❝Kiedy zamykam oczy, widzę ciebie❞
Lindsay
Właśnie skończyła się lekcja wychowania fizycznego. Cała zdyszana po wolnym krokiem kierowałam się do wyjścia z sali. Nauczyciel dzisiaj nie był ckliwy i nagminnie kazał nam wykonywać jakieś ćwiczenia. Po samej rozgrzewce moja bluzka była zlana potem, a na czole pojawiły się kropelki wysiłku. Stąpałam nierytmicznie, leniwo po ziemi. Byłam sama na sali, zważywszy, że wszyscy zawsze jak najszybciej opuszczają to miejsce, by nie tracić długiej przerwy. Ja nie miałam się czym przejmować, bo wiedziałam, że przyjaciele na mnie zaczekają. Niestety byliśmy podzieleni na grupy i przez to, że nazwisko Hannah ma późniejszą literkę z alfabetu, musiałam się pogodzić z samotnym ćwiczeniem. Z początku nie było to łatwe, bo uwielbiam komentować wyboru wuefisty. Przyzwyczaiłam się do tego, ale czasem wciąż mówię sama do siebie i śmieję się pod nosem. Głupi nawyk dzielenia się z światem rzeczywistym myślami, które w pierwszej chwili przypałętają się do mojej głowy.
Wychodząc, rzuciłam okiem na puste, ogromne pomieszczenie. Żadnej żywej duszy, jednak na ławce leżało coś, co przykuło moją uwagę. Tracąc cenne minuty czekających na mnie przyjaciół, ruszyłam w kierunku bordowego materiału przewieszonego przez szczebel. Mój oddech przyspieszył, gdy zdałam sobie sprawę do kogo należy pozostawione ubranie. Od razu wyczułam klasyczny - ale przyjemny dla nosa - zapach, który używa Calum. Lekko podekscytowana sytuacją, zastanawiałam się co w tej chwili zrobić. Nerwowo założyłam opadającego na moje czoło samotnie kosmyki za uszy i zwilżyłam zaschłe usta językiem. Nie myśląc dłużej, ubrałam bluzę na swoje ramiona i zatopiłam ręce w obszernych kieszeniach. Uśmiechając się pod nosem, wyszłam z sali, zastanawiając się czy dobrze zrobiłam. Już było za późno. Takie przynajmniej przyjęłam wytłumaczenie, gdy dopadły mnie wyrzuty sumienia.
Żwawo skierowałam się do szatni. Była na szczęście pusta. Stałam przez chwilę, patrząc na moje rzeczy i przygryzając wargę ze zdenerwowania. Miałam nadzieję, że o niej zapomni, bo kolejny raz nie zamierzam mu jej dodać. Przebrałam się w swoje ciuchy. Ledwo wypchnęłam bluzę, a jeszcze trudniej było mi zapiąć plecak, ponieważ była taka duża. Poczułam wibracje na moim pośladku, wyciągnęłam z tylnej kieszeni telefon. Na ekranie widniało zdjęcie mnie i Connora z Luna Parku.
wiem, że krótko, ale takie miały być rozdziały. proste, niewyszukane. nie ukrywam, że dla mnie takie pisanie jest znaczenie przyjemniejsze niż męczenie się z długim rozdziałem, by nabijać tylko słowa. ja jestem na tak, a wy?
wreszcie się coś dzieje, bo już usypiałam
* cytat nie pochodzi z żadnej piosenki
marta
![](https://img.wattpad.com/cover/81730702-288-k116523.jpg)
CZYTASZ
hoodie // calum hood
Fanfiction❝Nie mogę być w twoich ramionach, więc robię wszystko, by poczuć, że jesteś obok❞ gdzie Lindsay zabiera Calumowi bluzę, kiedy ma tylko okazję. {przyjemnie i lekko pisane} ©2017 sierpień, alta67