To ty tatusiu?

1.4K 46 16
                                    

Minął już miesiąc odkąd jestem w Hogwarcie, z bliźniakami staliśmy się Funny Trio. Draco przestał obrażać bliźniaków w moim towarzystwie, lecz wszytko ma kiedyś koniec. Szłam właśnie na lekcje z eliksirów,śmiało można powiedzieć, że stałam się ulubienicą Severusa. Spóźniam się na lekcje, Severus wiedział, że to ja i nawet nie zwrócił na mnie uwagi.
-Profesorze Phoenix się spóźniła!
-Wykrzyczał jeden z Gryfonów.
-Przecież siedzi na miejscu. A ty za podawanie fałszywych informacji i odezwanie się bez pozwolenia masz -30 pk. Gratulacje Loocfort. Gryfon siedział już cicho, raz na jakiś czas wysyłał mi groźne spojrzenia. Szłam sobie właśnie z bliźniakami zrobić jakiś kawał Flich'owi.
-Panno Phoenix, proszę za mną. -Powiedział Severus,nawet nie wiem skąd on tam się wziął.
-Dobrze.  -Uśmiechnęłam się delikatnie po czym pewnym krokiem podążyłam za nim. Znaleźliśmy się w jego gabinecie, ruchem ręki wskazał mi,że mam usiąść.
-Jesteś bardzo zdolną uczennicą Phoenix, a jednak tak głupią.. -Ledwie to powiedział przez zaciśnięte zęby.
-C-co.. -Ledwo wydusiłam.
-Proszę wyjść.
Kierowałam się w kierunku drzwi,gdy coś przykóło moją uwagę. Wisiorek z wężem,był piękny. Musiałam go dotknąć.
Poczułam ukłucie w brzuchu,już dobrze wiedziałam, że to był świstiklik..
-Saverusie! Musisz ją tu przyprowadzić! Ona ma moc której potrzebuje! -Znałam skądś ten głos, był bardzo przerażający.
-Panie.. Ona tu jest. -Powiedział z wyczuwalną pewnością mój nauczyciel od eliksirów.. Do oczu napłynęły mi łzy.
-Rose! Podejdź do ojca i okaż mu szacunek jaki mu się należy! -Wysyczał czarny pan,że tylko ja i Nagini zrozumiałyśmy. Bałam się.. Tak cholernie się bałam. Jednak wyszłam, nie będę takim tchórzem. Nigdy nim nie byłam.
-Droga córko..
-Nie jestem twoją córką. -Przerwałam mu.
-Crucio! -Wykrzyczał w moją stronę. Ból był okropny,nigdy tak się nie czułam. Jakby ktoś wbił w moje ciało tysiąc igieł aż zanużyły by się całe w moim ciele. Jednak stałam, nadal stałam dumnie na nogach,tylko po mojej twarzy można było wywnioskować co czuje.
-Crucio! -Wykrzyczał drugi raz i to o wiele głośniej.
Wydałam z siebie głośny jęk, upadłam. Upadłam i wyłam z bólu. Jednak wstałam, wstałam chociaż z moich oczu lały się łzy cierpienia. Patrzyłam mu w oczy, co chwile je zamykając z cierpienia które mi zadawał. Przestał,ale ból nadal był odczuwalny. Nadal czułam te igły w moim ciele. Czułam, że już się ich nie pozbędę, że ich już nie wyciągnę. One zostaną, do końca.  Nagle z tłumu śmiercożerców wyszedł Draco. Złapał mnie zaledwie kilka centymetrów od ziemi.
-Widzę Draconie, że zależy Ci na mojej córce. -Powiedział z obleśnym uśmiechem na twarzy.
-T-tak panie.. -Powiedziała cicho Draco. Poczułam jak ktoś wkrada się do mojego umysłu, poczułam, że widzi wszystkie moje wspomnienia. Wspomnienia które tak bardzo bolą. Poczułam wściekłość, oczy zmieniły mi nie na czerwone. Unosiłam się w powietrzu a włosy latały na wszystkie strony. Widziałam, że śmiercożercy się mnie boją,dało mi to satysfakcję której nigdy nie odczułam. Poczułam się wolna. Poczułam się sobą.
-Musimy porozmawiać. -Powiedział z obojętnością mój ojciec. Mój prawdziwy ojciec. Opadłam na dół, włosy już wróciły do swojego naturalnego stanu. Oczy się nie zmieniły, nadal były krwisto-czerwone.
-Dobrze. -Sama nie wiedziałam czemu to powiedziałam, chciałam wyjaśnień. Wiedziałam, że to wszystko zmieni.. Już nie będę taka jak dawniej. Przez myśl przeszli mi bliźniacy, moi kochani bliźniacy.. Widziałam nas śmiejących się razem z najmniejszych głupot,a potem jak umierają. Łza spłyneła mi po policzku. Byli dla mnie jak rodzina,prawdziwa rodzina. Teleportowałam się z ojcem do Malfloy Monor.
-O czym chcesz gadać? -Wysyczałam obojętnie.
-O nas,o twojej przyszłości. O naszej przyszłości. 
-Nie ma NAS, nie ma NASZEJ przeszłości. -Odpowiedziałam z powagą.
-Uparta jak matka. -Zaśmiał się.
-Znałeś ją? -Zapytałam.
-To była miłość mojego życia, córko. -Lekko się uśmiechnął.
-Dlaczego nie żyje? -Zapytałam z ciekawością wymalowaną na twarzy.
-Umarła przy porodzie. -Odpowiedział oschle. -Chciała Cie urodzić, nie widziała świata poza Tobą. Jesteś tak do niej podobna.. -Zaśmiał się nerwowo. Zaczęłam płakać.
-Co Cię łączy z Draco? -To nie było pytanie,świadczył o tym jego ton. Zamyśliłam się,nie mam pojęcia co o tym myśleć, on jest śmiercożercą. Co ja gadam,ja jestem córką Voldemorta. To jest o wiele gorsze.
-Odpowiem Ci jak ty odpowiesz mi na moje jedno pytanie. -Pokiwał głową. -Jak się z mamą poznaliście?-Zapytałam zaciekawiona. Westchnął.
-Mari była aurorem, polowała na mnie i śmierciożerców. Znalazła nas w Malfloy Monor. Była bardzo piękną czarownicą. Spojrzała mi w oczy z uniesioną różdżką. Ja natomiast nie wyciągnąłem różdżki, nie miałem takiego zamiaru. Powoli opuściła różdżkę. Powiedziała tylko, że nikomu nie powie. Zdziwiłem się,nawet nie wiesz jak bardzo. Przecież była aurorką. Miała zadanie mnie złapać, lecz tego nie zrobiła, nie zrobiła nic co by mi zagrażało. Kilka miesięcy potem znowu do mnie przyszła, chciała zostać Śmierciożercą. Od tego czasu przychodziła, kiedyś jak piła w Malfloy Monor wodę,dolałem jej eliksiru. Amortencje. Zakochała się we mnie, jeśli można to było tak nazwać. Niedługo potem zaszła w ciążę. Tak,przespałem się z twoją matką. Przy porodzie powiedziała mi,że nie była pod wpływem Amortencji,to była gra. Kochała mnie. -Wydusił wreszcie. -Kochasz Draco? -Zapytał. Ja nie słuchałam, byłam w wielkim szoku. Szybko teleportowałam się do Hogwartu. Szłam w osłupieniu. Jaka kurwa gra? Nie rozumiałam jak można się zakochać w Voldemorcie, no dzięki jemu i mamie żyję ale to nic nie zmienia. Poszłam do swojego pokoju,za dużo się działo.. Za dużo. Dodatkowo całe ciało mnie bolało po jego cruciatusie. Ale coś tkwiło mi w głowie, czy ja coś czuje do Draco?

Hahahaha, no to super się zapowiada. Valdzio się zakochał XD Następna część jutro. I bardzo dziękuję Riddle za pomoc w napisaniu tej części, pozdrawiam ;*

Córka Voldemorta | D.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz