21

3K 149 12
                                    

Raven nerwowo stukała kostkami palców o szybę. Miała ochotę odpiąć pas i jak najszybciej wyjść. Nie mogła wysiedzieć w samochodzie.

- Wciąż nie mogę uwierzyć, że zamierzasz to zrobić. – Clarka próbowała zagadać przyjaciółkę, mocniej chwytając kierownicę.

- A ja nie mogę uwierzyć, że tak wolno jedziesz – odpyskowała, po czym zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech, który następnie wypuściła ze świstem. – Przepraszam, jestem zdenerwowana.

- Wiem, widzę. – Zmieniła bieg i docisnęła pedał gazu. – Nic dziwnego. W końcu nie zamierzałaś się z nią spotkać, a teraz jedziesz jej pomóc. – Uśmiechnęła się. – Swoją drogą, poszczęściło ci się, że jej uniwerek nie jest gdzieś na skraju miasta.

- Jedyne, co wiedziałam to to, że jest z Sydney. – Raven rozpięła swoją czerwoną kurtkę, skupiając swoją uwagę na drodze. – Nie czepiaj się mnie. A ty niby jak byś zareagowała, jakby ktoś przywalił tej twojej laluni, huh? – spytała. – Którą swoją drogą, poznałaś na tym samym portalu – dodała ciszej.

- Nie wiem. Pewnie zrobiłabym dokładnie to samo, co ty. Byłabym wkurzona i ukręciłabym tej szmacie głowę – odpowiedziała, spoglądając na włączoną w telefonie mapę z zaznaczoną lokalizacją.

- To zamierzam zrobić – westchnęła.

Po kilkunastu minutach auto zatrzymało się na parkingu. Raven podziękowała przyjaciółce za podwózkę i pospiesznie wyszła z samochodu.

Jeszcze będąc w drodze, napisała do Octavii, by ta czekała na nią przed wejściem do akademika. Nie zawiodła się, gdy z daleka ujrzała niewielką postać, opierającą się o ścianę.

Wzięła głęboki wdech i starając się nie zwracać uwagi na mocno walące serce, szybkim krokiem ruszyła w stronę dziewczyny, stojącej ze spuszczoną głową.

- Octavia? – spytała dla pewności, kiedy zatrzymała się kilka metrów brunetki.

Blake uniosła głowę, a Raven momentalnie zrobiła wielkie oczy i zaciągnęła się powietrzem. Fioletowo-czerwony siniec pod i nieco na prawym oku był bardzo widoczny. Tego się właśnie obawiała. Wiedziała, że postąpiła dobrze, przyjeżdżając tu.

- Rae? – Jej głos brzmiał tak, jakby wciąż nachodziły ją wątpliwości.

Raven nie czekając dłużej, podeszła do niej i zamknęła ją w wyczekiwanym przez obie uścisku. Delikatnie pocierała ramię Blake, chcąc ją nieco uspokoić. Od jakichś czterech miesięcy rozważała, czy spotkać się z dziewczyną, ale skoro już podjęła taką decyzję, wolałaby inne okoliczności.

Stały w takiej pozycji przez dłuższy czas, rozkoszując się swoją bliskością. Nie chciały przerwać kontaktu fizycznego, który tak bardzo im się podobał.

- Kochanie, pokaż mi to – powiedziała, odsuwając się nieco od drżącego ciała. – Nie wygląda za dobrze. – Chwyciła ją za podbródek i nakierowała twarz tak, by świeciło na nią światło lampy ulicznej.

- Naprawdę? A już myślałam, że ledwo widać i nawet nie zauważysz. – Uśmiechnęła się, chcąc odwrócić uwagę starszej od swoich przeszklonych oczu.

- Cholera, Clarke lepiej wiedziałaby, co z tym zrobić. – Reyes szepnęła pod nosem, dotykając delikatnie posiniałej skóry na twarzy Octavii. – Może zadzwonię, żeby zawróciła...

- Nie fatyguj jej. Mam apteczkę w pokoju – syknęła, gdy poczuła nieprzyjemny ból.

- Lexa nie będzie zła, że przyszłam? – spytała, upewniając się, że nie przekracza żadnych granic.

Co prawda już od dawna miała ochotę złamać każdą z nich, ale nie w tej sytuacji, nie teraz. Najpierw musiała się upewnić, że z Octavią wszystko w porządku, choć z trudem powstrzymywała się przed zerknięciem na jej tyłek.

- Napisała, że spędzi noc u Luny, więc jestem sama – zamyśliła się przez chwilę. – Jakbym jej powiedziała, co się stało, to pewnie już dawno by tu była, a nie chciałam psuć jej wieczoru.

- W takim razie prowadź.

Puella || OctavenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz