Rozdział 8

1.6K 124 25
                                    

   Pierwszą rzeczą, jaką Harry zobaczył zaraz po przebudzeniu był sufit. Gładki, biały, lekko ubrudzony w niektórych miejscach sufit, na który patrzył każdego dnia. Uśmiechnął się szeroko i potarł oczy dłońmi. W jakiś dziwny, niewyjaśniony sposób sufit wydawał mu się wyjątkowo zabawny w tamtym momencie. Z cichym westchnieniem podniósł się na łokciach i przeczesał palcami włosy. Jasne promienie słoneczne oświetlały jego sypialnię lekko przyćmionym przez chmury blaskiem, sprawiając, że miał ochotę zrobić salto, mimo że świetnie zdawał sobie sprawę, że jeśli tylko spróbuje, najprawdopodobniej złamie sobie kark. Odrzucił kołdrę na bok, wyprostował nogi i zeskoczył z łóżka, nucąc pod nosem piosenkę jakiegoś australijskiego zespołu indie, którego nazwy nigdy nie pamiętał. Był prawie tak szczęśliwy, jak tego dnia, kiedy jego mama zabrała go na wycieczkę do Disneylandu.

   Z uśmiechem nieschodzącym mu z twarzy zbiegł po schodach na dół i skierował się do kuchni. Wiszący na ścianie zegar wskazywał godzinę dziewiątą, co dawało mu jakieś czterdzieści pięć minut na poranną toaletę, zanim pojawi się pierwszy klient. Zwinnym ruchem nalał wody do szklanki, wziął łyk i westchnął rozmarzony. Zadziwiające było jak bardzo jedna dziewczyna potrafiła namieszać mu w głowie.

   - Co robisz?

   Harry podskoczył zaskoczony i upuścił szklankę, która wylądowała z hukiem na podłodze, rozbijając się na małe kawałeczki. Obrócił się powoli, uważając, żeby nie ustać na rozbitym szkle i zobaczył przed sobą niewzruszonego chłopaka.

   - Jonathan – syknął, wzrokiem ciskając pioruny. – Przestraszyłeś mnie.

   Blondyn teatralnie przewrócił oczami i westchnął.

   - Mówiłem ci, że wolę, żebyś nazywał mnie Jonnie – powiedział, opierając plecy o ścianę.

   Szatyn potarł dłonią czoło i schylił się, żeby pozbierać kawałki potłuczonego szkła.

   - A ja mówiłem, że mnie to nie obchodzi – wymamrotał i przeklął pod nosem, kiedy jeden z odłamków wbił mu się w skórę.

   Jonnie odepchnął się od ściany i kucnął obok niego, żeby mu pomóc.

   - Coś ty taki nerwowy? – zapytał, unosząc pytająco brew. – To dlatego, że przychodzi dziś twoja dziewczyna?

   Harry gwałtownie podniósł głowę i zmrużył oczy.

   - Skąd wiesz, że Lilyanne ma dzisiaj tu przyjść?

   Młodszy chłopak wzruszył ramionami i zaczął zbierać odłamki z podłogi.

   - Podsłuchałem jak wczoraj rozmawiała z Maxem. Powiedział mi, że to nie ta jego laska, więc stwierdziłem, że to pewnie twoja dziewczyna.

   Lilyanne nie jest moją dziewczyną, chciał powiedzieć Harry, ale w ostatniej chwili ugryzł się w język. Bez słowa wstał, wyciągnął odłamek szkła wystający mu z dłoni i obmył rękę wodą, wypuszczając powietrze z płuc. Mimo swojej nieopisanej radości był niesamowicie nerwowy.

   - Posprzątasz to? – spytał Jonniego, pokazując ręką na mokrą podłogę, a gdy chłopak w odpowiedzi skinął głową, poszedł na górę, głośno tupiąc nogami.

  Harry nigdy nie był tak zestresowany jak w momencie, kiedy usłyszał dźwięk otwieranych drzwi, a następnie lekko niewyraźny, stłumiony przez ściany dziewczęcy głos. Całe podekscytowanie i radość uleciały z niego jak powietrze z rozbitego balonu i zostały zastąpione wzmagającym się podenerwowaniem. Jego serce przyspieszyło, a dłonie zaczęły się trząść tak bardzo, że musiał zwinąć je w pięści, żeby zostały w miejscu. Na stole przed nim leżał jego rysownik otwarty na dopiero co ukończonym szkicu. Z białej kartki patrzyła na niego ta sama twarz, która w pomieszczeniu obok uśmiechała się od ucha do ucha. Nie widział jej, ale słyszał jej melodyjny śmiech zapewne wywołany czymś, co powiedział Maxwell lub Jonathan. Jeśli miał być kompletnie szczery, nie miał pojęcia, dlaczego jeszcze tam nie poszedł, nie przywitał się i to on nie był powodem, dla którego ona się uśmiechała. Czuł się niesamowicie dziwnie i obco. Chciał się z nią zobaczyć – och, i to jak bardzo – ale jednocześnie nie mógł ruszyć się z miejsca. Żałował, że nie jest jednym z tych szarmanckich, czarujących łamaczy serc, którzy zawsze wiedzą, co powiedzieć. Niestety był tylko humorzastym, marudnym i tylko troszeczkę nieśmiałym sobą, który stał jak wbity w ziemię, podczas gdy jego dziewczyna była tuż za ścianą i rozmawiała z dwoma innymi przedstawicielami płci męskiej.

Chłopak z tatuażem (Harry Styles AU)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz