Śmierć

476 22 4
                                    

Mówi się, że najważniejsze jest dobre pierwsze wrażenie. Osobiście uważam, że Życie pisze zabawne scenariusze, które nie zawsze mają odzwierciedlenie w rzeczywistości i to jak wypadniemy nie za każdym razem ma znaczenie.

Widząc uśmiech zakładasz dobry humor, albo optymistyczne podejście do wszystkiego co nas otacza. Gdy widzisz łzy, domyślasz się, że spotkało ją coś niedobrego. Może być jednak zupełnie na odwrót. Uśmiech ukrywający depresje, łzy nieopisywalnego szczęścia.

Moim zdaniem obraz, który tworzymy na samym początku jest najbardziej mylący. Mając w czyichś oczach czystą kartę możesz być kimkolwiek zechcesz. Musisz jednak pamiętać, że stworzony przez ciebie wizerunek może być któregoś dnia skonfrontowany.

Gdy patrzysz po raz pierwszy na jakąś osobę nie zastanawiasz się jaka jest jej historia, co takiego przeszła, aby być tu i teraz, ani jak do tego doszło, że jest taka, a nie inna. Przyjmujesz jej egzystencje za coś pewnego i niepodważalnego, co pozwala ci wierzyć, że cała ta rzeczywistość ma jakiś większy sens, którego poznanie może być celem ludzkości.

Dopiero gdy głębiej się nad tym zastanowisz dociera do ciebie, że tak naprawdę nic nie wiesz. Przyswajasz informacje, ale nie jesteś w stanie stwierdzić w jakim stopniu kreowane przez ciebie wyobrażenie odbiega od tego, które jest realne. Słyszysz "Mam brata.", ale czy dzięki temu wiesz o tej osobie coś więcej? Wiesz, że ma rodzinę, ale czy to w jakimś stopniu pozwala na stworzenie pełnego obrazu tej osoby? Jakie są ich stosunki? Jakie historie z dzieciństwa sprawiają, że na ich myśl się uśmiecha? Czy dzielą wspomnienia, o których istnieniu nie powiedzieliby rodzicom?

Nie zadajesz jednak tych pytań. Tajemniczość ci odpowiada. Wolisz, gdy wątpliwości są rozwiewane stopniowo, ale z drugiej strony żałujesz, że nie możesz wiedzieć wszystkiego od razu.

Gdy spotykasz kogoś na ulicy, nie ważne czy jesteście ze sobą niesamowicie blisko, czy może przypadkowe spotkania są wszystkim co dzielicie, nigdy nie dostajesz niczego więcej ponad to co ten "ktoś" uzna za ważne. Dowiesz się, że był w odwiedzinach u cioci, dowiesz się, że dostał awans i z pewnością powie ci gdy ukochana przyjmie jego oświadczyny, ale czy ktokolwiek powiedziałby ci, kiedy ostatni raz uśmiechał się sam z siebie, mając po prostu dobry humor? Albo powie ci, kiedy ostatni raz przypadkowy przechodzień zdenerwował go swoim zachowaniem do tego stopnia, że przez cały dzień na niego przeklinał, mimo, że jedyne co zapamiętał to jego czerwona kurtka?

Odpowiedź zawsze brzmi nie.

Nie ma co się oszukiwać. Uczucia to słabość. Bierność pozwala na spokój.

Chwytliwe slogany, co nie? A gdy przypomnę ci, że to twoje słowa?

Nie mają jednak żadnego odzwierciedlenia w tym co nazywasz bytem. Człowiek nie jest w stanie uciec od uczuć. Nie ważne jak bardzo tego pragnie. Życie zawsze wyzwala jakieś emocje, nawet gdy zaprzeczasz ich istnieniu.

Czy czyni to z ciebie złego człowieka, gdy za wszelką cenę próbujesz przejść przez to wszystko nie pozwalając na zranienie? A czy czyni cię złym człowiekiem to gdy nie pozwalasz sobie cieszyć się z małych rzeczy?

Wszystko zależy od twojej moralności i tego w jaki sposób postrzegasz nieustanną walkę pomiędzy dobrem, a złem. Mówi się, że nic nie może być jedynie białe, albo czarne, a życie pełne jest szarości. Gdy jednak wpatrujesz się w swoje odbicie za wszelką cenę chcesz wierzyć, że na każde pytanie są dwie odpowiedzi, a  tylko jedna z nich jest poprawna.

Nic jednak nie jest takie proste. Idziesz przez życie na oślep nieświadomie wyciągając za każdym razem najkrótszą zapałkę. Nie chcę cię oszukiwać,dlatego gdy zapytasz kto inny mógłby ją wylosować, muszę odpowiedzieć, że nikt. Nie ma osoby, która przeżyłaby twoje życie za ciebie. Nie ma żadnych reguł, a mimo to są zasady, których nie możesz złamać.

Muszę ci jednak powiedzieć, przyjacielu, że jesteś dzielny. Wiem, że trudno uwierzyć w takie słowa, ale imponuje mi, że nie boisz się przyznać do swojego strachu.

Dlatego pozwolę ci wybrać.  Tym razem wylosowałeś białe figury.

Do ciebie należy pierwszy ruch.

***********************************

Patrick stał z zamkniętymi oczami na wprost ogromnego lustra, którego złota rama wykonana była kilkanaście lat temu na zamówienie jego ojca. Nigdy się z nim nie dogadywał, ale musiał przyznać, że staruszek miał gust.

Szybkim ruchem ręki otarł swój policzek, jakby próbował strącić z niego zagubione łzy. Nigdy nie płakał, ale tym razem sobie na to pozwolił. Śmierć przyjaciela jest czymś co należy opłakiwać i choć ostatnimi czasy nie rozmawiali ze sobą zbyt często, to przez wspomnienia ze szkolnej ławki czuł się zobowiązany do żałoby.

Powoli otworzył oczy i zaczął wpatrywać się z obrzydzeniem w swoje odbicie. Codziennie widział swoje kręcone, brązowe włosy, czarne oczy i dołeczki w policzkach, które jego sąsiadka uważała za urocze, a on z każdym dniem nienawidził jeszcze bardziej.

Nie rozumiał tego. Miał wszystko: dom, pracę, przyjaciół, a jednak to mu nie wystarczało. Nie tęsknił do bycia popularnym, a gdy dziewczyna z nim zerwała odczuł nawet ulgę. Jednak w jego życiu pozostawała nieopisana pustka.

Ze zdecydowaniem poprawił krawat, który oplatał jego szyję i wyszedł z łazienki.

- Gotowy?- zapytała jego młodsza siostra, która od kilku minut stała pod drzwiami nie chcąc przeszkadzać swojemu bratu. Pokiwał twierdząco głową i ruszył do wyjścia.

O samobójcy, który chciał żyć.Where stories live. Discover now