Rozdział 10

1.5K 132 34
                                    

Dedykacja leci do Unmarstyles za kochany komentarz, który ostatecznie zmotywował mnie do napisania rozdziału.

P.S. Czy jest ktoś chętny do zrobienia nowej okładki? Pięknie proszę.

   Tej nocy Harry spał wyjątkowo dobrze. Nic mu się nie śniło, co było równoznaczne ze spokojnym i niezmąconym snem, jakiego nie zaznał od dawna. Obudził się z uśmiechem na ustach i radosnym uczuciem spełnienia, które od zeszłej nocy zdążyło rozejść się po całym jego ciele, rozluźniając mięśnie i powodując przyjemne ciepło. Gdy leżał tak rozciągnięty na swoim łóżku, skąpany w promieniach słońca, wydawało mu się, że nic nie jest w stanie zepsuć mu tego dnia humor.

   Myślał o tym, jak dobrze mu było w towarzystwie Lilyanne i jak bardzo podekscytowany jest ich kolejnym spotkaniem, które, jak uważał, było nieuniknione. Mimo że niczego wcześniej nie zaplanował, wiedział, że prędzej czy później jedno z nich wyląduje na wycieraczce  pod drzwiami tego drugiego. Właśnie to sprawiało, że ich znajomość była jeszcze bardziej niezwykła w oczach chłopaka. Zawsze potrafili się odnaleźć – bez słów i bez planów.  

   Jedynym, co nie podobało mu się w ich relacji był status ich związku – lub raczej jego brak. Nie znali się długo, ale ich sytuacja była wyjątkowa, pomimo że wiedziało o tym tylko jedno z nich. Lilyanne wciąż nie znała całej prawdy, ale Harry nie chciał psuć tego, co mieli, a przynajmniej nie teraz, gdy szło mu tak dobrze. Za parę dni, ewentualnie tydzień lub dwa będzie idealny moment. Na pewno.

   Coś, jakiś głos z tyłu głowy podpowiadał mu, żeby zrobił to, zanim będzie za późno, ale on nie zwracał na to uwagi. I tak siedział już w tym bagnie po uszy, więc kilka lub kilkanaście dni nie zrobi różnicy. Tak myślał i inny głos w jego głowie, o wiele głośniejszy, całkowicie się z nim zgadzał. To wystarczyło, żeby upewnić go w swojej racji i więcej się tym nie przejmować.

   Gdy wstał z łóżka, przeciągnął się i ziewając, ruszył w stronę łazienki. Kto by pomyślał, że takie wyniosłe istoty jak anioły muszą wykonywać tak przyziemne czynności, jakimi jest mycie zębów i korzystanie z toalety?

   - Na pewno nie ja – mruknął sarkastycznie Harry do swojego odbicia, przeczesując palcami poplątane włosy.

   Spod koszulki z nadrukowanym misiem panda, w której spał, wystawały linie czarnego tuszu, które wiły się w różne strony. Chłopak jednym ruchem zdjął koszulkę, rzucając ją niedbale na podłogę i odwrócił się tyłem do lustra, przekrzywiając głowę tak, żeby widzieć swoje plecy. Piękna twarz z rozświetlającym ją szerokim uśmiechem do złudzenia przypominała jeden z jego tatuaży, ale on wiedział, że wcale nim nie była. Noszenie obrazu czyjejś twarzy na plecach nie było zbyt dogodne i Harry wolał unikać rozmów na ten temat, dlatego zawsze dbał o to, żeby zakryć czymś górną część swojego ciała. Doprowadziło to do różnych dziwnych sytuacji takich jak rozmowa z Maxwellem pod tytułem: „Harry, wiesz, że możesz mi zaufać, prawda? Jeśli wolisz chłopców, to nic między nami nie zmieni…”, ale Harry wolał to niż „Jezu Chryste, dlaczego masz twarz Lily wytatuowaną na plecach?!”.

   Wzdychając ciężko, chłopak pokręcił ze zrezygnowaniem głową.

   Ta dziewczyna wpędzi mnie kiedyś do grobu.

   - Cześć, skarbie, czy coś się stało?  

   Harry wywrócił oczami na typowe powitanie swojej mamy.

   - Nie, mamo, wszystko w porządku – odpowiedział z cieniem uśmiechu majaczącym na ustach. – Czy twój ulubiony syn nie może już zadzwonić do swojej rodzicielki bez powodu?

Chłopak z tatuażem (Harry Styles AU)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz