Rozdział 6

273 23 12
                                    

5 gwiazdek = następny rozdział

Julie pov's

Obudziłam się koło dziesiątej. Wstałam z łóżka i zajrzałam do pokoju Mendesa. Jeszcze spał. Usiadłam obok chłopaka i przyłożyłam dłoń do jego policzka. Siedziałam tak u niego z piętnaście minut, aż w końcu postanowiłam zejść na parter domu. W pewnym momencie zauważyłam za oknem podejrzanych ludzi. Nie chciałam budzić Shawn'a, a byłam prawie pewna, że to reporterzy. Teoretycznie powinnam była pójść na górę i mu o tym powiedzieć, ale z drugiej strony chciałam żeby się wyspał. Stwierdziłam, że najlepszym pomysłem będzie zasunięcie rolet. Kiedy już to zrobiłam, powędrowałam w stronę kuchni i zrobiłam sobie tosty z szynką i żółtym serem. Po zjedzeniu posiłku, poszłam na górę, wykonałam poranną toaletę, ubrałam się i nałożyłam na twarz lekki makijaż. Dzisiaj postawiłam na czarną spódniczkę, szary dopasowany top sięgający do pępka i szare kolanówki. Gdy zrobiłam już wszystko co miałam do zrobienia, położyłam się na łóżku i chwyciłam do ręki zeszyt, w którym zapisywałam swoje piosenki. Po godzinnym zapisywaniu pomysłu, pomyślałam, że przejdę się na krótki spacer. Zeszłam na dół, założyłam swoje czarne conversy i wyszłam z domu.

***

Kiedy weszłam do domu Shawn szybko do mnie podbiegł i mnie przytulił.

- Gdzie byłaś? - zapytał nieco zestresowany moją nieobecnością

- Na spacerze głuptasie. A gdzie miałam niby iść? - Zakryłam usta, żeby nie zacząć się śmiać

- Nie wiem gdzie. Martwiłem się o ciebie. Już miałem iść cię szukać - oznajmił

- Szukać? Po co? - zapytałam zaskoczona

- Nie było cię jakieś dwie godziny.

- Nawet więcej.

Po wypowiedzeniu tych słów podeszłam do chłopaka, zarzuciłam mu ręce na szyję i obdarzyłam jego usta delikatnym pocałunkiem. Chłopak położył swoje dłonie na mojej talii i przyciągnął mnie do siebie tak, że mogłam poczuć każdy centymetr jego ciała. W pewnym momencie ręce nastolatka zsunęły się nieco niżej. Poczułam jak ściska nie za pośladki.

- Shawn... - jęknęłam niezadowolona

- Co jest? Robię coś źle?

Kiwnęłam twierdząco głową.

- Niech twoje ręce wrócą tam gdzie były wcześniej, okej?

- No...no dobra - odparł i niechętnie wykonał moje polecenie

Zrobiłam pare kroków w tył i usiadłam na kanapie, obracając głowę w przeciwną do chłopaka stronę. Zdjęłam ze stolika pilot do TV i odpaliłam telewizor, włączając kanał z kreskówkami.

- Bajki? Serio? - zapytał zdegustowany

Nie odpowiedziałam.

- Odpowiedz mi - polecił - proszę - dodał

- To jest kreskówka. Nie bajka.

- Musimy to oglądać? - Zaczął wymachiwać rękoma na znak protestu.

- Jak nie chcesz to zawsze możesz iść na górę, czyż nie? - Uśmiechnęłam się do niego.

- Niech ci będzie. Mogą być kreskówki. - Nabrał ciężko powietrze do płuc.

Przez dobrą godzinę oglądaliśmy w milczeniu kreskówki. Niestety Shawn przerwał tę ,,piękną'' ciszę i zaczął nowy temat.

- Przemyślałaś już to nad czym miałaś się zastanowić?

Co? Ja miałam się nad czymś zastanowić? Chyba mu się coś pomieszało.

- O co ci chodzi? - Złączyłam usta w wąską linię.

- Zaśpiewasz ze mną na koncercie w Londynie?

- Nie ma mowy! - krzyknęłam

- Dlaczego nie chcesz? Masz ta;ent, a to jest dla ciebie wielka szansa.

- Wielka szansa od losu to będzie jak Daniel się ode mnie odczepi.

- Nadal cię dręczy? Kiedy? Jak? - Zadawał milion pytań na minutę.

- Pamiętasz sytuację sprzed szpitala?

- Nie do końca, ale mów dalej.

- On tam był. Jestem tego pewna. Widziałam go przed budynkiem - powiedziałam na jednym tchu - jak się dowie, że jestem w Londynie to mnie znajdzie.

- Załatwię ci ochroniarzy. Do tego masz też mnie. Nikt cię już nie skrzywdzi, rozumiesz? - Potrząsnął mną, abym zrozumiała co do mnie mówi.

- Shawn...ja chciałabym tam zaśpiewać, ale... - przerwałam

- Ale co? - Pogłaskał mnie po policzku.

- Boję się, że Daniel mnie odszuka i mi coś zrobi. Znowu. Nie chcę wracać do tego koszmaru.

- Nie wrócisz. Spokojnie. Będę cię pilnował, dobrze?

- Sama nie wiem.

- Proszę, zgódź się kochanie.

- Ehh, no okej. - Westchnęłam, wiedząc że z nim nie wygram i, że muszę się zgodzić.

- Dziękuję. - Przyciągnął mnie do siebie i posadził sobie moja osobę na swoje kolana.

- Kocham cię Julie. - Złożył na moich ustach drobny pocałunek.

- O której wracają twoi rodzice i Aaliyah? - spytałam nieco zdziwiona zachowaniem chłopaka

No ale w końcu byliśmy parą, więc chyba miał prawo do dotykania mnie. A może się mylę? Nie mam pojęcia. przez Daniel'a zapomniałam o prawdziwym znaczeniu słowa związek.\

- Jutro - odpowiedział krótko, szczerząc się przy tym

- Jak to jutro? przecież mieli wrócić dzisiaj

- Ale wrócą jutro. nie cieszysz się? - Posmutniał.

- Znaczy...ja...ja no...cieszę się, jasne - odparłam niepewnie

- To dobrze. - Położył odważnie dłonie na moich pośladkach i ścisnął je mocno.

Wydałam z siebie cichy jęk przyjemności. Mam nadzieję, że Shawn tego nie słyszał.

- Chodźmy na górę. - Posłał mi łobuzerski uśmieszek.

- Ale Shawn...

- Słucham Julie? - Popatrzył się na mnie pytająco i złapał moją dłoń.

- Co będziemy robić? - wydukałam nieco wystraszona i zdezorientowana

- Zobaczysz. - Puścił mi oczko i pociągnął mnie za sobą na górę.









Przypadkowe spotkanie - część 1 || Shawn Mendes WIELKA KOREKTAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz