Wstałam ospałym krokiem z łóżka. To właśnie dzisiaj miałam zakończyć życie wielu przyjaciołom,robiłam to ze względu na Draco. Ospałym krokiem podeszłam do lustra,przez te kilka lat diametralnie się zmieniłam. Oczywistym było, że wypiękniałam. Ktoś zapukał do drzwi,bałam się, że to mój ojciec.
-Proszę! -Powiedziałam zlewając. Ktoś ostrożnie otworzył drzwi,zobaczyłam w nic Lucjusza.
-Chcę Ci podziękować, że ryzykujesz wszystko, żeby uszczęśliwić naszą rodzinę. -Powiedział miło.
-Zależy mi na szczęściu z Draco,nie był by szczęśliwy tracąc rodzinę,Lucjuszu. -Oświadczyłam lekko się uśmiechając.
-Wiem,że nie byłem zbyt dobrym ojcem.. -Przyciszył głos w obawie, że ktokolwiek mógł by go usłyszeć.
-Póki żyję, będziecie bezpieczni. -Powiedziałam pewnie,na co on tylko skinął głową i odszedł.Białe płatki lekko tańczyły w powietrzu, zima to moja ulubiona pora roku. Raz jest piękna, a raz śmiertelna. Kochałam to. Szybko ubrałam czarne rurki i szarą krótką bluzkę. Pośpiesznie zeszłam na śniadanie, powitał mnie jedynie skrzat, Zgredek.
-Witaj Zgredku. -Powiedziałam czule.
-Witam panienke Rose,co panienka sobie życzy? -Spojrzał na mnie dużymi oczami pełnymi bólu,odczytałam w nich ile przeżył.
-Soku poproszę. -Słysząc ostatnie słowo Zgredek popłakał się,chyba nigdy nie usłyszał tego słowa.
-Zgredku nie płacz.. Proszę.. -Powiedziałam błagalbym głosem. Otarłam mu łzy ręką i uśmiechnęłam się do niego.
Zrobiło mi się żal skrzata,miałam już plan jak go uwolnić. Nie mogłam na razie mu tego powiedzieć zważając na to, że stworzenie jeszcze bardziej by się rozpłakało.
-Lucjuszu, mógłbyś na chwile? -Poprosiłam. Od razu zjawił się w pokoju.
-Chodzi o Zgredka.. -Nie dane mi było dokończyć, bo mi przerwał.
-Jeśli coś zrobił potraktuje go Crucio! -Wykrzyknął wkurzony. Zgredek stojący obok schował się za moją nogą.
-Mam do Ciebie prośbę. -Odpowiedziałam spokojnie,chociaż wewnątrz mnie się gotowało.
-Wszystko co rozkażesz pani.. -Odpowiedział uważnie mi się przyglądając.
-Mógłbyś go wypuścić? Uwolnić? -Spytałam z nadzieją w głosie. Mężczyzna przez chwile mi się przypatrywał,chyba zauważył jak moje teńczówki robią się czerwone więc momentalnie podał skrzatowi jedną rzecz z ubioru. Skrzat tylko się popłakał.
-Możesz iść, a ty Zgredku jeśli możesz zostań na chwile. -Uśmiechnęłam się uroczo do skrzata,chwile później Lucjusza już nie było.
-Chciałbyś ze mną zamieszkać? Ojciec podarował mi Riddle Manor, będę Cię traktować jak członka rodziny.. -skrzat już na dobre się rozpłakał,nie wiem czemu ale pałałam sympatią do tych stworzeń. Nagle do pokoju wszedł mój ojciec.-Wybieramy się do Hogwartu, rusz się. -Powiedział oschle.
-Dobrze Ojcze. -Pierwszy raz powiedziałam do niego z szacunkiem.
-Chyba będę musiał częściej się szantażować. -Zaśmiał się. O dziwo,ja także.Godzinę później rozpoczęła się bitwa o Hogwart, nie wierzyłam, że w tej chwili walczę przeciwko moim przyjaciołom. Lecz musze być silna,żeby Draco na tym nie ucierpiał. Nagle zauważyłam moich bliźniaków, tylko moich.
-Rose! Pomóż nam! -Wycedził Fred walcząc z jednym z śmierciożerców.
-J-ja.. Ja nie mogę.. -Powiedziałam ledwo dosłyszalnie, ale i tak mnie usłyszał.
-Dlaczego!? Pomóż mi do cholery! Rose! -Krzyknął głośno.Oszołomiłam śmiercożerce, nie mogłam pozwolić by coś mu się stało. Jest moim przyjacielem.
Automatycznie serce mi zagrażało. Co ja zrobiłam? Szybko użyłam na oszołomionym śmiercożercy okumulencji.-Rose czy ty jesteś po ich stronie?-Zapytał oszołomiony Fred.
-Ja musze.. Zrozum to.. -Powiedziałam zmieszana całą sytuacją.
-Nie rozumiem! Rose ty jesteś śmiercożercą! -Wykrzyknęł któryś z kolei.
-Mam na nazwisko Riddle! Czy Ci się to podoba,czy nie. -Odpowiedziałam obojętnie.
-Nie jesteś taka jak on.. -Cicho dodał.
-Masz rację, nie jestem. Jestem gorsza. -Powiedziałam stanowczo.Chłopak lekko się Skrzywił na moją wypowiedź. Każdy ruszył w swoją stronę, ja do ojca. On pomagać reszcie. Zauważyłam mojego ojca, za nim resztę śmierciożerców i Hagrida niosącego martwego Harrego.
Chwilę stałam bez ruchu w Wielkiej Sali,obok mnie byli uczniowie.. Niczego się nie spodziewali. Nie spodziewali się tego,że Voldemort wrócił.-Drodzy uczniowie! -Wykrzyknął mój ojciec.
-Pragnę was poinformować, że Harry Potter nie żyje! -Zaśmiał się psychopatycznie na co się lekko wzdrygnełam.
-Draco.. Proszę podejdź. -Z tłumu uczniów wyszła znana mi sylwetka, podszedł pewnie do Voldemorta. On jedynie uścisnął go lekko.
-Córko.. -Powiedział czule. Tak samo jak Draco wyszłam z tłumu i powędrowałam do mego ojca. Przytulił mnie i szepnął tylko, żebym została u jego boku, podobało mi się to. Musiałam przyznać, że podobało mi się władanie nad innymi. Zobaczyłam poruszającego się Harrego, musiałam szybko zdecydować.. Pozwolić by zaatakował mojego ojca,czy zabić byłego przyjaciela.
-Avada Kadavra! -Krzyknęłam głośno w stronę Harrego. Ręka zaczęła mi drżeć, pierwszy raz zabiłam człowieka. Mój ojciec widząc to uśmiechął się,chyba ma taką córkę jaką chciał.
-Jestem z Ciebie niezwykle dumny moje dziecko. -Popatrzył mi w oczy. Widziałam w nich dumę, czułam się pewnie.
-Ten kto chce niech dołączy do śmierciożerców, ten kto nie.. No cóż! Może mu się poszczęści jeśli potraktujemy go od razu Avadą! -przemówiłam i zaśmiałam się psychopatycznie. Zauważyłam, że kilku ślizgonów podeszło do mojego ojca. Fred.. On też podszedł, tak samo George. Nie powiem,byłam zaskoczona. Zupełnie inaczej niż Draco,po jego twarzy mogłam wywnioskować zniesmaczenie.
Harry Potter nie żyje. Zadawałam sobie tylko jedno pytanie, jak będzie wyglądała moja przyszłość..CZESC MOI DRODZY XD PISZCIE KOMY BO NIE WIEM CO MYSLEC O TEJ CZESCI, MALO BYLO W NIEJ DRACO WIEM ;(( ALE BYL GLOWNA POSTACIA W INNYCH WIEC GO TU SOBIE ODPUSCILAM ;3
CZYTASZ
Córka Voldemorta | D.M
FanfictionRose Phoenix, czarodziejka silniejsza od Voldemorta. Jest jedyną córką Mari Phoenix, Mari Phoenix to najsilniejsza czarownica z całego świata czarodziejów, z niewiadomych przyczyn umarła, lecz coś po sobie zostawiła, córkę. -Draco to nie tak, ja ni...