Czas leciał powoli i tak intensywnie jak jeszcze nigdy. Clarice była świadoma każdej przemijającej sekundy. Czasem nie mogła uwierzyć, że odkąd podjęła decyzję by regularnie spotykać się z dr Lecterem minęły zaledwie trzy tygodnie.
W jej życiu pojawiło się inne miejsce do którego mogła przychodzić. Jej świat się poszerzył.
A wszystko zaczęło się tego dnia, gdy zamknęli za sobą drzwi do gabinetu i zajęli miejsca siedzące, naprzeciwko siebie.
- A więc... - zaczęła Clarice zakładając nogę na nogę - ...do rzeczy. Proszę próbować złamać moją wiarę. Chcę zobaczyć jak.
- Od razu przechodzimy do rzeczy? Spokojnie Clarice, nigdzie nam się nie śpieszy. Najpierw zanim zacznę muszę poznać to „coś", w co wierzysz.
- Trochę nie fair. Jak powiem co to jest, będzie Panu za łatwo.
Dr Lecter zaśmiał się pod nosem.
- Celna uwaga. Ale pamiętasz o wspólnym odsłanianiu się? Jeśli to ma być walka, każde z nas musi coś mówić. Chcę byśmy kontynuowali nasze Quid Pro Quo. Masz moje słowo, że odpowiem szczerze na każde twoje pytanie. Chcę byś mi obiecała to samo.
- Czyli mamy wymieniać się równorzędnymi, według nas informacjami? Dobrze...mogę to obiecać. Będę odpowiadać zgodnie z prawdą.
- Więc ty zacznij, Clarice. Panie mają pierwszeństwo. Tak jak mówiłem, mamy trochę czasu. Następny pacjent przychodzi za pół godziny.
- W porządku... - dziewczyna zastanowiła się. Była niemal pewna, że pytanie doktora będzie dotyczyło tego w co ona wierzy. Jeśli ta informacja musi być równa tej o którą ona zapyta... - Może, w co Pan wierzy?
- Niepotrzebne jest to pytanie, Clarice – Lecter pokręcił wolno głową – W piątek ci pokazałem. Sam odsłoniłem ci kartę.
- Chodzi o te zdjęcia? Ale co one...
- Obrazują w co wierzę – przerwał jej delikatnie – Wierzę w chaos. Mogłaś się domyślić. Zanim zadasz pytanie, pomyśl o tym co już wiesz. Sapere aude, jakby to ujął Kant. Spróbuj jeszcze raz.
Rysy twarzy Starling stężały. Usłyszała nutkę szyderstwa w jego głosie. Postanowiła tym razem odgryźć się na całego, bez skrupułów. Tak samo jak on. Też może być okrutna.
- Jak Pan chce, doktorze Lecter. Jakie jest Pana najgorsze wspomnienie? – pamiętała jak ją zabolało to pytanie. Chciała by doktor także to poczuł.
Odkąd dziewczyna tu przyszła Hannibal uśmiechał się. Teraz jego zadowolenie zniknęło i pojawił się obojętny, zimny wyraz.
- Śmierć siostry.
Nie wiedzieć czemu Clarice przeszedł dreszcz strachu. Cichy głosik jej podświadomości nagle zaczął ją ostrzegać, aby nie zapuszczała się w tamte rejony. Minęło kilka minut, zanim Starling była pewna, że niebezpieczne błyski zniknęły z oczu doktora.
- Dziękuję – przerwała cisze – Pana kolej.
- Powiedz mi Clarice, jaki jest cel do którego dążysz. Na razie domyślam się, że może mieć to coś wspólnego z pracą w służbie prawa.
- Skąd... - przerwała, zmieniając zdanie. Przypomniał jej się ostatni raz – Jak się z tym zdradziłam?
- Twój punkt odniesienia, pamiętasz? Na terenie uniwersytetu ja pierwszy cię spostrzegłem i zanim się do mnie odwróciłaś, zobaczyłem jakie wyniki egzaminów cię interesowały. Przyglądałaś się wynikom na kierunki psychologii i kryminologii. Dodałem więc dwa do dwóch.
CZYTASZ
Niektóre z naszych gwiazd...
FanfictionZmieńmy historię. Co by się wydarzyło, gdyby Clarice Starling nie poznała dr Lectera w więzieniu, w trakcie pracy nad sprawą seryjnego mordercy, ale ponad 8 lat wcześniej, gdy jeszcze chodziła do szkoły średniej i nie zdążyła mieć żadnej styczności...