Rozdział 2

2.6K 146 8
                                    

   To musi być jakiś piekielny żart.

   W głowie niezliczoną ilość razy układał scenariusze ich pierwszego spotkania, dokładnie przemyślał każdą możliwą sytuację, w której mógł ją poznać – od zaaranżowanej randki w ciemno (nie tak bardzo w ciemno dla niego), przez „przypadkowe” spotkanie na przystanku autobusowym, do niespodziewanej konfrontacji w sklepie spożywczym lub na ulicy, ale nigdy, przenigdy nie sądził, że ona tak po prostu, nie wiadomo skąd pojawi się w studiu. Zdecydowanie nie był na to przygotowany.

   - Harry?... – usłyszał zaniepokojony głos Maxwella gdzieś z oddali, przykuwający jego uwagę. Zamrugał kilkakrotnie i przełknął głośno ślinę, zanim powolnym ruchem obrócił się, żeby spojrzeć na skonfundowanego przyjaciela. – Wszystko w porządku?

   Potrząsnął głową i spojrzał w dół na bałagan, który zrobił. Przymknął na chwilę oczy, przeklinając się w duchu i kucnął szybko, żeby zebrać porozrzucane po podłodze odłamki. Tyle byłoby z ukochanego Supermana.

   - Przepraszam – mruknął, przeczesując nerwowo włosy. Czuł jak jego dłonie trzęsą się, więc wziął głęboki oddech i położył rękę na podłodze, żeby się podeprzeć, czego zaczął żałować już sekundy później, kiedy małe odłamki zaczęły wbijać się w jego skórę. Syknął z bólu, szybko podniósł dłoń i zaczął chaotycznie nią machać, żeby w jakiś sposób złagodzić niemiłosierne pieczenie.

   Ten dzień po prostu nie mógł już być gorszy.

   - Chyba masz dzisiaj naprawdę zły dzień – stwierdził Maxwell, podchodząc do niego i kładąc mu dłoń na ramieniu. – Trzeba to opatrzyć? – zapytał, pokazując palcem na niewielką ranę na jego dłoni, z której sączyły się malutkie krople krwi.

   On pokręcił przecząco głową, wycierając krew w spodnie i westchnął, jeszcze raz przeczesując palcami włosy. Zawsze był strasznie niezdarny, ale to przerastało ludzkie pojęcie.

   - Okej… - odezwał się Max, obejmując wzrokiem cały bałagan, który zrobił Harry. – Posprzątam to, a ty zajmij się klientami, hm?

   Jedyną odpowiedzią, jaką uzyskał było ciche mruknięcie ze strony Harry’ego, który wstał i otrzepując spodnie, ruszył w stronę dwóch pozostałych, wcale nie mniej oszołomionych całą sytuacją osób obecnych w pokoju. Nie wiedział dokładnie jak ma się zachować, co było dla niego zupełną nowością, bo pomimo swojej niejakiej gburowatości, zazwyczaj był całkiem towarzyski. W tej chwili jednak czuł się onieśmielony, zawstydzony i przede wszystkim niesamowicie upokorzony. Podszedł najpierw do dziewczyny i skinął do niej głową na powitanie, a następnie szybko odwrócił wzrok i przeniósł go na jej towarzysza. Podał mu rękę, a drugą schował za plecami, zaciskając mocno palce.

   - Harry – przedstawił się, pochylając się lekko do przodu. – Przepraszam za całe to zamieszanie, chyba po prostu dziś nie jest mój szczęśliwy dzień – udało mu się wymusić przepraszający uśmiech, który, miał nadzieję, był wystarczająco wiarygodny.

   Mężczyzna potrząsnął jego dłoń i odwzajemnił uśmiech wyglądający na całkiem szczery.

   - Rozumiem, stary, bywają złe i gorsze dni – zaśmiał się, przymrużając oczy. – Daniel – przedstawił się, zabierając dłoń z uścisku Harry’ego, który z jakiegoś powodu z każdą sekundą stawał się coraz mocniejszy.

   Harry nie miał najmniejszej ochoty użerać się w tej chwili z klientami i mimo że całym sercem kochał swoją pracę, a jednym z tych klientów była ona, miał po prostu zwyczajnie dość wszystkiego i najchętniej poszedłby spać, żeby chociaż na chwilę o tym wszystkim zapomnieć. To zdecydowanie działo się zbyt szybko. I pomimo że na razie jeszcze nic się nie wydarzyło, sama jej obecność tuż obok niego sprawiała, że miał ochotę zapaść się pod ziemię. Nie wiedział, co powinien w takiej sytuacji czuć, dlatego czuł tylko podenerwowanie i coś jeszcze, co nie do końca potrafił zdefiniować. Razem z olbrzymim szokiem, kiedy zobaczył, poczuł również pewnego rodzaju ulgę, jakby kamień spadł mu z serca, ale zaraz został zastąpiony następnym, jeszcze cięższym.

Chłopak z tatuażem (Harry Styles AU)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz