*Draco*
-JAKTYMOŻESZTAKSPOKOJNIESIEDZIEĆ?!?!- to była Emily (od jakiegoś czasu mówimy sobie po imieniu), zachowuje się tak od 15 minut. -POCOCITAKARTKA?!?!- dla twojej wiadomości, próbuje przygotować się na odwiedzenie Susan - to chciałem jej powiedzieć, ale postanowiłem nadal być cicho.-Idę się przejść.- wstałem, a potem wyszedłem z Pokoju Wspólnego.
Był już grudzień co oznacza, że wszystko było pokryte białym, puszystym śniegiem. Odeszłam trochę dalej od bawiących się nim uczniów. Schowałem rękaw do kieszeni kurtki. Auć! Poczułem jak coś przecięło mi skore palca. Zgadza się, krew zlatywała mi z kciuka większymi kroplami na moje buty przez jakiś czas. Schowałem ostrożnie rękę z powrotem do kieszeni. Tym razem poczułem cienki, szorstki materiał. Wyjąłem to coś, okazało się, że to pergamin... a dokładniej list.
29 listopada 1993
Droga Susan,
Jest nam bardzo przykro, ale tych świąt nie możemy spędzić razem. [...] Tym razem zostań w Hogwarcie. [...]
Na końcu był jeszcze starannie napisany podpis. To na pewno był list od rodziców Susan. Nie jest stary, nawet pamiętam jak Willow o nim wspominała. Ale... jak zalazł się w mojej kieszeni?
Zawróciłem szybko do szkoły. Musiałem jak najprędzej porozmawiać z Parker. Niestety dziewczyny nie było w miejscu gdzie ostatnio ją widziałem. Spojrzałem na zegarek, był już czas kolacji. Pobiegłem w stronę Wielkiej Sali, byłem głodny. Byłem głodny przez niedobór informacji. Usiadłem gwałtownie na jednej z dwóch ław przy stole ślizgonów - na wprost Emily.
-Wróciłeś już ze spaceru?- zapytała ironicznie.
-Rozumiem, że to nie jest takie łatwe. Tez najchętniej zobaczyłbym ją, ale nie możemy wylecieć w środku tygodnia...- dziewczyna nie dała mi dokończyć.
-Czyli mam czekać do przerwy świątecznej?!-
-Nie, poczekajmy do weekendu. Spróbuje opracować jak i gdzie lecieć. Polecimy na miotłach.-
-OK, życzę powodzenia.- dojadał swojego tosta i wyszła. Stresowałem się jak nigdy dotąd.-Czekaj, Parker!- krzyknąłem, na chwilę wszyscy ucichli i spojrzeli na mnie i na moją wyciągniętą rękę. Emily odwróciła się w moją stronę.
-Pamiętasz jak Susan zasłabła? Wiesz z jakiego powodu?- podeszła do mnie i przez chwilę nic nie mówiła.
-Tak... rodzice wysłali jej list...-
-O tym, że ma zostać w Hogwarcie na święta?- wyprzedziłem ją.
-Tak, ten. Skąd o tym wiesz, przecież jest w jej rzeczach. Widziałam jak go odkładała.-
-Był w mojej kieszeni. Myślisz, że chciała, żebym go zobaczył?-
-Nie wiem, może tak. Chciała uniknąć pytań. Raczej nie powinno to mieć nic wspólnego z tym, że jest w szpitalu, co nie?-
-A co miałoby mieć z tym wspólnego?-
-Może wiedziała, że to się stanie i zostawiła pamiątkę.-
-To trochę w jej stylu...- powiedziałem ciszej, kiedy ślizgonka już sobie poszła.Tego wieczoru przebywałem w miejscu gdzie jestem tylko przed egzaminami lub gdy mam napisać esej - biblioteka. Szukałem najpotrzebniejszych informacji. Narazie wiem, że Szpital Świetego Munga ma pięć pięter i, że Susan jest na 4 „Uroki Pozazklęciowe". Tyle, przez półtorej godziny. Chyba muszę przeczytać wszystkie książki stąd, żeby wiedzieć jak dostać się do szpitala. Odłożyłem jedną z tysiąca książek i usiadłem z powrotem na krzesło. Położyłem głowę na stole i zamknąłem oczy. Nie mogę teraz zasnąć.
CZYTASZ
✔ Dobranoc, Malfoy... || d.m. 1️⃣
FanfictionZawsze trzeba być uważnym. Wszystko może zmienić się w ułamek sekundy. Nigdy nie wiadomo czy twoją najlepszą przyjaciółkę opanują demony i czy z twojej szafki nie zaczną znikać cenne rzeczy. Jednak nie możemy się skupiać za długo na jednym, bo na pe...