{4} In your presence I am lost for words

372 44 3
                                    


❝Zawsze to wiedziałam. Jesteś drugą połówką mojego złamanego serca❞  

Lindsay

 – Idę do szafki – oznajmiłam, widząc zbliżającą się grupkę chłopaków.

– Dobrze. Ja poczekam na Sierrę – przyciągnęła mnie do siebie i zamknęła w uścisku. Pogłaskałam ją po plecach i odsunęłam się, kiedy zobaczyłam, jak wchodzą do budynku szkoły. Posłałam jej pogodny uśmiech, odchodząc.

Nie chciałam zrobić nic złego, ale to była kradzież. Wzięłam to bez pytania. Już rano zaczęły dopadać mnie wyrzuty sumienia, za to co robiłam. Dobrze mi się spało w jego bluzie, dlatego nie czekając aż się rozmyślę, postanowiłam ją oddać czym prędzej. Zbiegłam po schodach, pociągnęłam klamkę do przodu i otworzyłam masywne drzwi. Poszłam okrężną drogą, by nie trafić na Caluma. Stanęłam przed swoją szafkę, udając, że coś z niej potrzebuję. On rzadko zamyka szafkę, więc i tym razem liczyłam, że o tym zapomniał. Widziałam jak zielonowłosy opuszcza piwnicę, więc doszłam do wniosku, że jego przyjaciele również wyszli, w tym Calum. Skierowałam się w kierunku ostatniego korytarza i przy zakręcie obejrzałam się dookoła, czy oby na pewno nie ma nikogo z jego paczki. Poczułam uderzenie w plecy. Momentalnie odskoczyłam.

– Przepraszam – wybełkotałam.

– Nic się nie stało – miałam ochotę palnąć się pięścią w czoło, gdy przed sobą zobaczyłam Luke'a. Najlepszego przyjaciela bruneta. Przygryzłam wargę ze zdenerwowania. Blondyn nie wyglądał na spiętego, uśmiechnął się szeroko, a nie to co ja. 

Hemmings to miły chłopak, a przynajmniej ja doświadczyłam tylko tej strony chłopaka. Może nie jesteśmy przyjaciółmi, ale kilka razy ze sobą rozmawialiśmy i pracujemy razem nad projektem z chemii. Nie dobraliśmy się sami, bo nauczyciel tworzył grupy, ale nam to nie przeszkadzało. Odpowiadało mi jego towarzystwo, bo mamy podobne charaktery, co nam ułatwiło dogadanie się, jeśli chodzi o pracę długoterminową.

– Gdzieś się spieszysz? – zapytał.

– A co, wyglądam jakbym się spieszyła? – zaśmiałam się nerwowo. Liczyłam, że tego nie zauważył.

– Rozglądasz się. Uciekasz przed kimś? – podrapałam się po głowie, szukając wzrokiem kogoś znajomego, ale nikogo nie widziałam w pobliżu. Do mojej głowy wpadło milion pomysłów, jak wyjść z tej sytuacji, ale w tamtej chwili nie wiedziałam, co powiedzieć.

– Nie  –wypaliłam, uśmiechając się krzywo. Blondyn poniósł wysoko brwi i lekko pokiwał głową do przodu. Przyglądał mi się podejrzliwie, a ja starałam się unikać jego wzroku. – Muszę już iść – odwróciłam się na pięcie.

 – Uważaj! – usłyszałam Luke'a, kiedy zderzyłam się z czyimś torsem. 

– Kurwa. Kto znowu? – burknęłam wkurzona i piorunującym wzrokiem spojrzałam na bruneta. Cicho westchnęłam, widząc jego spojrzenie skupione na mnie. Zrobiłam krok w tyłu, po tym jak zdałam sobie sprawę, że stoją za blisko chłopaka. Czułam, że jestem w kropce. To nie tak miało wyglądać.

– Przepraszam – powiedział zakłopotany. Przewróciłam oczami.

 – Po prostu uważaj – odparłam niby od niechcenia. Chciałam stąd jak najprędzej uciec.

– Przed chwilą sama we mnie wpadłaś – zaśmiał się niebieskooki i zobaczywszy moją zdenerwowaną minę, jeszcze bardziej się rozpromienił.

– Coś się stało? – zapytał Calum. Po jego głosie nie myślałabym, że się martwi, bo był chłodny, ale kiedy ujrzałam troskę w jego oczach, straciłam równowagę. Dużo kosztowało mnie, by utrzymać sylwetkę prosto. Doznałam skrępowania, gdy stałam między dwoma chłopakami w przejściu.

– Odwalcie się. – wymamrotałam. – Muszę iść – odwróciłam się w stronę Hooda, ale widząc jego, zawróciłam, wyminęłam Luke'a i ruszyłam w kierunku schodów. Czułam na sobie palący wzrok tej dwójki, dopóki nie zniknęłam za zakrętem. Oddanie bluzy odłożyłam na jutro, teraz mogę zostać przyłapana, po tym jak zwróciłam swoją uwagę chłopaków. Nie tego chciałam.


*cytat z piosenki ruth b. - if this is love 

miłego dnia/dobranoc

marta

hoodie // calum hoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz