Rozdział 11

186 11 3
                                    

Elena's POV

Przebudziłam się i czuję że Damona nie ma obok mnie. Rozglądam się ale za oknem jest ciemno i nic nie widzę. Nie wiem która może być godzina, ale zapewne jest środek nocy. Musiałam usnąć, a Damon pewnie znów nie mógł spać i wstał z łóżka. 

- Damon? - wołam go cicho, ale mi nie odpowiada. Musi być gdzieś na dole, pomyślałam widząc że na schodach odbija się światło z salonu.

Przypominam sobie o czym rozmawialiśmy zanim usnęłam i serce zabiło mi szybciej w przypływie paniki. Wstaję i schodzę na dół. Rozglądam się po salonie, ale nigdzie go nie ma. W kuchni, do której docieram na boso i kafelki przyjemnie ziębią mnie w stopy, też go nie znajduję. Kiedy wchodzę z powrotem do salonu, zauważyłam że drzwi wejściowe są otwarte na oścież, a Damon siedzi w samych spodniach z dresu na schodach. Idę do niego i opieram się o framugę drzwi.

- Co tu robisz? - pytam, ale on nawet się na mnie nie ogląda.

- No wiesz, siedzę, oglądam gwiazdy i słucham jak nabija się ze mnie wszechświat – odpowiada z kpiną w głosie.

- Damon... - wzdycham i podchodzę do niego siadając obok.

- Byliśmy skreśleni od samego początku. To zawsze miało się źle skończyć - ciągnie dalej swoje katastroficzne wizje naszego związku.

W jego ręce dostrzegam drinka, a kiedy na mnie spogląda wzrok ma mętny i wiem że jest pijany. Patrzy na mnie ze smutkiem w oczach.

- Damon, nie wiem co mam ci powiedzieć – znów wzdycham, bo ciężko mi na niego patrzeć – muszę wrócić do Nowego Yorku...

- A co w międzyczasie? - przerywa mi - Będziemy przyjaciółmi? Wprost nie mogę się doczekać – patrzy na mnie i z kpiną na twarzy uśmiecha się do mnie. Nachylam się i biorę drinka z jego ręki. Wypijam do końca i spoglądam na niego.

- Wiem, że znajdujemy się w dość trudnym momencie, ale przetrwamy to – mówię do niego, ale on zdaje się tego nie słuchać - hej spójrz na mnie – przywołuję go wyciągając rękę do jego twarzy i odwracam go tak, żeby na mnie spojrzał, a kiedy to robi widzę w jego spojrzeniu tyle uczucia, że serce mi się ściska w piersi – Przetrwamy to, a wszechświat nie ma z tym nic wspólnego – mówię, choć sama w to powątpiewam.

- Obiecaj – prosi, a ja kiwam głową na tak – powiedz to słowami – domaga się jak dziecko.

- Obiecuję – mówię cicho i całuję go krótko w usta – a teraz chodź do łóżka pijaku – śmieję się mówiąc to i podnoszę się ze schodów. Chwytam go za łokieć i ciągnę w górę. Damon pozwala się podnieść, ale kiedy wstaje zatacza się, a ja wybucham śmiechem.

- Nigdy nie widziałaś pijanego faceta? - pyta udając bardziej pijanego niż jest w rzeczywistości.

- Widziałem, ale nie ciebie – odpowiadam podtrzymując go w pasie.

Damon jest naprawdę pijany i chwiejnym krokiem przypiera mnie do ściany tuż obok drzwi. Udaje że to specjalnie, ale ja wiem że wypił za dużo i rano zapewne nie wstanie do pracy. Będzie miał kaca cały dzień a głowa będzie mu pękać. Jego ciało pachnie jego perfumami zmieszanymi z zapachem alkoholu. Jego skóra jest ciepła i delikatna. Obejmuje mnie i przytula, całując delikatnie. Śmiejemy się i stoimy tak chwilkę, po której Damon poważnieje i patrzy mi prosto w oczy.

- Wierzę ci – odzywa się cicho – wierzę ci że nie złamiesz mi serca. Ufam ci – kończy i całuje mnie delikatnie – kocham cię.

- A ja kocham ciebie – odpowiadam, czując ciężar obietnicy którą złożyłam.

Home For My HeartWhere stories live. Discover now