Rozdział 1 - Przypadkowe spotkania

602 28 5
                                    

(od autorki) to fanfic, który oparłam na POWIEŚCIACH. W pewnym stopniu zrozumieją go ci, którzy widzieli filmy z dr Lecterem. Ale przynajmniej będą wiedzieć o co chodzi. Ci co znają jedynie serial nie zrozumieją z tego nic. Choć jakby się zastanowić serial Hannibal to właśnie  fanfiction XD

Na swoim blogu napisałam do tego taki głupi tekst, gdzie opisuję różnice pomiędzy książkami, a filmami/serialem. Jakby co zapraszam tam, gdyby ktoś był ciekawy.

https://wizjeclarissy.blogspot.com/2017/09/hannibal-lecter-roznice-miedzy.html

***

Zadzwonił dzwonek. Ostatnia lekcja dobiegła końca.

Niemalże wszyscy uczniowie natychmiast zerwali się z miejsce z westchnieniem ulgi i zaczęli się szybko pakować. Clarice Starling była jedną z niewielu uczennic, które przyjęły to wydarzenie obojętnie. Nigdzie się jej nie śpieszyło, a koniec lekcji nie miał wiele wspólnego z wolnością. Przynajmniej u niej. Spokojnie szykowała się do wyjścia. W tym czasie wszyscy już zdążyli opuścić klasę.

Jej lodowate wręcz opanowanie zniknęło dopiero, gdy zobaczyła kto stoi przy drzwiach do sali. Z jej ust dobył się zirytowany zgrzyt. Był to Danny Jones, najbardziej zadufany w sobie i głupkowaty chłopak w szkole. Stał tam, zagradzając przejście i przeszywając ją tym obrzydliwym, napalonym wzrokiem. Nie było wątpliwości, że czatował na nią. Była jego najnowszą ofiarą. Choć Clarice spławiła go już dwa razy ten najwidoczniej się nie poddawał.

Starling zarzuciła torbę na ramię i poszła w stronę wyjścia z zamiarem zepchnięcia Dannego z drogi, nie zaszczycając go nawet słowem. Ten jednak to przewidział.

- Cześć Starling – chłopak uskoczył jej z drogi zanim ta się z nim zderzyła. Ruszył za nią w stronę wyjścia ze szkoły, nie zwracając uwagi na to jej niechęć – Wyskoczymy gdzieś?

- Mówiłam już, że nie – twardo stąpała przed siebie, chcąc zgubić natręta. Na szczęście miała kurtkę ze sobą, a nie w szatni – Mam pracę, a potem siedzę w bibliotece aż do zamknięcia.

- Znów ta sama wymówka! Naprawdę mogłabyś wymyślić coś lepszego. Stać cię na więcej, mała!

Z tym, że to nie była wymówka. Clarice posiadała dwie prace dorywcze oraz codziennie chodziła do biblioteki, w której siedziała do nocy. Tam mogła się lepiej skupić na nauce niż w ...

- Przecież nie powiesz, że wolisz siedzieć w tym swoim lute...jakimś tam sierocińcu niż pójść gdzieś ze mną? Nie zgrywaj takiej buntowniczej sierotki.

Mięsień na twarzy dziewczyny nieznacznie drgnął. Clarice jeszcze bardziej przyśpieszyła tempo. Teraz przede wszystkim liczyło się dla niej aby wyjść poza teren szkoły. Dopiero gdy to zrobi nie będzie musiała się powstrzymywać. Na razie dopiero co wyszli z głównego budynku. Nikt nie zwracał na nich większej uwagi.

Jones musiał teraz wręcz za nią truchtać, ale się nie zniechęcał.

- Tylko pomyśl...nie masz dość tego sierocińca? Tych ciuchów które wyglądają jakbyś sama je szyła? Wiem, że zmyślasz z tą biblioteką. Jesteś najlepsza w szkole! Jesteś niezła laska, Starling. Lubię cię. Wystarczy, że powiesz tak, a kupię ci co tylko zechcesz. W zamian chce jedynie...

Wreszcie znaleźli się w miejscu poza terenem placówki. Tu żaden nauczyciel nie miał możliwości ich zobaczyć. A tym samym...zawiesić jej w prawach ucznia za to co zrobi.

Clarice nie pozwoliła mu dokończyć zdania. Obróciła się tak gwałtownie, że chłopakowi aż zawirowała przez oczami. Jeszcze zanim mógł zorientować się co się dzieje, dostał tak silny cios pięścią w brzuch, że aż upadł dobre 2 metry dalej.

Niektóre z naszych gwiazd...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz