4

1.8K 95 23
                                    

-Hej Draco- powiedziałam, przeskakując oparcie kanapy, siadając obok blondyna. Byliśmy jedynymi  osobami w Pokoju Wspólnym z powodu późnej godziny.

-Cześć Willow- odpowiedział, dalej patrząc się w kominek, który ładnie oświetlał pomieszczenie. Dawało to przyjemny nastrój przy tych zielonych ścianach. Jakby małe płomyki szczęścia z niego wylatywały.

-Ja do ciebie ładnie, po imieniu, a ty do mnie po nazwisku? Nie ładnie Malfoy- udałam oburzenie.

Chłopak się zaśmiał. Lubiłam jak się śmiał, miał takie przeurocze dołeczki... i mówię to jako osoba z zewnątrz. Nie należę do grupy jego pseudofanek. Wręcz osoby, które ten „klub" tworzą, za bardzo za mną nie przepadają. Jego reakcja zmusiła mnie mimowolnie do tego samego.

-Tak?- popatrzył na mnie z powagą.

Potem blondyn zaczął mnie łaskotać. Miałam straszne łaskotki. Nie mogłam złapać powietrza, a moje dłonie nie za zwinnie próbowały złapać jego nadgarstki. Po chwili, chłopak przestał. Chyba przypomniał sobie jak tego nie lubię.

-Jesteś okropny- stwierdziłam po tym co zrobił. Usadowiłam się wygodniej na małej, trochę twardej, kanapie.

-Okropny to jest Dementor-
stwierdzenie adekwatne do sytuacji. Od początku przeszywał strach i dreszcz kiedy słyszałam to ostanie słowo.

-Bardzo śmieszne...- powiedziałam przewijając oczami.

Oparłam głowę o jego ramię, a on objął mnie ręką.

-Coś się stało?- spytałam.

-Nie, a miałoby się coś stać?-

-Ostatnio w Hogsmeade zachowywałeś się inaczej. Nawet do nas nie podszedłeś, wręcz wyglądało jakbyś nie chciał nas tam widzieć-

-Nie lubię kiedy tak rozbudowujesz zdanie, bo czuje się jak morderca. Chciałem iść z tobą i pow...-

-Przecież tam byłam, metr od ciebie. Byłam na piwie kremowym, u Zonka- jak zawsze przerwałam mu i jak zawsze czekał kiedy dokończę.

-Diabeł wiedział, o tym doskonale. Przeszkadzało mu to, więc zrobił to wcześniej- powiedział i zaczął patrzeć się na kominek, jakby bał się mojej twarzy.

-To twój przyjaciel, może o tym zapomniał...?- nie mogłam wymyślić lepszego argumentu. Teraz nie rozumiem ich obojga, a to podobno kobiety są trudne.

-Bronisz go?- odsunął się i spojrzał się na mnie pytająco i ze złością.

-Nie!- zrobiłam to samo co on.

-To po kogo jesteś stronie?-

-Po jakiej stronie? Draco, jesteśmy przyjaciółmi!- wstałam lekko zirytowana.

-Blaise chyba chce czegoś więcej niż przyjaźni!- wkurzyłam się i już chciałam go okrzyczeć za wszystkie czasy. Miałam wrażenie, że każdy w Hogwarcie się obudził.

-Jakoś nie zachował się jak kretyn, kiedy mnie pocałowałeś. Nie wyszedł i nie trzasnął drzwiami!- wypaliłam.

Draco odszedł, w ciszy, w stronę dormitorium. Ja z powrotem usiadłam na kanapie i zaczęłam płakać. Dlaczego nie może być jak zawsze? Co musiało się stać, że wszystko się zniszczyło? A co musi się stać, żeby zaczęło się naprawiać?

Schowałam głowę w kolana i zamknęłam oczy, żeby się uspokoić.
Po jakimś czasie poczułam jak ktoś siada obok mnie. To był Draco, na pewno. Poczułam jego perfumy, których używa od zawsze.

-Przepraszam- powiedzieliśmy w tym samym czasie.

-Czy ten pocałunek coś znaczył?- szepnęłam z gulą w gardle. Otworzyłam buzię by jeszcze coś powiedzieć, ale od razu ją zamknęłam.

Draco siedział na krawędzi mebla, mocno trzymając go, że końcówki jego palców stały się białe jak śnieg. Patrzył na szarawy dywan pod nami i nie mógł spojrzeć w moje oczy. Chociaż ja też już nie patrzyłam na niego.

-Nie wiem- szeptał -To było coś świetnego... naprawdę- potwierdził kiedy zobaczył, że z powrotem spojrzałam na jego twarz- czy to oznacza, że to jest przeznaczenie miłości? Nie wiem, ale nie jest to nam potrzebne.

Znowu otworzyłam i zamknęłam buzię jak ryba, a potem pozwoliłam mu kontynuować. Było słychać jak jakiś kot przechodzi niedaleko.

-Zobacz, jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi, czujemy się przy sobie dobrze. Pewnie za czasów naszych dziadków taka relacja byłaby uważana za miłość, ale teraz jest inaczej.

Patrzyliśmy się na siebie, a w tej ciszy nie wyczułam nic. Nie poczułam ukłucia złamanego serca. W stu procentach zgadzałam się z jego słowami.

Chłopak wstał i delikatnie mnie przytulił.

-Od kiedy jesteś taki Malfoy?

-Nie wiem w sumie, samo z siebie- zaśmiał się cicho- Dobranoc Susan.

-Dobranoc Draco- odszedł w głąb schodów, a ja po pięciu minutach zrobiłam to samo.

✔ Dobranoc, Malfoy... || d.m. 1️⃣Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz