Rozdział 1

364 12 2
                                    

Elena's POV





- Przypomnij mi co zmusiło mnie do    tego żeby wstać o piątej rano, z własnej nieprzymuszonej woli? -    pyta się mnie Jenna wsiadając do mojego samochodu.

- Obietnica, że mi pomożesz? -    odpowiedziałam przekornie, zapinając pas i przekręcając    stacyjkę.

- Nie wierze, że byłam aż tak    głupia – krzywi się do mnie i również zapina pas – jak    myślisz ile zajmie nam podróż? - dopytuje kręcąc się na    siedzeniu, żeby usadowić się wygodnie.

- Myślę, że jakieś cztery godziny.    Po dziesiątej powinnyśmy być na miejscu.

- Mój Boże, ja naprawdę    straciłam rozum. Jest sobota, szósta rano, a ja zamiast    leżeć w ciepłym łóżku i przewracać się na drugi bok,    zanim dzieciaki wstaną, to jadę na jakieś zadupie zwane Mystic    Falls – kwituje, dodając do tego długie westchnienie na końcu.

- Nie przesadzaj, nie będzie aż    tak źle. Muszę tylko zobaczyć tę ruinę, którą zostawił    mi w spadku wuj John, wbić w trawnik tabliczkę „na sprzedaż"    i wracamy do domu, ok?

- Ok, miejmy to już z głowy.

Nigdy nie przepadałam za wsią.Jeździłam tam na wakacje jako małe dziecko, ale wtedy było mi wszystko jedno gdzie pojadę, byle z daleka od miasta i rodziców.Dziś widzę to trochę inaczej i za żadne skarby nie chciałabym tam spędzić wakacji. Dziadkowie, kiedy u nich przebywaliśmy, nie przejmowali się zbytnio tym gdzie się z bratem podziewamy. Babcia wiecznie bujająca w obłokach artystka, zamykała się w swoim świecie i malowała, a dziadek twardo stąpający po ziemi lekarz,nie bardzo miał czas na opiekę nad dwojgiem rozbrykanych bliźniąt swojego pierworodnego syna.

Jenna to dużo młodsza siostra mojej mamy, która wraz z wujem Johnem, bratem mojego ojca,wychowywała mnie i Jerremyego, od kiedy skończyliśmy czternaście lat. Nasi rodzice zginęli w wypadku samochodowym w miasteczku, do którego właśnie jadę. Spadli z mostu Wickery w pochmurny i deszczowy dzień. Pamiętam ten czas jak przez mgłę. Bardzo ciężko dochodziłam do siebie, czego nie ułatwił mi wuj John, brat mojego ojca, który właśnie niedawno zmarł na atak serca. Nigdy nie wspominał, że choruje na serce i choć nie darzyłam go ciepłymi uczuciami, żal mi że odszedł. Był jednym z niewielu członków mojej już i tak małej rodziny. Jenna, jakiś czas temu kiedy ja i Jerr wyjechaliśmy na studia, wyszła za mąż za Alarica Saltzmana, profesora z mojego uniwersytetu i urodziła bliźnięta, Joego i Scotta. Dwóch największych urwisów jakich znam.Kolejne bliźnięta rodem z piekła pojawiły się w rodzinie, tym samym detronizując mnie i Jerremyego.

Wuj John, nigdy nie ułożył sobie życia i wcale mnie to nie dziwi. Charakter miał ciężki jak ołów.Zostawił mi w spadku dom w Mystic Falls, który kiedyś należał do moich dziadków. Dlatego właśnie  jestem w drodze na kraniec świata, z którego tak naprawdę wszyscy pochodzimy. Urodziliśmy się tam z Jerremym, a później zamieszkaliśmy w Nowym Yorku, gdzie mój ojciec dostał pracę jako ordynator szpitala. Całe moje życie pamiętam tylko Nowy York, jako moje miejsce na ziemi. Nie pamiętam czasów kiedy mieszkaliśmy w Mystic Falls, byłam zwyczajnie za mała by coś pamiętać. Pamiętam za to wakacje, które spędzałam u dziadków. Jerr, mój młodszy o 5 minut brat, właśnie jest na studiach w Denver. Studiuje na Akademi Sztuk Pięknych. Ma talent po babci i rozumie mnie jak mało kto. Przez ostatnie lata mało czasu spędzamy razem, ale bardzo często rozmawiamy ze sobą przez telefon. Ja obecnie studiuję medycynę na uniwersytecie stanowym, i gdyby ktoś mi powiedział parę tygodni temu, że wrócę do tej dziury jaką jest Mystic Falls, to bym nie uwierzyła. A jednak.

Podróż minęła nadzwyczaj szybko i właśnie minęłam tabliczkę z napisem „Witamy w MysticFalls". Boże, jakie to wsiowe, pomyślałam mijając ją. MysticFalls jest miasteczkiem, ale bardziej przypomina zwykłą wieś.Miejscowi najzwyczajniej w świecie uprawiają tu ziemię i hodują zwierzęta.

Home For My HeartWhere stories live. Discover now