannej porcji paszy, a mało które wystawiały głowy ponad drzwiczki.

Wreszcie dotarła do końca podróży, a mianowicie do połowy stajni gdzie boks miał karosz. Stając przed nim zamarła. Miała wrażenie, że jej serce na chwilę się zatrzymało, po czym ruszyło szaleńczym cwałem powodując ból. Drzwiczki otwarte były na oścież, a na ściance widniała duża plama zaschniętej krwi. Przed boksem leżało sporo porozrzucanej słomy, wewnątrz boksu była roztrzepana na wszystkie strony, wyglądało to jak miejsce szarpaniny.

Zaschło jej w gardle, nie mogła wydobyć z siebie żadnego słowa. W jednej chwili po policzkach popłynęły jej łzy.

Teraz tylko jedno było pewne.

Odwróciła się na pęcie i szlochając oraz dając upust łzą, które lały się po jej policzkach strumieniami pognała w kierunku pokoju Roberto.

*

Pomknęła przez korytarz po czym z rozmachem otwierając drzwi, jak burza wparowała do pokoju. Torres błyskawicznie odwrócił głowę w jej kierunku. Siedział przy stoliku, w granatowym, ciepłym szlafroku, popijając kawę i przygryzając do tego kanapki.

Widząc czerwone od płaczu oczy i zapuchniętą twarz dziewczyny, zaniepokojony zapytał:

- Khloe, co się stało?- łamiącym się głosem wydukała przez łzy:

- Snowflake został porwany.

SnowflakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz