Trzy klacze pasły się pod lasem. Śnieg sięgał powyżej ostrogi, a z ich chrap wydobywało się ciepłe powietrze, które szybko przemieniało się w parę. Wszystkie grzebały w śniegu kopytami w poszukiwaniu chociażby źdźbła trawy.
Po chwili dało się usłyszeć tętent kopyt. Czterolatki podniosły głowy strzygąc uszami. Kary ogier biegł po środku lekko wysunięty przed galopującego po prawej gniadosza i siwka po lewej. Kilkanaście długości za nimi gnali pozostali.
W mgnieniu oka dopadli do końca padoku, gdzie w rogu pasły się klacze.
Winter od razu podszedł do izabelowatej klaczy z łysiną i przytulili się szyjami, tak samo jak Pharoah i córka Tapita.
Gniada klacz, o nasyconym, niemalże złotych odcieniu sierści, z delikatnym uśmiechu na pysku podeszła bliżej płotu. Snow wyciągnął szyję i lekko trącił pyskiem pysk Royal.
- Co tam?- zapytała Song, gdy obie pary się od siebie oderwały.
- Chcieliśmy wam pokazać pewne miejsce.- zaczął Winter z radosnym błyskiem w oku.
- Czyli? Daleko to?- dopytywała Queen.
- Nie, całkiem niedaleko. To chcecie iść?- dokończył Silver.
- Ja tak, a wy?- zwróciła się do swoich przyjaciółek, które skinęły ochoczo głowami.
- Świetnie, w takim razie róbcie to co my.- powiedział Flame, po czym upewnił się, że nikt nie zwraca na nich uwagi. Poderwał się do galopu, a Vanilla zrobiła to samo co on. Po kilku foulee wybili się przed płotem i wylądowali po drugiej stronie. Izabelowata zahaczyła lekko kopytami o deskę, ale nic jej się nie stało.
Po nich poszli Lady i Pharoah.
- Gotowa?- szepnął karosz na co Royal skinęła głową.
Bez problemu przeskoczyli ogrodzenie, jednak po tym gniada musiała wziąć głęboki oddech.
- Song, wszystko w porządku?- zaniepokoił się kary podbiegając do klaczy.
- Tak, jasne.- sapnęła.
Siwek ponownie się upewnił, że nikt ich nie widział.
- Ruszamy!
Winter Flame i Queen Vanilla ruszyli kłusem jako pierwsi. Za nimi Lady's Tapit i Silver Pharoah, a po nich Snowflake i Royal Song.
*
Po kilkunastu minutach cała szóstka była na miejscu. Ich oczom ukazała się sporych rozmiarów polana pokryta białym puchem i otoczona lasem.
- Och!- zachwyciła się tym widokiem Queen- Co powiecie na wyścig?- pisnęła podekscytowana.
- Jasne!- krzyknęli ochoczo Winter, Lady oraz Pharoah.
- Ja podziękuję, mogę sędziować.- parsknęła Song.
- Czemu?- zaniepokoił się Flake.
- Umm, nie mam za bardzo ochoty.- wyjąkała, po czym szepnęła, aby nikt oprócz niej tego nie usłyszał- Ani siły.
- No dobrze.- gniadosz na prędko wykreślił kopytem linię startu, a zarazem mety.- Do połowy polany i z powrotem.
Pozostali ustawili się na linii startu.
- 3... 2... 1... Start!- krzyknęła Song.
Ogiery od razu wystrzeliły do przodu, walcząc o pozycję lidera. Klacze postanowiły oszczędzać siły. Snow, Winter i Silver co chwilę przyśpieszali wydłużając krok.
Szybko dobiegli do połowy i wypadli na "ostatnią prostą". Ogierom zaczęło brakować sił, średnio radzili sobie na tej nawierzchni, klacze natomiast lepiej. Lady biegnąca po wewnętrznej i Queen po zewnętrznej wyprzedziły pozostałych.
Kary, siwek i gniadosz zgodnie, skinieniem łbów, uzgodnili, że dadzą im wygrać. Znacząco zwolnili przechodząc w galop, dysząc.
Przed nimi toczyła się walka między siwką, a izabelowatą- to jedna, to druga prowadziła. Co chwilę przyśpieszały gnając na łeb, na szyję. Ostatecznie córka Tapita wygrała o szyję.
Ogiery spokojnym galopem dobiegli do klaczy.
- Wracamy?- zaproponował Pharoah.
Pozostali odpowiedzieli mu skinieniem głów, po czym ruszyli w drogę powrotną.
***
511 słów.
Do następnego!
CZYTASZ
Snowflake
Historia Corta,,Biegnie, wydłuża krok, przyśpiesza, wiatr targa jego grzywę i ogon, celownik zbliża się z zawrotną prędkością, a przeciwnicy są daleko w tyle..." Opowieść o sławnym ogierze wyścigowym, który pozostawił ważny ślad w historii wyścigów konnych... #3...