(Od autorki) Tak wiem, przegięłam z przerwą w pisaniu. Tak, miałam czas, a nie miałam weny. A potem miałam wenę, ale nie było czasu. Ale w końcu się udało.
***
Clarice obudziła się z uśmiechem na ustach. Obróciła się na brzuch, wciąż nie otwierając oczu. Nie miała ochoty wstawać. Wolała cieszyć się tymi wszystkimi odczuciami. Brakiem porannych mdłości, czuciem miękkiej pościeli na nagim ciele, tego leciutko bolesnego i jednocześnie relaksującego poczucia satysfakcji. Wszystko jest idealnie.
Poczuła jak materac za nią się ugina. Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, gdy poczuła jak ktoś się nad nią pochyla.
- Czas wstać, najdroższa. Dziś mamy wielki dzień.
- Jest mi zbyt dobrze, nie chcę – zwinęła się jeszcze bardziej w kłębek.
Poczuła usta męża w miejscu na szyi, gdzie ją wczoraj ugryzł, a potem coś zaszeleściło.
- Może to cię przekona.
Clarice otworzyła oczy i zobaczyła tuż przed oczami siatkę z pączkami.
- Skąd wiedziałeś, że od wczoraj marzę o pączku?! – poderwała się do pozycji siedzącej – A właściwie to twój syn chce te pączki.
- Mówiłaś przez sen.
Clarice spojrzała na niego spod przymrużonych powiek, niedowierzając.
- Nie kłamię – pocałował ją w czoło – Będę potrzebował dziś twojej pomocy.
- Wiem – kiwnęła głową – Przypilnujemy wszystkiego. Zajmę się Mapp i Claire do wieczora.
Ale najpierw pączki.
***
Dr Lecter przygotowywał stół i podstawowe rzeczy na planowany posiłek przez cały dzień. W tym samym czasie Clarice musiała pilnować więźniów razem z Claire. Popołudniu dostał wiadomość od Margot, że Krendler jest już w drodze na umówione miejsce. Pułapka została przez nich tak starannie zastawiona, że sprowadzenie Krendlera do domu było dziecinnie proste.
Zbliżała się już ta pora. Hannibal był w kuchni i czynił piłą ostatnie przygotowania, gdy w tym samym momencie Clarice zawiązywały we włosach córki pasującą wstążkę.
- Czy dzisiaj będzie coś specjalnego, mamo? – spytała dziewczynka. Wysnuła ten wniosek, bo dziś wszyscy ubierali się jak do opery, czy teatru, i ona także.
- Bardzo – powiedziała kończąc wiązać – Dziś skończymy „specjalną" sprawę. I pozbędziemy się naszych gości.
- A czy będzie też „specjalny" obiad? – obróciła się do niej, mając ciekawość w oczach.
- Tak, będzie. Głównie zależy nam by twoja nowa ciocia go zjadła.
- A ja będę mogła zjeść?
- Jeśli będziesz chciała to tak. Możesz też odmówić.
Miała nadzieję, w tym przypadku, że to nie będzie dla Claire za dużo, lecz Hannibal był przekonany, że nie. Chciał przed małą jedynie ukryć co zamierza zrobić Willowi. Nie zamierzał pozwolić by na to patrzyła i podzielała jego zdanie.
- Sprawdź czy tata już skończył – popchnęła ją delikatnie do drzwi – Pomożesz mu przyprowadzić gości, chcesz?
- Tak! Bardzo – i Claire wybiegła z pokoiku.
Clarice przejrzała się w lustrze. Głównie sprawdzała, czy jej naszyjnik ze szmaragdów zakrywał ślad ugryzienia. Tak, było w porządku. Przygładziła kremową suknię i poszła do pokoju Mapp. Pół godziny temu zostawiła ją tam by się przyszykowała.
CZYTASZ
Niektóre z naszych gwiazd...
FanfictionZmieńmy historię. Co by się wydarzyło, gdyby Clarice Starling nie poznała dr Lectera w więzieniu, w trakcie pracy nad sprawą seryjnego mordercy, ale ponad 8 lat wcześniej, gdy jeszcze chodziła do szkoły średniej i nie zdążyła mieć żadnej styczności...