Rozdział 6

1.9K 127 24
                                    

   Następnych parę dni było dla Harry’ego niezwykle męczące. Jego myśli pędziły z prędkością światła, próbował poukładać sobie wszystko w głowie i przy tym utrzymać swoje emocje w ryzach, ale nie wychodziło mu to najlepiej. To, co czuł, było dla niego całkowicie nowe i obce i nie wiedział, jak powinien się zachować. Był sfrustrowany do granic możliwości i łatwo tracił kontakt z rzeczywistością, co utrudniało mu pracę. Klientów ciągle przybywało, a on z każdym dniem stawał się coraz bardziej rozkojarzony. Dlatego właśnie postanowił zatrudnić pomoc.

   Po tym, jak poinformował kilku znajomych o tym, że szuka zdolnego tatuażysty do pomocy, zgłosiły się dwie osoby – osiemnastolatek z zerowym doświadczeniem, który rzucił szkołę, mając piętnaście lat i mężczyzna w średnim wieku, który spędził całe życie, robiąc tatuaże. Harry zatrudnił tego pierwszego.

   - Młode jest reformowalne, a starego nie zmienisz – tłumaczył Maxwellowi, kiedy ten patrzył na niego, powątpiewając.

   Harry wiedział, że praca z młodym, niezależnym i niedoświadczonym chłopakiem nie będzie łatwa, a może nawet trudniejsza niż poprzednio, ale miał cichą nadzieję, że obecność nowego pracownika chociaż odrobinę odwróci jego uwagę od poplątanych myśli, które nieustannie go męczyły.

   Maxwell stał się bardziej zdystansowany w stosunku do niego. Unikał jego wzroku, nie angażował się w rozmowy, nie żartował tak, jak dawniej. Ciągle nie mógł znieść myśli, że jego najlepszy przyjaciel okazał się być nie do końca tym, za kogo go miał. I mimo że Harry wciąż był taki sam, świadomość, że nie był całkowicie człowiekiem była dla niego ciosem. Harry starał się go zrozumieć, spojrzeć na to wszystko z jego punktu widzenia, ale zwyczajnie nie potrafił. Był w głębokim dołku i potrzebował kogoś, kto mógłby zarzucić mu linę i pomóc się z niego wydostać, podczas gdy jedyna taka osoba nie chciała nawet na niego spojrzeć. Czuł się źle z tą myślą, ale miał do Maxwella żal. Nawet jeśli wiedział, że to tylko jego własna wina i nie powinien był ukrywać prawdy przed przyjacielem.  

   - O której ma przyjść nowy? – zapytał Maxwell, nie odrywając wzroku od swoich złożonych dłoni. Harry był wdzięczny, że przerwał niezręczną ciszę, która zaczynała mu niemiłosiernie ciążyć. Zerknął na zegarek wiszący na ścianie i westchnął.

   - Powinien być tu dziesięć minut temu – odpowiedział, poprawiając swoją jaskrawo-pomarańczową czapkę. Nie wiedział, dlaczego jej nie zdjął, mimo że znajdował się w zamkniętym pomieszczeniu, ale to nie miało dla niego większego znaczenia. Lubił tę czapkę.

   - Mówiłem, żebyś zatrudnił tego drugiego. Nie dość, że ma zero doświadczenia, to jeszcze się spóźnia – wymamrotał Maxwell, podnosząc wzrok i patrząc Harry’emu prosto w oczy. W jego spojrzeniu było coś, co zmroziło szatynowi krew w żyłach.

   - Maxwell, posłuchaj… - zaczął, ale jego przyjaciel szybko mu przerwał.

   - Nie, to nic takiego, możesz go przecież zwolnić i zatrudnić kogoś innego – powiedział, odwracając wzrok i patrząc za okno.

   - Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi – odparował Harry i zwilżył usta językiem. Nie chciał kłócić się z Maxwellem, ale wiedział, że nie wytrzyma, jeśli on dalej będzie go prowokować. – Staram się zrozumieć, dlaczego ostatnio jesteś dla mnie oschły, ale nie potrafię. – Uniósł do góry palec, kiedy zobaczył, że mężczyzna otwiera usta, żeby się wtrącić. – Wiem, że nie powinienem był ukrywać tego wszystkiego przed tobą i masz prawo być zły, ale mi też nie jest łatwo.

   Maxwell prychnął.

   - Co jest dla ciebie takie trudne? Harry, ja… - przygryzł wargę i spojrzał mu w oczy. – Ufałem ci. Myślałem, że mówisz mi wszystko. Byłeś dla mnie jak brat, a nie potrafiłeś powiedzieć mi, kim tak naprawdę jesteś.

Chłopak z tatuażem (Harry Styles AU)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz