Pov. Rose
Obudziłam się w jasnym pomieszeniu, obok mnie leżał jakiś chłopak. Zacisnełam rękę na pościeli. Nic nie pamiętam,nie pamiętam kim jestem, nie pamiętam nikogo. Przeraziłam się, chłopak się obudził. Nie wiedziałam co robić.
-Rose! -Krzyknął,momentalnie w jego oczach zaczęły się kotłować łzy. -Tak strasznie tęskniłem! -Powiedział cicho po czym mnie czule przytulił.
-P-przepraszam.. Ale ja Cie nie pamiętam.. -Wyjąkałam lekko i odsunełam się od chłopaka.
-J-ja-jak t-to.. -Spojrzał mi się w oczy. -Pani Pomfrey! Obudziła się! -Nie rozumiałam o co chodzi.
-Witam Rose, pamiętasz coś? -Powiedziała miło jak mniemam pielęgniarka. -N-nie.. Nic. -Tępo patrzyłam się na panią Pomfrey.
-Wygląda na to, że straciłaś pamięć.. -Wyjąkała. -Wypij to. -Dodała po chwili. Posłusznie wypiłam zawartość. -Co to jest? -Zapytałam.
-Eliksir słodkiego snu,moja droga.
Momentalnie zrobiłam się senna, głowa opadła mi na poduszkę. Nie wiem ile czasu minęło, ale się obudziłam. Tym razem przy mnie nie było nikogo.
-Proszę panią? -Zawołałam głośno, od razu pojawiła się pielęgniarka.
-Możesz już iść do swojego domitorium, dość czasu tu spędziłaś. -Powiedziała czule.
-Ile dokładnie? -Zapytałam z nadzieją w głosie.
-Rok moja droga, rok. -Odpowiedziała. Osłupiałam, nie miałam pojęcia, że tak długo.
-Oo, Malfloy jesteś wreszcie! Proszę zaprowadź pannę Phoenix do waszego domitorium.
-Dobrze. -Odpowiedział blondyn o stalowych oczach.Pov. Draco
Byliśmy już w domitorium, na szczęście nikt nie poznał Rose, nic dziwnego. Wypiękniała. Włosy miała do połowy uda, nabrała kształtów oraz cera, była bledsza. Miałem pomysł, pomysł aby znowu mnie pokochała, czekałem na nią rok. Ci z Gryffindor'u opuścili ją po połowie roku,nawet bliźniacy. Mimo to ja nadal miałem nadzieję,nadzieję na to, że moja Rose wróci.
-Jesteśmy. -Powiedziałem cicho.
-Opowiesz mi coś o moim życiu? -Spytała z obojętnym wzrokiem.
-Jesteś Rose Phoenix,córką Mari Phoenix oraz Toma Riddl'a. Jesteś czystej krwi,nienawidzisz Gryffindor'u oraz zdrajców krwi. Od ponad 1,5 roku jesteśmy razem licząc twój rok spędzony w skrzydle. -Powiedziałem na jednym wdechu.
-Nie przypominam sobie.. -Powiedziała z smutkiem a jedna łza spłyneła jej po policzku. Momentalnie do niej podszedłem i objęłem ją w pasie. Dumbledor miał dzisiaj wygłosić przemowe o powrocie Rose. Musimy iść na kolacje. Zaprowadziłem Rose na wielką sale. Zauważyłem, że dziwnie się na mnie patrzyła. Zignorowałem to i usiadłem obok niej przy stole Slytherin'u.
-Chciałem wam coś ogłosić, otóż Rose Phoenix.. -Wielka sala wstrzymała oddechy,wiedziałem, że wyobrażają sobie najgorsze.
-Jest w tej sali,po roku nieobecności spowodowanych uszczerbkiem na zdrowiu wreszcie do nas wróciła, proszę podejdź do mnie dziecko.Pov. Rose
Podeszłam niepewnie do Dumbledora. Widziałam jak wszystkie teńczówki skierowane są na moją osobę.
-Chcesz się przywitać z swoimi starymi przyjaciółmi? -Zapytał śmiejąc się Dumbledore.
Przełożyłam różdżkę do szyi.
-J-ja chciałam wam tylko powiedzieć.. że straciłam pamięć, nie pamiętam nikogo z tej oto szkoły, nie pamiętam nic.. -Wszystkie spojrzenia nadal były skierowane na mnie, poszłam do swojego stołu. Czułam się zażenowana. Czułam jak czyjąś ręka oplata mnie w talii. To był Draco. Widziałam jak dwóch rudych chłopaków do mnie podchodzi, kojarzyłan ich.
-Witaj Rose.. -Powiedział jeden z nich.
-Ja jestem Fred. -Spojrzał smutnym wzrokiem na swojego brata.
-A-a ja George, miło nam Cie poznać. -Spuścił głowę.
-Zostawcie ją, zdrajcy krwi. -Wysyczał Draco.
-Co jej o nas opowiedziałeś?! -Wykrzyczał w stronę blondyna jeden z bliźniaków.
-Prawdę. -Uśmiechnął się złośliwie Draco.
-Przepraszam,ale nie chce się zadawać z zdrajcami krwi. -Podniosłam lekko kącik ust. O dziwo, poszli.Pov. Fred
-Musimy wyważyć ten eliksir! On jest jedynym sposobem na to, żeby dowiedziała się prawdy! Całej prawdy! -Wykrzyknąłem, byłem zły na tą tlenioną Fretke. Za kogo on się kurwa uważał.
-Poprosimy Hermione, Fred. -Powiedział George nadal spoglądając na Rose.
-Hermiona! Wyważysz nam eliksir prawdy? Potrzebny nam.. Proszę. -Powiedziałem.
-Nawet nie musze tego robić, nam trochę. -Podała nam eliksir. Nie sądziłem, że tak szybko pójdzie.
Teraz tylko trzeba wymyślić jak to dolać Malfoy'owi. Już wiem! Opowiedziałem szybko plan Georgowi, cieszył się jak małe dziecko! Ruszyliśmy w stronę stołu Ślizgonów. Z impetem trafiłem w Malfoy'a. On się tylko wywrócił , a George dolał mu kilka kropli eliksiru. Draco zaczął za mną biegać po całej sali,w końcu się zmęczył. O to mi chodziło. Momentalnie sięgnął po swój sok,wypił go całego.Pov. Draco
Dałem sobie spokój z gonieniem tego zdrajcy,ale oni nagle dosiedli się do stołu. Cała sala ucichła.
-Jak się nazywasz? -Spytał jeden z rudzielców.
-Draco Malfloy. -Nie wiem co się stało,co nakłoniło mnie żeby to powiedzieć.
-Co się stało w dniu wypadku Rose Phoenix? -Spytał drugi.
-Pokłóciłem się z nią, powiedziała, że mnie nienawidzi i wyszła. -Nie wiedziałem właśnie dlaczego to powiedziałem, w dodatku cała sala tego słuchała.
-Co jej dzisiaj powiedziałeś?
-Że jest córką Mari Phoenix i Toma Riddle'a. Jesteśmy w związku od 1,5 roku. -Na szczęście uczniowie nie wiedzieli kto to jest, tylko nauczyciele.
-Kochasz ją? -westchnął Weasley. -W tym momencie Vitaserum przestało działać. Nauczyciele szybko do nas podbiegli i zaprowadzili do gabinetu.Hej ;((( musze wam powiedzieć, że będę dodawała 2 rozdziały tygodniowo z powodu moich zajęć dodatkowych,obowiązków i coś tam. Piszcie komy ;))
CZYTASZ
Córka Voldemorta | D.M
FanfictionRose Phoenix, czarodziejka silniejsza od Voldemorta. Jest jedyną córką Mari Phoenix, Mari Phoenix to najsilniejsza czarownica z całego świata czarodziejów, z niewiadomych przyczyn umarła, lecz coś po sobie zostawiła, córkę. -Draco to nie tak, ja ni...