Rozdział 2

362 16 2
                                    

Elena's POV


W zaledwie dwa weekendy, które spędziłam w Mystic Falls, zaraz po rozmowie z Jerremym,doprowadziłam do stanu używalności mój dawny pokój.Był na tyle ogarnięty, abym mogła spędzić tam dłuższy czas.Reszta domu oczywiście była w stanie tragicznym i właśnie z tego powodu pakowałam do bagażnika wszystko co mogłoby mi się tam przydać, a czego nie musiałabym kupić na miejscu. Tak,postanowiłam spędzić tam lato i w miarę możliwości dopilnować remontu, który planuję zlecić komuś na miejscu. Urwałam się wcześniej przed zakończeniem semestru, a ponieważ sesję uważam za zamkniętą jak dla mnie, to mam pełne prawo rozpocząć wakacje. Przede mną ostatni rok na studiach. Wyniki letniej sesji nie zostały jeszcze ogłoszone, ale wszystkiego mogę dowiedzieć się online. Z tego powodu wykupiłam specjalnie dodatkowy pakiet internetu mobilnego u mojego operatora. Zapakowałam laptop i wszystkie niezbędne mi rzeczy osobiste i późnym popołudniem ruszyłam w drogę. Jenna nie była zachwycona moim planem odremontowania domu, ale nie miała też w zasadzie nic przeciwko.Razem z Alarickiem i dzieciakami lecą na wspólne wakacje na jakieś egzotyczne wyspy. Widać Alaric musi mieć niezłą pensję skoro ich na to stać, ale to dobrze. Są udanym małżeństwem i widać to na pierwszy rzut oka. Cieszę się ich szczęściem i życzę im jak najlepiej. Jadąc do Mystic Falls moje myśli krążyły głównie wokół remontu. Szukałam już wstępnie w sieci jakiejś lokalnej firmy, która mogłaby za niewielkie pieniądze odremontować dom na tyle, żeby stanowił moją letnią bazę wypadową, bo ze sprzedaży zrezygnowałam na tą chwilę całkowicie. Pomyślałam sobie, że w końcu moje życie musi się kiedyś poukładać i chyba los będzie dla mnie na tyle łaskawy,żebym doczekała się męża i dzieci, które tak jak ja kiedyś będą mogły spędzać tam wakacje.

Nawet nie wiem kiedy minęła mi podróż. Kiedy parkowałam pod domem było dobrze po północy.Nie rozpakowując nic z samochodu, poszłam prosto do łóżka.Wszystkim postanowiłam zająć się rano.

Następnego dnia obudziło mnie jaskrawe słońce wdzierające się przez gołe okno mojego pokoju na poddaszu. Pościel szeleściła kiedy obracałam się na drugi bok.Zmrużyłam oczy i uśmiechnęłam się sama do siebie, zadowolona że obudziłam się w tym właśnie miejscu. Przez uchylone okno słyszałam jak wiatr lekko szumi w koronie drzewa, które rośnie przed domem. Leżałam tak jeszcze jakąś chwilę, ciesząc się jak dziecko. Wszystko tutaj mnie cieszyło, każdy szczegół.Nie przeszkadzało mi nawet to, że jest przed siódmą rano, aja już jestem na nogach. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie śniadanie w prowizorycznej kuchni, którą stworzyłam na starej szafce kuchennej. Reszta była nie do użytku i nadawała się jedynie do spalenia w kominku. Co miałam zamiar uczynić jak tylko nadarzy się okazja. Po śniadaniu zabrałam się za dalsze porządki,spisałam wszystkie potrzebne mi narzędzia i akcesoria których mi brakuje i postanowiłam pojechać do jedynego w miasteczku sklepu z narzędziami, który jest zarówno stacją benzynową.

Kiedy zajechałam na miejsce, sklep wydawał się być jeszcze nieczynny, ale widząc przez witrynę,chłopaka za ladą, utwierdziłam się w przekonaniu, że szyld z napisem 24h nie kłamie. Co prawda nie było jakoś szczególnie wcześnie, ale na takich zadupiach sklepy otwierają dopiero o dziesiątej. Nie to co w Nowym Yorku gdzie nawet jarzyniak jest całodobowy.

Wchodząc do sklepu poczułam na sobie wzrok chłopaka zza lady. Powiedziałam więc ładnie „dzień dobry", a on odpowiedział mi tym samym. Od razu zorientowałam się, ze ma obcy akcent. Brytyjski? Być może, ale co robi anglik w takiej dziurze? W sumie to nie wiem dlaczego tak sobie pomyślałam,bo sama przecież jestem z centrum Manchattanu w Nowym Yorku, a też coś przywiodło mnie do tej wsi. Tyle, że ja jestem tu tymczasowo,a on skoro tu pracuje to musi tu mieszkać. Ale mniejsza o to.Rozglądając się po sklepie, czułam że chłopak mnie obserwuje i wydaje mu się, że o tym nie wiem. Jest nawet przystojny jak na chłopaka z prowincji. Wciąż łapię się na tym, że wszystkich tu porównuję do ludzi jakich znam z Nowego Yorku. Oceniam wszystko co zobaczę i wszystkich których spotkam. Nie żebym czuła się lepsza, bo jestem z dużego miasta, przecież nie tak wychowali mnie rodzice i Jenna, ale nie potrafię przestać wszystkiego porównywać. Wszystko wydaje mi się bardziej prymitywne, a ludzie mniej przywiązujący wagę do wszystkiego,jakby na niczym im nie zależało. Ubrani chodzą jakby wrzucali na siebie wszystko jak leci z szafy, nie patrząc czy ma to jakiś ład czy skład. Chłopak zza lady też wygląda jakby w życiu nie był w prawdziwym sklepie. Ma na sobie jakieś wytarte jeansy i rozciągniętą koszulkę, a na to wszystko zarzucił jeansową kurtkę. Przyznam, że kiepskie zestawienie. Tymczasem, kiedy stałam przy półce z narzędziami ogrodowymi, do sklepu wszedł ktoś jeszcze, ale nie widziałam kto, za to stojąc za regałem słyszałam każde słowo.

Home For My HeartWhere stories live. Discover now