22 czerwiec 2015 rok.
Ze snu obudziło mnie dobrze mi znane miauknięcie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że przede mną stoi czarny kot z zielonymi oczami. Uśmiechnęłam się do niego i pogłaskałam. Powoli usiadłam na łóżku, a kotek wskoczył mi na kolana. Na szyi miał wstążkę, a do wstążki było coś przywiązane. Okazało się, że to kartka i kawałek węgla. Nie był to bowiem zwykły kot. Tego małego zwierzaka wychował Ruch Oporu. Przenosi wiadomości i cenne rzeczy. Co prawda nie ma imienia, ale ja na niego mówię Salem.
Rozwinęłam kartkę i przeczytałam ją. Tekst był napisany węglem.
"Masz może dla nas coś ciekawego Ellie? "
W.B.F.
W.B.F. to inicjały przywódcy Ruchu Oporu. Nie wiem jednak kim on jest. Nigdy go nie widziałam, a żaden z buntowników nie chce uchylić nawet rąbka tajemnicy.
Wzięłam kawałek węgla do ręki i odpisałam:
"Możliwe, ale potrzebuję pomocy. Przyślij dziś kogoś pod budynek sądu. Będę tam czekać."
Ellie
Zwinęłam kartkę i przywiązałam ją do wstążki. Jeszcze raz pogłaskałam Salema, który po chwili wyskoczył przez okno. Przeciągnęłam się i obudziłam Miko.
-Wstawaj, robota czeka – zaczęłam ją tyrpać.
-Jeszcze pięć minutek...
-Ja ci dam pięć minutek – ściągnęłam z dziewczyny koc i dopiero wtedy ją obudziłam.
-Oddawaj!
-Wstawaj powiedziałam. Musimy znaleźć Jacka – Miko westchnęła.
-Dobra, dobra, już wstaję.
Na szybko zjadłyśmy śniadanie i ubrałyśmy się. Wyszłyśmy z mieszkania, a następnie opuściłyśmy budynek. Dzień oczywiście był szary i ponury. Tutaj inne się nie zdarzały. Ja prowadziła, bo szczerze mówiąc Miko w ogóle nie ma orientacji w terenie. Każesz jej iść na północ, pójdzie na południe. Żadnego pojęcia. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie. To było dopiero coś...
***
Chodziłam po ulicy uważając, by nie wpaść na jakiegoś cona. Było już późno, ale nie miałam jeszcze „domu". W dodatku była jesień, wiał wielki wiatr, a mrozu nie dało się wytrzymać. W końcu udało mi się odnaleźć nawet dobrze zachowany blok. Weszłam do niego i wybrałam sobie mieszkanie. Kiedy już je znalazłam, rzuciłam plecak na podłogę i padłam zmęczona na kanapę. Chciało mi się spać i pewnie bym usnęła, gdyby nie ciche szlochanie. Zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. W rogu siedziała mała skulona dziewczynka o dwóch czarnych kucykach. Powoli podeszłam do niej i delikatnie położyłam dłoń na jej ramieniu. Mała się uciszyła i powoli podniosła głowę, a moim oczom ukazały się jej brązowe oczy. Nic nie mówiła, więc odezwałam się pierwsza.
-Cześć. Jestem Ellie. Co tutaj robisz?
-Ja...ja je...jechałam tu z...z rodzicami – jąkała się – Za...zaatakowali nas. Rodzice ka...kazali mi uciekać – uśmiechnęłam się do niej pokrzepiająco, a następnie przytuliłam.
-Nie bój się. Nic ci się nie stanie. Jestem tutaj i nikomu nie pozwolę cię skrzywdzić – wypuściłam małą z objęć. Ona otarła łzy i również się do mnie uśmiechnęła – Jak ci na imię?
YOU ARE READING
Transformers Prime - Genisys
Science Fiction"14 lipca 2005 rok. Ten dzień zapisał się w historii jako rozpoczęcie inwazji przez zmechanizowane istoty z kosmosu zwane Decepticonami..." Bezbronna Ziemia staje się nowym obiektem tyranii Megatrona, który po utracie własnej planety chce zrobić z n...