24 czerwiec 2015 rok.
Zaczynałam się budzić. Nadal znajdowałam się na sali operacyjnej. W środku nikogo nie było. Powoli podniosłam się i dopiero wtedy się zorientowałam, że nie mam już kajdan. Jeszcze raz sprawdziłam, czy jestem tu sama. Czysto. Spojrzałam w dół. Stół znajdował się jakieś dziesięć metrów nad ziemią. Musiałam znaleźć sposób by z niego zejść. Nie było jednak nawet na co skoczyć, by choć trochę zmniejszyć odległość dzielącą mnie od ziemi. Musiałam podjąć ryzyko. Wzięłam głęboki wdech i skoczyłam. Wylądowałam na nogach, ale zrobiłam jeszcze fikołka by zamortyzować siłę z jaką uderzyłam w ziemię.
Wtedy pojawił się kolejny problem. Drzwi. Były zamknięte. Jedynie Decepticon mógł je otworzyć. Kopałam w nie, waliłam, ale nic to nie dawało. W końcu wzięłam rozbieg i dałam im porządnego kopniaka. Ku mojemu zaskoczeniu, drzwi się otworzyły. Szybko wybiegłam na zewnątrz. Kolejnym problemem była winda. Nawet jeśli udałoby mi się otworzyć drzwi, to jak mam wybrać piętro? Może wymyślę coś w środku.
Już miałam ruszyć w stronę windy, kiedy moją uwagę ponownie przykuła cela B12. Musiałam sprawdzić co jest w środku. Podeszłam bliżej drzwi, kiedy niespodziewanie się otworzyły. Szybko stanęłam przy ścianie, a z pomieszczenia wyszedł Starscream.
-Ile można?! Najpierw Megatron każe mi przylecieć na Dark Mount, tylko po to by kazać mi ponownie przesłuchać więźnia! – jakiego znowu więźnia? – Już wolałbym żeby zgasł. Byłoby mniej roboty... – Scream odszedł, a ja wykorzystałam okazję i weszłam do środka.
Pomieszczenie było ciemne. Dało się jednak zauważyć komputer z boku i jednego transformera przywieszonego energetycznymi kajdanami do sufitu. Nieznajomy miał biało – niebieski lakier z czerwonymi dodatkami. Z pleców wystawały mu drzwi a na klatce piersiowej miał światła samochodowe. Podeszłam do niego trochę bliżej. Wtedy zobaczyłam, że jego pierś jest porysowana, możliwe nawet, że szponami Starscream'a. Miał zamknięte oczy, a z ust wyciekał mu jakiś niebieski płyn. Najbardziej zdziwił mnie jego znak. Nie był to bowiem znak Decepticona. Różnił się od niego i to bardzo.
Niespodziewanie nieznajomy otworzyło oczy. Patrzał na mnie ze zdziwieniem, dokładnie tak, jak ja na niego. Nic nie mówiliśmy, ale ktoś musiał w końcu zrobić pierwszy krok.
-Kim jesteś? –zapytałam. Miałam wrażenie, że nieznajomy zbiera w sobie wszystkie siły, które mu pozostały by mi odpowiedzieć.
-Nazywam się Smokescreen i jestem Autobotem – on...jest...Autobotem! – Moja kapsuła...rozbiła się na tej planecie. Zostałem pojmany – był dobry, wiedziałam to. Musiałam mu pomóc.
-Jak cię z tego uwolnić?
-Na kokpicie...jest przycisk – podbiegłam do komputera, który na szczęście znajdował się niżej niż ten ostatni. Zrobiłam rozbieg, odbiłam się od ściany i wskoczyłam na niego. Teraz jednak musiałam znaleźć właściwy przycisk, a tych było tu wiele.
-Który przycisk?
-Czerwony – wreszcie znalazłam okrągły, czerwony przycisk. Nacisnęłam go, a Smokescreen upadł na ziemię. Zeskoczyłam z kokpitu i podbiegłam do niego. Bot szybko się podniósł i uśmiechnął się do mnie – Dziękuję ci.
-Nie ma sprawy. Ale teraz ty musisz pomóc mi uwolnić przyjaciół – Smoke pokiwał porozumiewawczo głową, wziął mnie za ręce i wybiegł z pomieszczenia. Następnie weszliśmy do windy – Piętro niżej, cela A15 – zjechaliśmy w dół, a następnie pobiegliśmy prosto do celi, gdzie trzymali przyjaciół. Smokescreen wystrzelił ze swojego blastera w drzwi, w których zrobiła się wielka dziura. Bot postawił mnie na ziemi, a ja weszłam do środka. Na szczęście wszyscy byli cali i zdrowi.
YOU ARE READING
Transformers Prime - Genisys
Science Fiction"14 lipca 2005 rok. Ten dzień zapisał się w historii jako rozpoczęcie inwazji przez zmechanizowane istoty z kosmosu zwane Decepticonami..." Bezbronna Ziemia staje się nowym obiektem tyranii Megatrona, który po utracie własnej planety chce zrobić z n...