Na wstępie chciałabym przeprosic kązdego z was za to, że przez jakiś czas nie dodawałam rozdziałów. Mam teraz bardzo ciężki czas w moim życiu, ale mimo to postaram się pisać dla was regularnie kolejne rozdziały.
Życzę miłego czytania,
wasza SharoonMoon <3
Julie
Minął już ponad miesiąc odkąd Daniel znalazł miejsce mojego pobytu i zagroził mi, że jak nie wrócę do niego do wyjawi mojemu ukochanemu prawdę. Bałam się Cholernie sie balam. Z dnia na dzień coraz bardziej zdawałam sobie sprawę z tego co sie wydarzy gdy Shawn pozna prawdę. Oczywiste dla mnie było to, że po prostu mnie zostawi. Musiałam szybko cos wymysleć. Miałam trzy opcje. Pierwszą z nich był powrót w ,,rodzinne'' strony do Daniela. Druga opcją było powiedzenie mojemu chłopakowi prawdy, a trzecią opcja było czekanie na rozwój sytuacji.
A co jeśli on odpuścił? Może znalazł sobie kogos innego? Może nie czeka wcale na mnie i mogę spokojnie sobie życ u boku Shawn'a?
A tak na powaznie to co ja sobie myślę? Przecież to psychopata. Skoro wybrał sobie mnie jako tzw. ofiarę to chyba nie zmieni mu sie to ot tak...
A szkoda.
Wszystkie te myśli kłębiły się w mojej małej głowie od godziny szóstej. Obudził mnie wtedy bardzo silny wiatr, który z hukiem stukał w okna naszego apartamentu. Humor poprawiało mi jedynie to, ze leżałam obok mojego ukochanego, młodego mężczyzny. Leżałam w naszym wspólnym łóżku. Chwilami chcę mu powiedzieć prawdę, ale odsuwam ten pomysł w najgłębszy zakamarek mojej głowy. Dlaczego to robie? Właściwie sama nie wiem, ale wydaje mi się, ze to strach powoduje to, że ukrywam to przed nim.
Rozmyslania przerwał mi cichy jęk Shawna, który świadczył o tym, że sie wybudza. Po chwili chłopak podniósł się do pozycji siedzącej i zaspanym głosem zadał mi pytanie.
- Kochasz mnie?
- Oczywiście, że tak - Złapałam go za rękę i ściesnęłam ja mocno.
- Co przede mną ukrywasz Julie? - zapytał sztywnym tonem, sprawiając, że poczułam się nieswojo w jego obecności
- Ja? - Popatrzyłam się przestraszonym wzrokiem na nasze splecione razem dłonie.
- A kto do jasnej cholery?! Ty Julie! Tak, o ciebie mi chodzi. - Wstał wzburzony z łóżka.
Zachowywał sie jak pieprzony, niedojrzały nastolatek. Zaczał mi robic aferę, a ja nie miałąm bladego pojęcia skąd on wie, że mam jakąs tajemnicę , o której mu nie mówiłam.
- Shawn...ja...
- No mów!
- Nie krzycz! - wydarłam się na niego
Łzy spływały mi po policzku. Jedna za drugą. I tak bez końca. Nie widziałam wyjścia z tej sytuacji. Nie miałam pojęcia jak sie zachować, co zrobić. Byłam w cholernej pułapce myślowej. Próbowałam wpaśc na jakis genialny pomysł, ale nic. Pustka.
- O co co chodzi? - Starałam się przekonać go do tego, że nie wiem o czym mówi, ale woda napływająca mi do oczy chyba mnie zdradzała.
- Daniel zostawił list. Do ciebie.
- Nie mów, że go przeczytałeś...
- Oczywiście, że przeczytałem.
- Co w nim było? - Podszedł do komody, wyjał z niej kopertę, po czym rzucił ja z impetem na kołdrę i poprosił abym sprawdziła jej zawartość.
Zrobiłam to o co prosił Shawn. Bajka u boku wspaniałego mężczyzny jakim jest Shawn, miała trwać wiecznie. Tymczasem kończy sie w tym momencie. Co ja mu zrobiłam? Dlaczego temu psychopacie tak bardzo zależy na tym, abym juz nigdy nie zaznała szczęscia? Dlaczego?
Po chwili namysłu wstałam z łózka, chwyciłam sportową torbe i zaczęłam pakować do niej swoje rzeczy.
Shawn nie odezwał się słowem. Widocznie mu to pasowało.
Kiedy byłam juz spakowana i stałam u progu drzwi, usłyszałam tylko ciche ,,kocham cię''. Wyszłam z mieszkania i trzasnęłam drzwiami tak mocno jak tylko umiałam.
Jeszcze nie do konca wiem jak postąpię. Musze zastanowic sie nad tym, ale wiem, że nie powinnam podejmować decyzji pochopnie.
Chłopak, który mnie uratował.
Chłopak, który sprawił,że moje życie nabrało kolorów.
Chłopak, którego pokochałam i, który pokochał mnie.
Chłopak, który dał mi szczęscie.
Tym chłopakiem jest Shawn Mendes.
To on dał mi nowe życie i piekne zycie, któe teraz odbiera mi Daniel.
Czasami mam wrazenie, że to nie było przypadkowe spotkanie.
Tam podczas tego wypadku musiał byc ktos jeszcze.
A może ja tylko bredzę? jestem teraz pod wpływem negatywnych emocji. Nie myślę trzeźwo.
Postanowiłam przejsc się po mieście, a wieczorem zanocować w hotelu, oddalonym około dziesięć minut od apartamentu Shawna i tam przenocować.
Nie rozumiem dlaczego Shawn nie protestował podczas mojego wyjścia. On by się tak nie zachował. Coś mi tu nie pasuje.
***
Odebrałam w recepcji kluczyk i udałam sie do hotelowego pokoju. Weszłam do środka. Powitał mnie tam cudowny waniliowy zapach. Postanowiłam pójśc wziąc szybki prysznic i połozyc się spać. Jutro czeka mnie ciężki dzień.
Po dłuższej chwili leżałam juz w łóżku. W mojej głowie toczyła się teraz walka. Miałam tak zmieszne mysli. Kompletnie nie wiedziałam co robić. Jeśli bym wróciła do Daniela to najprawdopodobniej predzej czy później i tak bym znów próbowała się od niego uwolnic. Z kolei jeśli bym powiedziała Shawnowi prawdę to zapewne nigdy więcej bym juz go nie zobaczyła co sprawiłoby, że moje życie straciłoby juz zupełnie sens. W takiej chwili jak ta uświadamiam sobie jak bardzo się w nim zakochałam. Jest dla mnie wszystkim. Naprawdę go kocham. Nie mogę go stracić. Muszę znaleźc rozwiązanie. Wierzę w siebie...chyba jeszcze jakaś nadzieja dla mnie, dla nas jest, prawda?

CZYTASZ
Przypadkowe spotkanie - część 1 || Shawn Mendes WIELKA KOREKTA
Roman d'amourCZĘŚĆ 1 - zakończona (w trakcie korekty) Ciekawie robi się jakoś od 5 rozdziału:') Ostatnie co zobaczyłam to chłopak, który siedział za kierownicą zatrzymującego się właśnie samochodu. Ostatnie co poczułam to ból. Silny ból. Zarówno psychiczny jak...