9 sierpień, 2015 rok
Nie było dobrze. Sytuacja, w jakiej się znajdowaliśmy była dokładnym przeciwieństwem określenia „dobrze". Było fatalnie. Tym razem mój sposób na uwolnienie Ellie z transu zawiódł. A nie miałem żadnego innego pomysłu, by jej pomóc.
Cała drużyna została schwytana, ale nie zabita. Nie wiem, czy można nazwać to plusem, bo i tak siedzimy w celach i nic nie możemy zrobić. Jakby jeszcze tego było mało, to siedzę razem z garnkogłowym i tylko czekam aż zgasi moją iskrę. Dosłownie widzę to w jego fioletowych optykach. Tą chęć czyjegoś energonu, odebrania komuś życia. Aż się dziwię, że jeszcze mnie nie zgasił. Jesteśmy w jednym pomieszczeniu już kilka cykli i nic. Żaden z nas się nie odzywa, nic nie robi. Na początku próbowałem jakoś rozwalić drzwi celi, ale Megatron szybko zgasił mój zapał mówiąc, że wrota są wykonane z najtwardszego z materiałów, jakie mógł zdobyć, a w dodatku w celi nie działają blastery. Czyli jednym słowem jesteśmy uziemieni.
Po jakiś pięciu cyklach miałem już serdecznie dość. Podniosłem się z ziemi i mimo zapewnień Lorda Decepticonów, że nie uda mi się rozwalić drzwi, waliłem w nie z całej siły, jak długo tylko mogłem. A cały mój wysiłek zakończył się tym, że nie zostawiłem ani wgniecenia ani zadrapania. Usłyszałem cichy śmiech Megatrona. Odwróciłem się na pięcie i zmierzyłem go wzrokiem. On oczywiście siedział sobie, wyłożony i uśmiechał się perfidnie.
-Coś cię bawi?! – zapytałem ostro, na co on oczywiście ponownie się zaśmiał.
-Twój zapał jest żałosny – stwierdził, a ja miałem ochotę walnąć go z pięści – Tłumaczyłem ci już, że nie uda ci się wywarzyć drzwi. Po co więc próbować?
-Sam nie wiem. Może po to, żeby nie siedzieć na metalowym tyłku i cię nie słuchać?
-To raczej kiepski powód – dyskutował ze mną jak ze swoim poddanym, którym nie byłem!
-Masz lepszy?
-Czekać – odparł ze spokojem, a ja już nie wytrzymałem.
-Na co?! Na gwiazdkę z nieba?! Na jakiś cud?! A może na olśnienie szanownego pana Megatrona, wielkiego Lorda Decepticonów, który zniszczył Cybertron?!
-Okaż odrobinę szacunku, Autobocie! – garnkogłowy podniósł się z ziemi i podszedł w moją stronę – Zapominasz z kim rozmawiasz?!
-Nie! Mam tego pełną świadomość! – starałem się go przekrzyczeć – Rozmawiam z dwulicowym draniem, który odebrał mi Ellie i zmienił ją w kogoś, kim nie jest!
-Uczyniłem ją silną!
-Okłamujesz sam siebie! Jedynie upodobniłeś ją do siebie i zrobiłeś to siłą! Nie zmieniła się z własnej woli, a jedynie przez ciebie! – rzuciłem oskarżycielsko i chyba udało mi się go przegadać – Gdybyś choć na chwilę spróbował zapomnieć o swoich chorych poglądach i upodobaniach zrozumiałbyś jaka ona jest wyjątkowa.
-A myślisz, że dlaczego ją wybrałem? Mogłem mieć każdego żeńskiego autochtona na tej planecie, a jednak wybrałem ją, dlaczego? Bo widziałem jej potencjał! Widziałem do czego jest zdolna i co może zrobić w przyszłości, jeśli odpowiednio ją wyszkolę!
-A co, jeśli ona tego nie chciała?!
-Uwierz mi, chciała, tylko wtedy jeszcze tego nie wiedziała.
-Uwierzyć tobie? To ostatnia rzecz jaką mógłbym teraz zrobić – zrezygnowany odszedłem od drzwi i oparłem się o ścianę naprzeciwko. Megatron jednak nie ruszył się ani o milimetr. Czyżbym zranił jego uczucia? – A ty co tam tak stoisz?
YOU ARE READING
Transformers Prime - Genisys
Fantascienza"14 lipca 2005 rok. Ten dzień zapisał się w historii jako rozpoczęcie inwazji przez zmechanizowane istoty z kosmosu zwane Decepticonami..." Bezbronna Ziemia staje się nowym obiektem tyranii Megatrona, który po utracie własnej planety chce zrobić z n...