Śmierć

43 6 1
                                    

Uwielbiasz, czas przeszły, prawda? Wolisz utożsamiać się z tym co już było i tłumaczyć się z wszystkich nieprzemyślanych decyzji niż stawiać czoła temu co nadejdzie.

Zawsze taki byłeś. Nienawidziłeś tego co nowe i nieprzewidywalne. To, co znałeś wydawało ci się bezpieczne i wygodne.

Rodzice zawsze powtarzali ci, że nie możesz tak podchodzić do życia, bo czekają cię setki różnych decyzji do podjęcia, ale ty nie chciałeś się zmieniać. Zmiana oznaczała nieznaną sytuację, a to daleko poza twoją strefą komfortu.

Przez lata obserwowałeś jak wszyscy dookoła ciebie dorastali, ale ty wydawałeś się pozostawać taki sam.  Urosłeś, zmężniałeś, ale nigdy tak naprawdę nie wydoroślałeś.

Widziałeś jak twoi bracia wyjeżdżali na studia i zakładali rodziny, ale nigdy nie widziałeś w tym planu dla samego siebie. Owszem, zastanawiałeś się nad przyszłością. Myślałeś o tym, co będziesz robić gdy będziesz dorosły, ale nie potrafiłeś założyć, że kiedykolwiek taki będziesz.

Pamiętasz jak dzieci w przedszkolu miały powiedzieć kim chciałyby zostać w przyszłości? Śmiałeś się z nich, bo wymyślali najbardziej absurdalne zawody, ale gdy przyszła twoja kolej zrozumiałeś, że oni mieli przynajmniej marzenia. Ty nie miałeś odwagi mieć nawet tego.

Rzuciłeś wtedy, że chciałeś być strażakiem, ale nie dlatego, że faktycznie chciałbyś się poświęcić pracy w straży pożarnej, ale dlatego, że ta odpowiedź padła na tyle dawno temu, że nauczycielka, nie oskarżyłaby cię o to, że powtarzasz czyjąś wypowiedź.

Gdy wróciłeś do domu wciąż się nad tym zastanawiałeś. Opowiadając mamie co wydarzyło się w przedszkolu z dumą powiedziałeś o tym, jak przyznałeś się przed całą klasą kim chciałbyś być w przyszłości. Brnąłeś w to kłamstwo, mimo, że sam się sobą brzydziłeś.

Widziałeś, że oczy twojej matki stały się jaśniejsze, jakby od lat czekała na tą odpowiedź. Zaśmiała się, mówiąc, że jeszcze wielokrotnie zmienisz zdanie, ale ty wiedziałeś, że nie. Nie można zmienić zdania, które do ciebie nie należy.

Przez kolejne lata szkolne wymyślałeś coraz to nowe kłamstwa. W przyszłości, o której nawet nie myślałeś, byłeś bankierem, prawnikiem, a nawet bibliotekarzem. Nigdy jednak nie zakładałeś, że będziesz wykonywać, którykolwiek z tych zawodów.

Pewnego zimowego wieczoru siedziałeś przy swoim biurku, wpatrując się bezmyślnie w znajdującą się naprzeciwko białą ścianę i nagle dotarło do ciebie, że nigdy nie przewidywałeś, że twoje życie będzie miało jakąkolwiek kontynuację.

Owszem, potrafiłeś wyobrazić sobie samego siebie odbierającego świadectwo ukończenia szkoły, ale dla ciebie nie było nic więcej. Pocieszałeś się myślą, że tam dalej musi coś być. Nie można przecież przestać istnieć tak z dnia na dzień. Podświadomie wiedziałeś jednak, że jest to możliwe.

Rozumiałeś, że w dniu, w którym po raz ostatni przekroczyłbyś próg szkoły średniej skończyłoby się wszystko co jest pewne i bezpieczne. Dalej zaczynała się wyboista droga prawdziwego życia, na którą nigdy nie chciałeś się wybrać.

Gdy spoglądasz na siebie teraz, rozumiesz, że takie myślenie było niemądre, ale wiesz już teraz, że przyszłość istnieje. Boisz się jednak nadać jej kształt. Boisz się uformować ją w coś z czego byłbyś dumny, bo wiesz, że nie potrafisz.

Nie spróbowałeś, ale założyłeś, że to ponad twoje siły.Umiałeś sprawić, że twoi rodzice byli dumni. Nie rozumiałeś dlaczego tacy byli, ale pozwalałeś im na tę chwilę szczęścia, wiedząc, że jeśli znaliby prawdę byliby zawiedzeni.

Nigdy nie powiedzieli ci, że byliby rozczarowani jeśli zrobiłbyś coś inaczej niż oni chcieli, ale z czasem  tak poddałeś się wizji bycia idealnym dzieckiem, że porzuciłeś zupełnie posiadanie własnego zdania. Po co ci ono, skoro inni wiedzą lepiej.

Wiesz co mnie jednak śmieszy? Nie tylko to, jak łatwo się podporządkowujesz, ale też to, że nigdy nawet nie pomyślałeś o tym, żeby mieć inne zdanie niż oni.

Pamiętasz ten dzień, kiedy poszedłeś z koleżanką do kina i strasznie spodobał ci się film? Nie mogę sobie przypomnieć jego tytułu, ale cieszyłeś się z każdej kolejnej sceny jak dziecko. Zapytałeś się jej co sądzi. Powiedziała jedno proste zdanie. "Dobrze, że się skończył, bo dłużej bym nie wytrzymała." Nie broniłeś go, nie wdałeś się w dyskusję, po prostu jej przytaknąłeś. Chodziło o tak błahą rzecz, a ty nie potrafiłeś wyrazić opinii.

Zawsze podobały ci się rzeczy, których nikt inny nie lubił. Pamiętasz jak uwielbiałeś musicale? Nie takie, które można zobaczyć w telewizji, przeznaczone dla inteligentnych inaczej nastolatek marzących o tym, żeby ktoś zaśpiewał im serenadę pod oknem. Oglądałeś te "prawdziwe", wystawiane na scenach. Nie przeszkadzało ci, że nie znałeś języka. Kochałeś wsłuchiwać się w głosy aktorów i interpretować ich mimikę.

Wystarczyło jednak jedno słowo i przestały być one twoim hobby. Pamiętasz jak ta dziewczyna, powiedziała, że jej się nie podoba jak chciałeś pokazać jej jedną z francuskich piosenek, z musicalu, który był wystawiany jeszcze przed tym jak oboje byliście na tym świecie? Wtedy stwierdziłeś, że to nie ma sensu i uświadomiłeś sobie, że twoi "przyjaciele" nie lubią cię za to jaki jesteś, ale za to jaki pozwalasz im myśleć, że jesteś.

Złamało cię to. Nie powiem, że nie. Moim zdaniem jednak sam jesteś sobie winien, bo jak ktoś może cię polubić za to jaki jesteś, skoro nie ma pojęcia jaki faktycznie jesteś. Nigdy nie pozwoliłeś światu na to, żeby cię poznał, a mimo to miałeś żal, że nikt nie wie co myślisz, ani co lubisz. To twój błąd i ty to wiesz.

Po prostu się boisz. Tak samo jak kiedyś bałeś się powiedzieć mamie, że wcale nie chcesz być strażakiem, gdy ona zdążyła już w to uwierzyć, tak dziś boisz się powiedzieć całemu światu jak bardzo mylą się na twój temat. 

Pamiętasz jak pewnego dnia siedziałeś samotnie na chodziku prowadzącym do szkolnego boiska i oglądałeś nowo odkryty musical? Chłopiec, który całe twoje urodzinowe przyjęcie przesiedział przy stole obserwując pozostałych gości, też tu był. Nie zauważyłeś jak spoglądał przez twoje ramię, próbując zobaczyć co oglądasz. Gdy wreszcie zwróciłeś na niego uwagę, odsunął się nerwowo i z uśmiechem na ustach powiedział jedynie "To fajne."

Nic nie odpowiedziałeś i schowałeś telefon do kieszeni, ganiąc się jednocześnie w myślach, że byłeś tak nieostrożny. Przez kilka sekund kompletnie nie reagowałeś i twój towarzysz zdecydował się odejść żeby dołączyć do drużyny rozgrywającej właśnie mecz piłki nożnej.

Wiesz o tym, że to była twoja szansa, żeby być tym kim chciałeś i być akceptowanym?

Pewnie dopiero teraz sobie to uświadomiłeś. Życie daje ci wiele możliwości wyboru właściwej ścieżki, ale jest na tyle podstępne, że żadnej z nich nie oznacza. Biegniesz na oślep i jedyne co musisz zrobić, to je zauważyć i wykorzystać. Brzmi prosto, ale jest w tym jeszcze jeden haczyk.

Nie możesz zawracać.

O samobójcy, który chciał żyć.Where stories live. Discover now