Oboje siedzieliśmy w ciszy. Ja już chciałem stąd iść, daleko... Zabrać nas z tego obłędu. Stukałem palcami w stół obmyślając plan ucieczki gdy rogacz zaczął rozmowę.
- Więc... Masz mi coś ciekawego do powiedzenia?
- Nie...
Powiedziałem obojętnie. Nie obchodzi mnie to, ta cała "rozmowa" która się toczy. Chociaż? Nieeee.
- Rozumiem...
W tym momencie mnie zirytował. Chciałem być miły ale to było poniżej pasa!
- Mam ci powiedzieć coś co mnie ciekawi? Coś ciekawego? Ok.
Po co ci ja?Znieruchomiał. Jego oczy rozszerzone do granic możliwości.
- ...
-Czego się boisz liderze? Hmmmm?
Jestem tylko więźniem, twoim więźniem a ty mnie traktujesz jak swoją mamę! Po co ci to?Norweg chwile siedział w ciszy. Zatkało kakao! Nagle mówi.
- Szczerze?...
-No chyba tego od ciebie wymagam nie?
Uuuuu. Herbatka się zmieniła w kawę, co? Przed chwilą było słodko a teraz gorzko w chuj.
- Specjalnie chybiłem... żeby cię nie zabić...
Siedziałem cicho, zamurowany. Moje serce nabrało tępa.
- D-Dlaczego?
-No bo... cię kocham.
On żartuje, tak? Powiedz mi że żartuje... On mnie... on się mną bawi... tak jak kiedyś!
- Łżesz! Jak możesz się kimś tak bawić!
Z łzami w oczach wstałem ze stołu.
Zacząłem chisterycznie slochać I krztusić słoną wodą spływającą z moich policzków. Cofałem się coraz szybciej od ukochanej osoby a za razem mojego wroga.On gwałtownie wstał od stołu i podchodził bliżej... Cofałem się tak szybko, że miałem bolesne i bliskie spodkanie ze ścianą. Osunąem się na podłogę. Ściana... tam była śruba. Odwrócona bolcem w wnętrze pokoju... moja noga...
- Tom!
Lider przykucnął przy mnie. Ja miałem taką wielką odrazę. Kłamać że kogoś kocha... JAK MOŻE!?
-S -STOP! Nie dotykaj mn. mnie .e.
Moja noga... nie mogę wstać. Czuję ból w mojej łydce...
- Tom... Uspokuj się... jesteś ranny pozwól sobie pomóc.
-Nie! Odejdz ode mnie! Zostaw, ak!
K-kurwa...Odsuwając się zapomniałem o tym. On dalej jest wbity w nogę... a przynajmniej był... rozjebał mi tą ranę jeszcze bardziej.
- O kurwa. TOM! Ty krwawisz.
- J- jeb sie! NIE CHCĘ CIĘ ZNAĆ! BAWISZ SIĘ MNĄ!
-Tom... ja nie żartuje. Kocham Cię.
Czyli nie żartuje. O-o Boże...
Osoba która zniszczyła mi dom, życie. Ja się w niej... zakochałem.- Tord... ja- AŁA KURWA.
Rogacz podniósł mnie I wyniósł z gabinetu. Szedł tymi samymi korytarzami tylko że w innym kierunku. Stanął przed drzwiami, białymi jak śnieg drzwiami.
- Nie gadaj że masz tu higienistke...
- Nie mam...
Pokój biały jak śnieg, nieskazitelnie czysty. Norweg położył mnie na łóżko i poszedł. Za kulisy.
- Teee! ;-; Gdzie ty leziesz?!
Ja tu krwawie. Ała. Tord miał na sobie czepek w którym wyglądał przekomicznie. Biały fartuch i różową wstążkę związaną na kokardkę... przez pas... RÓŻOWĄ!
- Tord... omg...
Norweg nie powiedział nic. ON MA MNIE BANDAŻOWAĆ? Nie. Nain. Nie zgadzam się. I REFUSE!
- Muszę to zrobić zanim wda sie zakażenie... A do tego potrzebne jest ściągnąć twoje spodnie.
- Pojebało cię...
- Nie, mówię poważnie.
Powoli zaczął ściągać mi buty. Jeszcze wolniej podszedł bliżej mojego pasa. Schylił się i zaczął rozpinać guziki... ale mi gorąco.
Rozporek rozsunąwszy ( za dużo polskiego XDD) zaczął zsuwać jeansy z moich bioder. Czy mi się zdaje... ON UGRYZŁ WARGĘ! DOLNĄ!! A ja się rumienię... faen.- Tom? To pistolet w twoich gaciach czy cieszysz się że mnie widzisz...?
No I podpadłem.
- Em... wiesz. W tych czasach trzeba się bronić! Więc ten... to pistolet!
Ta na pewno go przekonałeś Tom. Brawo. NO BO KTO MU KAZAŁ WSTAWAĆ? Ja nie...
Poszedł po apteczke z uśmiechem na twarzy.
Oj zapowiada się na baaardzo długi dzień...
Wybaczcie że takie krótkie I tak długo czekać na to ale szkoła to nie za bardzo mi w pisaniu pomaga :P
YOU ARE READING
TOMTORD/I Wanna Know More About You.../
ФанфікиTomTord. Dwa totalne przeciwieństwa przeżywają wspólną przygodę. Jak wyjdą z tego cało? Przekonasz się tutaj. tytuł w budowie ;)