7

1.3K 82 0
                                    

-Susan! Susan!- słyszałam jakieś krzyki, ale nie potrafiłam otworzyć oczu i odpowiedzieć. -O Boże...- poczułam, ze zostałam podniesiona, a przy moim uchu poczułam jak ktoś szybko oddycha.

Gwałtownie otworzyłam oczy i od razu tego pożałowałam. Kiedy już przyzwyczaiłam się do światła, postanowiłam usiąść na łóżku, na którym leżałam. Nie czułam się zbyt dobrze. Po chwili podbiegła do mnie Pani Pomfrey. Kazała mi się położyć z powrotem, a potem przyłożyła mi dłoń do czoła. Różdżką przywołała wodę, a z szafki obok wyjęła szklankę.

-Jakbyś miała potrzebę się napić...- wlała ciecz do kubka i położyła go niskim stoliku.

-Wie może pani gdzie jest teraz Emily Parker?- pamiętam, że była ze mną kiedy zemdlałam i wydaję mi się, że zaniosła mnie do Skrzydła.

-Ta brunetka z kręconymi włosami? Aktualnie jest na zajęciach, powiedziała, że przyjdzie do ciebie z notatkami po 16.- humor mi się od razu poprawił. Emily się o mnie martwi, przejmuję się mną. Nie mam pojęcia jak mogłabym się jej odwdzięczyć.

Jak postanowiła, tak zrobiła. Emily przyszła ze stertą zapisanego pergaminu. Uczyłyśmy się, odrabiałyśmy pracę domową i wygłupiałyśmy się. Zajęło nam to kilka godzin. Na szczęście nie ominą mnie kolejne lekcje.

Za pozwoleniem pani Pomfrey, mogłam już wrócić do Pokoju Wspólnego. Po drodze, Emily wręczyła mi list. Ten list.

-Chcesz o tym pogadać?- spytała ślizgonka. Ja, w odpowiedzi,  kiwnęłam głową na tak. Jej uśmiech dodał mi pewności siebie.

Gdy weszłam do dobrze znanego mi pomieszczenia, już nie było tak kolorowo. Na kanapie siedział Blaise z książką. Zauważył, że przyszłyśmy. Wstał i podszedł w naszą stronę.

-Co tak późno?- pokazał swoje białe ząbki.-Susan, już wszystko ok?-

-Nie mamy o czym rozmawiać.- powiedziałam, a uśmieszek zszedł z jego twarzy. Emily, stojąca obok mnie, odebrała ode mnie papiery i bez słowa poszła w stronę dormitoriów. Ja zostałam na z tym pacanem. (od autorki. to było pierwsze określenie jakie przyszło mi do głowy XD)

-Jak to nie mamy o czym rozmawiać?- był lekko zdenerwowany.

-Normalnie. A teraz daj mi w spokoju pójść do mojego pokoju.- odeszłam kawałek, ale Diabeł złapał mnie za nadgarstek. Przyciągnął mnie blisko. Tak, blisko, że czułam jego oddech na mojej twarzy. Wyrwałam się i pobiegłam szybko na górę.

Gdy weszłam do dormitorium nikogo nie było. Szybko znalazłam swoją piżamę i poszłam się umyć.
Potem położyłam się, ale nie mogłam zasnąć. Udało mi się po 2 godzinach. W tym czasie wróciły moje współlokatorki.

✔ Dobranoc, Malfoy... || d.m. 1️⃣Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz