„Tylko nie wybuchnij, nie wybuchnij. Profesjonalizm, zachowaj profesjonalizm! Potrafisz to, udowodniłaś, że potrafisz grać ostatnimi latami...A tak właściwie to co on tu robi?"
Takie myśli przelatywały przez głowę Clarice Starling podczas, gdy Crowford wysunął się przed nią i zaczął coś cicho mówić do Krendlera tak, aby nie mogła usłyszeć. Na szczęście lub nieszczęście tamten nie był tak subtelny.
- Po co uczennicę tu przywlokłeś? To, że psychopata z nią gada to nie znaczy, że... - Crowford coś odpowiedział po cichu, ale Krendler ani myślał być cicho, chciał aby usłyszała - ...co ona odkryła?... i taki przypadek tylko daje jej takie przywileje?...Nie mamy czasy na takie bzdury.
To stwierdziwszy, wyminął ich oboje i wszedł do budynku, z którego przed chwilą wyszli oni. Lecz kiedy ją minął, obrzucił ją takim wzrokiem, że nie była pewna czy był on bardziej mieszanką wzgardy, czy pożądania. Pewnie nie wiedział, ale jej oczom nie umknęła obrączka na jego palcu. Co za drań...
- Zignoruj go Starling – powiedział Jack bezbarwnym tonem, pewnie ze zmęczenia – On już ma takie usposobienie, ale za wysoko stoi, aby mu podskoczyć.
- Będzie wnioskował, aby mnie odsunąć od śledztwa? – spytała, gdy zaczęli odchodzić stamtąd ramię w ramię w stronę auta przy drodze.
- Najpewniej tak, ale nie uda mu się. Nie po tym jak przed chwilą pomogłaś i jak się przydajesz przy Lecterze. Nie ma na razie szans by mu się udało – podkreślił słowa „na razie". Jeśli coś zawalą to będzie koniec.
- Dlaczego on tu właściwie jest? - to była największa zagadka. Na co tutaj potrzebny zastępca prokuratora generalnego?
- Pojawiły się nowe fakty, a właściwie...wypadek. Porwano nową dziewczynę. Najpewniej tej nocy. Zorientowano się nad ranem, że zniknęła.
Clarice nie powstrzymała ostrego wciągnięcia powietrza.
- Czy jest pewne, że to Billy ją porwał?
- Kto?
Wzdrygnęła się przez swój błąd. Nie powinna tego mówić.
- Przepraszam, chodziło mi czy wiadomo, że stoi za tym porwaniem Buffalo Bill?
- Tak, przed jej domem znaleziono jej bluzkę. Była rozcięta na plecach. Nasz morderca robi zawsze to samo. Nie ma wątpliwości, że wpadła w jego łapy.
Coś wciąż się jej nie zgadzało. To nie była pierwsza ofiara o której wiedziano jeszcze przed odnalezieniem zwłok. W dwóch przypadkach wiedziano o porwaniu. Czemu dopiero teraz góra się włączyła?
- To wciąż nie wyjaśnia obecności pana Krendlera.
Jack wsiadł do auta, a Clarice poszła w jego ślady. Gdy kierowca ruszył mogli kontynuować.
- Tym razem jest poważniej – rzekł, wyjmując z kieszeni papierosy – Porwana została Catherine Martin. Córka senator Martin.
I wszystko jasne. Tym razem córeczka z bogatej rodziny, więc matka z władzą zaangażowała wszystkich pod sobą. Pomyślała, że to smutne. Ponieważ dziewczyna, którą przed chwilą oglądała na stole sekcyjnym nie miała mamy w senacie i żadni pracownicy na samej górze nie biegali z zapamiętaniem, aby ją odnaleźć.
- Obecność Paula Krendlera naprawdę pomoże? – spytała, nie kryjąc sceptycyzmu.
- Nam na pewno nie. A i pani senator niewiele otrzyma. Ale zdesperowana matka zrobi wszystko co w jej mocy, aby ratować swoje dziecko.
CZYTASZ
Niektóre z naszych gwiazd...
FanficZmieńmy historię. Co by się wydarzyło, gdyby Clarice Starling nie poznała dr Lectera w więzieniu, w trakcie pracy nad sprawą seryjnego mordercy, ale ponad 8 lat wcześniej, gdy jeszcze chodziła do szkoły średniej i nie zdążyła mieć żadnej styczności...