❝Teraz jesteś wszystkim czego chcę i wiedziałam to od pierwszej chwili❞
Lindsay
Na korytarzu rozbrzmiał donośny dźwięk dzwonka. Słysząc go, wstałyśmy razem z Hannah z ławek, które były przy ścianie, za wejściem po pracowni chemicznej. Za nami ujrzałam idącego Caluma i Luke'a. Zawzięcie o czymś dyskutowali, brunet gestykulował rękoma, a na samym końcu wyrzucił je do góry. Wyglądał uroczo w rozciągniętej, szarej bluzce i opadającymi na czoło ciemnymi lokami. Niebieskooki natomiast od razu wyczuł na sobie nasz wzrok. Przyspieszyłam krok speszona, a Hannah wręcz przeciwnie, zwolniła i robiła powolne, krótkie kroki, gdy chłopcy nas doganiali. Luke jak zawsze uśmiechnięty machnął do nas, a Calum dopiero nas zauważył. Złapał mnie na spoglądaniu na nim.
– Hej, dziewczyny! Przygotowane na niesamowitą, ekscytującą lekcję? – rzucił sarkazmem.
– Nie mogę się doczekać. Podniecenie przeszywa moje ciało – zawtórowała mu Hannah, na co w odpowiedzi usłyszeliśmy salwę śmiechu Luke'a.
Dotarliśmy do klasy, gdzie każdy siedział już na swoim miejscu. Ruszyłam do ostatniej ławki, wcześniej witając się z Jasmine. Zrobiła to pierwsza, a niegrzecznie byłoby nie odpowiedzieć. Nie zdążyłam się rozpakować, zanim nauczycielka rozpoczęła lekcję i zapisała temat na tablicy. Zapisałam szybko dwie linijki. Dopiero po chwili zobaczyłam, ile błędów zrobiłam z pośpiechu i zdenerwowana przekreśliłam zapis kilka razy, aż przerwałam kartkę pod naciskiem długopisu na kartkę.
– Cholera – mruknęłam pod nosem.
Nie pomyślałam, że ktoś mógłby to usłyszeć, ale się przeliczyłam, widząc złośliwy uśmiech Luke'a. Za nim oglądnął się też Calum, nachylił się i za pewne spytał przyjaciela o co chodzi, bo po chwili sam rozbawiony mi się przyglądał. Kolejny raz zostałam speszona przez bruneta i wiedziałam, że już nie skończy się to dobrze.
– Powiedźcie mi, jak wyglądają wasze przygotowanie do projektu. Macie już jakieś podstawy?– usłyszałam donośny głos kobiety, który obudził mnie z myśli.
Nie wiedziałam, czy cokolwiek już przyszykowaliśmy. Rzuciłam krótkie spojrzenie Lukowi, on tylko pokręcił głową, na co przełknęłam ślinę.
– Macie czas do końca miesiąca. Zaledwie dwa tygodnie. Mam nadzieję, że zaskoczycie mnie swoją pracą, bo po waszych minach nie widzę, abyście skończyli. Może i to niewiele czasu w porównaniu z tym, że mieliście czas od lutego, ale w 14 dni jest szansa, że zdążycie, dlatego nie poddawajcie się, jeśli jeszcze nie zaczęliście.
Właśnie w tej sytuacji byliśmy. Nie zrobiliśmy żadnych postępów, prócz tego, że wcześniej zrobiłam makietę. Nic poza tym.
– Dzisiejszą lekcję poświęcimy właśnie waszym projektom. Wbrew pozorom zaliczenie jest bardzo ważne, więc nie uciekniecie od tego i nawet nie zalecam wam próbować – zaśmiała się, kończąc. – Usiądźcie grupami, a ja przyniosę przybory, które mogą wam się przydać na pierwszą ławkę. Wszystko jest do waszej dyspozycji. Im więcej źródeł, tym lepiej. Pamiętajcie – po jej słowach, Hannah od razu wstała, za nią Calum i Luke, a z drugie rzędu wychodziła Trish.
– Nienawidzę chemii – niemalże od razu zakomunikowała blondynka, siadając na miejsce obok.
Przy niej usadowiła się Trish, rudowłosa zielonooka o mocnych rysach twarzy i interesującej, nietuzinkowej urodzie. Czerwone usta dodawały jej kobiecości, ale jak dla mnie były za mocne. W lżejszych kolorach wygląda delikatniej, ale nie kwestionuje tego. Wciąż byłam zachwycona pięknem, które biło od dziewczyny. Mimo rudych włosów, które niekoniecznie są przeze mnie lubiane, miała swój urok i nawet liczne piegi na bladej twarzy dodawały go jeszcze więcej. Nie odzywała się. Podparła się na ręce, przykładając do niej policzek. Znudzona wpatrywała się w ekran.
– Wszyscy wiemy, że Lindy już wszystko zrobiła – Luke usiadł przede mną.
Wzięłam głęboki wdech, widząc Caluma odsuwającego krzesło z przedniej ławki. Postawił je obok mnie. Byłam lekko zszokowana, ale nie przeszkadzało mi to. Czułam bijącego ciepło od chłopaka, nawet jeśli dopiero co się przysiadł.
– Myślę, że na początku powinniśmy ustalić dni, w których mam się spotkać – stwierdziła Trish.
Poparliśmy ją. Hannah nie pytając się, wyrwała z mojego zeszytu kratkowaną kartkę.
– Nie interesuje mnie to, że macie jakieś zajęcia, jesteście chorzy. Macie po prostu się zjawić. Chcę zaliczyć na pozytywną ocenę ten projekt – powiedziała srogo.
– Trója wystarczy? – odezwał się Luke.
– Liczę na piątkę i mam nadzieję, że nie jako jedyna w tym gronie mam większą determinację od ciebie – spojrzała na mnie. Skinęłam głową.
– W poniedziałki mamy sześć lekcji, więc wtedy może warto się spotkać – zaproponowała blondynka. – To samo w czwartek.
– W sobotę z rana. Co myślicie? To też dobra pora.
– Trzy razy w tygodniu? Nie wytrzymam tyle z wami – odparł brunet. Nie ukrywam, że zrobiło mi się przykro, słysząc jego słowa. Posmutniałam, co nie umknęło uwadze Hannah, która klapnęła mnie w kolano i uniosła wysoko brwi, oczekując zmartwiona na wyjaśnienia. Nie mówiąc ani słowa, z zaciśniętymi wargami wzruszyłam ramionami.
Do końca lekcji studiowaliśmy podręcznik, wyszukując najważniejsze informacje. Luke dodatkowo się zaangażował i spisał kilka dat, które niekoniecznie były wymagane i bezcenne, ale zawsze mogliśmy o nich wspomnieć. Każda najmniejsza pomoc jest na wagę złota w grupie. Nie przepadam z grupowymi projektami, ponieważ łatwiej mi jest pracować samemu.
– Później pójdziemy po moją siostrę, ma lekcję na samym dole – usłyszałam słowa Caluma, ale nie uniosłam wzroku znad książki. Przysłuchiwałam się.
– Jak myślisz Mali upiekła dla mnie ciasteczka?
– Tak jak obiecała, wczoraj piekliśmy je razem. Wieczorem już kilka garści poszło – zaśmiał się cicho.
– Ty to masz siostrę – niekontrolowanie uniosłam głowę.
Nigdy nie pomyślałam, że Mali mogłaby być rodziną Caluma. Wprawdzie wyglądali podobnie, ale nie zwróciłam na to większej uwagi. Poczułam ulgę, tak czy inaczej. Ciemnowłosy widząc, jak mu się przyglądałam, zrobił to samo. Zatopiłam się w jego lśniących oczach. Coś w nich mnie przyciągało. Nie wiem, ile tkwiliśmy, przeszywając siebie wzrokiem. Natomiast były to najpiękniejsze chwile tego dnia.
lubię to, że wszystko dzieje się tutaj powoli
*cytat pochodzi z piosenki james arthur - can i be him
![](https://img.wattpad.com/cover/81730702-288-k116523.jpg)
CZYTASZ
hoodie // calum hood
Fanfiction❝Nie mogę być w twoich ramionach, więc robię wszystko, by poczuć, że jesteś obok❞ gdzie Lindsay zabiera Calumowi bluzę, kiedy ma tylko okazję. {przyjemnie i lekko pisane} ©2017 sierpień, alta67