Wstałam z łóżka, chociaż Draco nalegał żebym odpoczywała. Otworzyłam delikatnie drzwi,moim oczom ukazał się długi,czarny korytarz prowadzący do schodów. Szybkim krokiem przedostałam się na parter, chciałam porozmawiać z ojcem. Było zebranie śmierciożerców, powoli weszłam do środka. Zastałam tam ojca torturujacego Freda, mojego kochanego rudego przyjaciela..
-Ojcze! -Krzyknęłam a wszyscy śmierciożercy zwrócili swój wzrok na mnie. Voldemort natychmiast przestał.
-Słucham? -Spojrzał na mnie i szyderczo się uśmiechnął. Szybko pobiegłam do Freda, nie mogłam pozwolić, żeby coś mu się stało. Przyłożyłam swoje ręce do jego policzków, aby sprawdzić czy jest przytomny.
-To twoja wina Rose.. Ty do tego doprowadziłaś.. -Zaśmiał się mój ojciec.
-Nie.. To nie ja.. -Cicho Wyjąkałam,ale wiedziałam, że faktycznie tak było. To ja zabiłam Harrego. To ja mogłam to powstrzymać, to moja wina..
-Nie pozwolę Ci na więcej.. Rozumiesz?! Mam Cię już dosyć, niszczysz mnie. Nie dajesz mi oddychać, zabijasz przyjaciół..
-Hahahahahaha! -Zaśmiał się psychopatycznie. -Błagam Cie,jesteś słaba. Żałuję, że mam taką córkę. Jesteś niczym,tylko Cie wykorzystałem. -Powiedział obojętnie. Moje oczy momentalnie zrobiły się czerwone,a moje ciało po chwili unosiło się w powietrzu. Włosy falowały na wszystkie strony.
-NIE POZWOLE CI, NIE MASZ NADE MNĄ WŁADZY. -Powiedziałam pewnie. Widziałam, iż ojciec się przeraził. Dało mi to jeszcze większą satysfakcję. Chciałam go zabić, napić się krwi. Chciałam usłyszeć jak cierpi.
-CRUCIO! -Wykrzyczałam, nie użyłam różdżki, tylko zwykłych słów. Ciało mojego ojca wiło się po podłodze, krzyczał. Przeraźliwie krzyczał. O to mi chodziło,chciałam żeby cierpiał. Chciałam żeby za wszystko zapłacił.
-CHCESZ WIĘCEJ?! CHCESZ?! -Wykrzyczałam głośno w jego stronę.
-JUŻ NIC NIE POWIESZ!? JESTEŚ SŁABY! -Zaśmiałam się głośno.
-Rose.. -Usłyszałam głos Draco. Momentalnie się uspokoiłam, moje ciało opadło na podłogę, tęczówki wróciły do swojego naturalnego koloru,a ja tylko patrzyłam w jego szare oczy..
-Wszystko będzie dobrze.. -Po czym wstrzyknął mi coś w skórę. Poczułam się senna, tak jakby całe moje siły gdzieś odleciały. Zasnełam.Znajdowałam się na jakiejś polanie o zachodzie słońca. Gdzieś w oddali dostrzegłam znaną mi sylwetkę. Poczułam łzy na swoich policzkach. Szybko się skóliłam nie chcąc patrzeć mu w oczy.
-Przepraszam.. Nie chciałam.. Tak bardzo tego żałuję.. Proszę wybacz mi.. -Łkałam cicho.
-Ja żyję Rose.. -Podniósł mój podbródek kierując mój wzrok na siebie. Nie mogłam patrzeć w jego oczy, w jego piękne zielone tęczówki.
-Przepraszam Harry.. -Coraz głośniej płakałam. Chłopak tylko lekko mnie przytulił, jakby bojąc się, że może mi zrobić krzywdę.
-Ja.. Ja po prostu nie wiem co teraz zrobić.. -Otarłam lekko policzek, kierując swój wzrok na niego.
-Pomóż nam.. Potrzebujemy Cie Rose.. Tak bardzo Cię potrzebujemy.. -Pogłaskał moje włosy i uśmiechnął się lekko. Usiadł obok mnie obejmując mnie ramieniem.
-To nie twoja wina. -Powiedział cicho.
-To ja Cie zabiłam, to tylko moja wina Harry. -Odpowiedziałam pewnie.
-Ja żyję, Hermiona i Ron też. Bliźniaki nam pomagają Rose, oni nigdy nie przeszli na złą stronę.
-To dlatego Voldemort.. -Nie dokończyłam bo mi przerwał.
-Tak.. To dlatego.. -Dodał cicho,jakby bojąc się, że ktoś nas usłyszy.
-Gdzie jesteśmy? -Spytałam.
-Twoja podświadomość. -Zamyślił się.
-To.. To może być tylko moja wyobraźnia? -Popatrzyłam na niego niepewnie.
-Nie, ja tu jestem. Póki co, zostane z tobą. Tylko nie myśl o niczym złym. -Dodał po chwili namysłu.
Do mojej głowy przetoczyły się wszystkie okrutne myśli.
Nagle znaleźliśmy się w białym pomieszczeniu bez ścian. Zobaczyłam siebie, dookoła mnie byli moi bliscy. Draco,Fred,Harry, Hermiona.
Harry patrzył na to z zdezorientowaniem.
-Byłaś dla mnie tylko zabawką szmato. Nigdy się nie liczyłaś. -Powiedział oschle Draco.
-I wiesz co jeszcze? Chciałem Cie tylko przelecieć, nic więcej maluszku. -Dodał Fred.
-Nienawidzę Cię! Nigdy nie powinnaś się urodzić! -Krzyknęła Hermiona i dała mi z liścia.
-To przez Ciebie nie żyje idiotko, córeczka tatusia. Jesteś taka sama jak on! -Wykrzyknął wreszcie Harry. Zachowałam zimną twarz. Nie odezwałam się słowem. Tępo patrzyłam się w twarz Draco.
-Naprawdę tak myślisz? -Dodałam cicho.
-Rose! To twoja podświadomość! Nie wierz w to! -Krzyknął Harry.
Nagle obraz się zmienił, teraz zastąpił go miejsce zebrania śmierciożerców. Ojciec stał na końcu pokoju i uśmiechał hytrze.
-Avada Kedavra! -Krzyknął w moją stronę.-Rose!? Rose obudź się! -Krzyknął zdezorientowany Fred.
-C-co.. -Wyjąkałam cicho.
-Musimy pomóc Harremu! -Krzyknął w moją stronę, mocno przytuliłam się do jego klatki piersiowej.__________________________________
Wróciłam! Proszę o gwiazdki i komentarze!
CZYTASZ
Córka Voldemorta | D.M
FanfictionRose Phoenix, czarodziejka silniejsza od Voldemorta. Jest jedyną córką Mari Phoenix, Mari Phoenix to najsilniejsza czarownica z całego świata czarodziejów, z niewiadomych przyczyn umarła, lecz coś po sobie zostawiła, córkę. -Draco to nie tak, ja ni...