❝Bicie serca wzrasta, kalkulując to czego pragnęło. Nie mogę przestać tego chcieć, nie wiem jak to przyznać. To nie jest odpowiedni czas ani miejsce na otworzenie moich ust i powiedzenie. Czemu to sprawia, że czuję się tak dobrze?❞
Lindsay
Rzuciłam klucze na komodę. Rozejrzałam się po mieszkaniu, nie wiedząc tak naprawdę po co. Nikogo oprócz mnie nie było tutaj. Weszłam do kuchni wyciągnęłam z zamrażalnika zamrożonego banana i truskawki. Zmiksowałam owoce, w trakcie dorzuciłam trzy daktyle i dodałam szklankę wody. Przelałam napój do dużego kubka i spróbowałam. Odchyliłam głowę do tyłu z rozkoszy. Wróciłam do salonu i położyłam się na kanapie. Włączyłam telewizor, gdy akurat leciał Sherlock. Przez cały czas brakowało mi czegoś. Przypomniałam sobie o bluzie Caluma. Walczyłam przez chwilę ze sobą, ale i tak chwyciłam po plecach i założyłam ją. Zakryłam dłonie rękawami i tak spędziłam wieczór.
Na ekranie pojawiły się napisy końcowe. Sprawdziłam rozpiskę programów. Z moich ust wydobył się jęk, kiedy maraton z Sherlockiem się zakończył. Wkurzona wstałam z sofy. Usłyszałam przekręcający się zamek w drzwiach, stanęłam w przedpokoju, czekając na przybycie mamy. Obdarowała mnie szerokim uśmiechem od razu, gdy przekroczyła próg domu. Odpowiedziałam jej tym samym i zabrałam od niej siatki z zakupami.
– Nowa bluza? – usłyszałam głos matki.
– Tak – odparłam. Zanurzyłam z powrotem dłonie w rękawach.
– Nie jest trochę za dużo? – spytała.
– Jest – odpowiedziałam, uśmiechając się pod nosem.
– Nie wygląda na damską – powiedziała z chytrym uśmieszkiem.
- Mamo, proszę się - westchnęłam głośno. - Nie zaczynaj - spoważniałam.
- Po prostu chcę wiedzieć, jak życie miłosne mojej córki - założyła ręce na biodrach i przypatrywała mi się.
– Nie jest tak bogate jak twoje, gdy byłaś w moim wieku – wybuchnęłam śmiechem, mówiąc.
– Wiesz co – pokręciła głową. – Jeszcze zobaczymy – mruknęła. – Chcesz coś na kolacje? – powiedziała, otwierając lodówkę.
– Może jajecznica? – zapytałam, na co skinęła głową. – Idę na górę.
– Poczekaj – powiedziała, łapiąc mnie za rękę. – Kogo to bluza?
– Wybacz mamo, ale to nie jest twoja sprawa – wysiliłam się na uśmiech i poszłam do pokoju.
Położyłam się na plecach do górny nogami, tak że moja głowa zwisała z łóżka, a długie włosy dotykały ziemi. Przymknęłam oczy i próbowałam wszystko po kolei ułożyć sobie w głowie. To robiło się niebezpieczne. Spostrzegawczość mamy tylko utwierdziła mnie w fakcie, że muszę zwrócić mu tę bluzę, choć tak bardzo nie chcę. W niej czułam się bezpiecznie. Ściągnęłam ją i odrzuciłam w kąt. Nie mogę się za bardzo przyzwyczajać do zapachu jego perfum.
następnego dnia
Na korytarzu rozbrzmiał dzwonek na godzinną przerwę. Nie wstałam, dopóki Hannah nie rzuciła we mnie zwiniętą kulką papieru. Zaśmiałam się pod nosem i odpowiedziałam jej tym samym.
– O czym tak myślałaś? – zapytała, kiedy stanęła obok mnie. Założyłam torbę na ramię.
– O niczym konkretnym. Zapatrzyłam się po prostu.
– Jakiś musi być powód tego, że się zapatrzyłaś – przewróciłam oczami.
Wyszliśmy z klasy. Zmierzałyśmy do tylnego wyjścia, by zjeść lunch na dworze. Hannah opowiedziała mi o wczorajszym meczu koszykówki. Stwierdziła, że ta dyscyplina zafascynowała jej kuzynkę i wreszcie ktoś rodziny wyrośnie na sportowca.
– Szkoda, że ty nie umiesz złapać piłki – zażartowałam. Pokazała mi język, na co wybuchnęłam głośnym śmiechem.
– Moje ulubione dziewczyny! – krzyknął uradowany Connor i zgarnął nas obie w swoje ramiona. - Gdzie Sierra? - spytał.
– Myślałyśmy, że jest z tobą – powiedziała blondynka. Pokiwałam głową.
– Kurde – wymsknęło mi się. Dwójka przyjaciół na mnie od razu spojrzała. – Muszę coś załatwić w bibliotece – przygryzłam wargę ze zdenerwowania.
– Pójdziemy z tobą – zaproponowała od razu Hannah.
– Nie – zaprzeczyłam. – Wy poszukajcie Sierry – odwróciłam się i pobiegłam w stronę biblioteki.
Musiałam zrobić kółko, bo tak naprawdę chciałam dotrzeć do pokoju pań porządkowych, by powiedzieć, że znalazłam bluzę jednego z uczniów. Dotarłam na miejsce. Zapukałam do drzwi i otworzyłam.
– Dzień dobry. W szatni na ziemi leżało to – sapnęłam. Wyciągnęłam bluzę i podałam starszej kobiecie. – Jeśli ktoś po nią przyjdzie, to niech pani nie mówi, że to ja ją znalazłam. Mam na myśli to, że jeśli ta osoba zapyta o mój wygląd. Bardzo proszę – wypaliłam.
– Oczywiście – odparła i zawiesiła rzekomą zgubę na gwoździu.
– Cudny wieszak – powiedziała, zanim ugryzłam się w język. – Muszę już iść – wysiliłam się na uśmiech i nacisnęłam klamkę, a ktoś zrobił to razem ze mną po drugiej stronie.
Cofnęłam się i zobaczyłam przed oczami Caluma. Nie dałam tego po sobie poznać, ale w moim brzuchu poczułam ucisk. Uciekałam wzrokiem od jego osoby.
– Miłej pracy – rzuciłam, wychodząc i opuszczając małe lokum.
niesprawdzony! jak widzicie błędy, piszcie
* cytat z piosenki bea miller - warmer
miłego dnia/dobranoc
marta
CZYTASZ
hoodie // calum hood
Fanfiction❝Nie mogę być w twoich ramionach, więc robię wszystko, by poczuć, że jesteś obok❞ gdzie Lindsay zabiera Calumowi bluzę, kiedy ma tylko okazję. {przyjemnie i lekko pisane} ©2017 sierpień, alta67