VIII „Niewdzięczny alfa"

182 8 0
                                    

Następnego dnia zerwałam się z łóżka o świcie, zegar wybijał szóstą raną, a Nathaniela nie było obok

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Następnego dnia zerwałam się z łóżka o świcie, zegar wybijał szóstą raną, a Nathaniela nie było obok. Zastanawiałam się czy w ogóle się położył. Postanowiłam wziąć szybki prysznic, nastawiłam gałkę na najzimniejszą opcję. Delektowałam się dreszczami, które pobudzały moje ciało do działania. Zrobiłam wysokiego kitka, ubrałam się w krótkie spodenki i koszulkę alfy. Zbiegając po schodach na śniadanie, nie minęłam nikogo. Byłam tym zdziwiona, jeszcze nigdy nie widziałam tutaj takich pustek. Przy śniadaniu spytałam się osób odpowiedzialnych za jedzenie, gdzie znajduje się reszta. Niechętnie odpowiedzieli mi, że pobiegli na poranną przebieżkę. Najwyraźniej nie chcieli mnie zabrać ze sobą, ale nie przejmowałam się tym. Miałam ważniejsze cele niż integracja. Po szybkim posiłku składającym się z jajek i bekonu, ruszyłam na salę. Zatraciłam się w ćwiczeniach, tak jak robiłam to lata temu. Każda kolejna seria kopnięć i pompek sprawiała, że moje ciało wskakiwało na coraz większe obroty. Domagało się więcej i więcej, każdy kolejny cios wyprowadzałam szybciej i mocniej. Pot spływał mi z każdego fragmentu skóry, włosy przyklejone do twarzy wpadały mi do oczu. W ramach odpoczynku zaczęłam biegać kółka, gdy drzwi się otworzyły. Stała w nich Cathy, ubrana już w fartuch.

- Szukam Cię od dobrych trzech godzin, czy ty wiesz w ogóle która jest godzina? – spytała z lekkim wyrzutem, zaprzeczyłam i podbiegłam do niej – jest jedenasta. Obiecałaś, że pomożesz mi dzisiaj.

- Już idę, przepraszam naprawdę nie wiem, kiedy minęły te cztery godziny. Wezmę szybki prysznic i za dziesięć minut jestem u Ciebie – kiwnęła głową i wyszła.

W pośpiechu udałam się do sypialni, znalazłam w szafie czarne rurki z dziurami i białą bluzę. Nie wiedziałam, co dziewczyna zaplanowała na dziś, więc wolałam ubrać się wygodnie. Chwilę później zbiegałam po schodach, mokre włosy opadały mi na plecy. W domu dalej panowała cisza, gdy przekroczyłam próg izby wzięłam głęboki wdech. Jedno z łóżek było całe we krwi, Cathy grzebała pośród kolorowych buteleczek z lekami.

- Cathy, co tu się stało? – dziewczyna odwróciła się przestraszona.

- Och, przepraszam. Przestraszyłaś mnie. Wczoraj zaatakowano jednego ze strażników – spojrzałam na łóżko, a następnie na towarzyszkę – jest w izolatce. Nie panuje nad sobą, rany są poważne. Chciałam Cię prosić, jeśli byś dała radę go uspokoić. Nie jestem w stanie zszyć wierzgającego się wilka.

- Oczywiście, że Ci pomogę – czułam lekkie wyrzuty sumienia, że schowałam się w sali treningowej.
Skierowałyśmy się w stronę czarnych drzwi, dźwięk przekręcanego klucza zagłuszył ciszę. Pomieszczenie było małe, nie miało okien. Znajdowały się w nim cztery srebrne klatki, wśród ciemności zobaczyłam brązowego wilka. Leżał skulony i powarkiwał ostatkami sił.

- Larisso, on musi się przemienić, inaczej nie pomogę mu skutecznie. Próbowałam go przekonać, ale zapewne ból go powstrzymuje.

Skinęłam do niej głową i usiadłam naprzeciwko klatki, wpatrywał się we mnie głodnym wzrokiem. Odwróciłam się by spojrzeć na Cathy, a on doskoczył już do krat i próbował mnie ugryźć. Nie drgnęłam nawet, wpatrywałam się w niego spokojnie. Moje srebrne oczy, zaczynały się delikatnie mienić, wpatrywał się w nie jak zahipnotyzowany. Odsunął się i przysiadł na podłodze, nie spuszczając ze mnie wzroku. Poczułam delikatnie rozchodzącą się moc, pomieszczenie było dźwiękoszczelne, więc nic nie mogło mnie rozproszyć. Pchnęłam swoje myśli w niego stronę, zaskomlał, odsuwając się o kilka centymetrów. Powtórzyłam czynność z większą siłą, nakazując mu przemianę. Próbował zawarczeć, ale z jego gardła wydobył się jedynie cichy pisk. Czułam jak opada z sił, czas mi się kończył. Wzięłam głęboki wdech, otwierając oczy zobaczyłam jak ich blask odbija się w srebrze. Całą swoją moc pchnęłam w jego stronę, żądając, aby się przemienił. Zawył z bólu i kilka sekund później, leżał już przede mną człowiek. Podniosłam się, czując zawroty głowy. Dawno nie używałam swojego daru tak intensywnie, podpierając się o ścianę poszłam po Cathy. Zabrała go szybko na stół i zaczęła opatrywanie ran. Przysiadłam na krześle, czując jak oczy same mi się zamykają. Zbyt długo pozostawiałam swoją moc w letargu, ciało odzwyczaiło się od takiej siły. Musiałam wrócić i do tych treningów, kiedyś nie minęłaby minuta, a spełniłby moją prośbę. Nie wróciłam jeszcze do poprzedniej wagi, dalej kości zdobiły moje ciało. Spojrzałam na szczupłą dłoń i łza zakręciła mi się w oku. Porwanie odbiło się głośnym echem na moich zdolnościach. Nie miałam za wiele czasu na powrót do formy. Trzynaście dni, tylko tyle mi zostało. Usłyszałam głośne odetchnięcie, pacjent był właśnie przekładany na łóżko.

- Coś się stało Larisso? Słabo wyglądasz – spojrzała na mnie z troską w oczach.

- Dawno nie używałam swojego wpływu, myślę, że mogłam trochę wypaść z wprawy – zaśmiałam się słabo – poranny trening, był jak gwóźdź do trumny. Trochę odpocznę i wszystko będzie dobrze.

- Chodź, odprowadzę Cię do pokoju – złapała mnie za rękę i skierowałyśmy się do sypialni.

Na zegarze wybiła właśnie dwunasta, leżałam zakopana w kołdrze i powoli odpływałam, gdy drzwi otworzyły się z hukiem. Stał w nich Nathaniel, twarz miał ściągniętą z gniewu. Szybkim krokiem podszedł w moją stronę i usiadł na brzegumateracu.

- Czy ty oszalałaś? Nie powinnaś się tak narażać – powiedział z lekkim wyrzutem w głosie – ledwo wyszłaś z izby a już chcesz do niej wrócić?

- Cathy poprosiła mnie o pomoc, nie mogłam jej odmówić – podniosłam się i oparłam o poduszkę – nic się nie stało, muszę tylko trochę odpocząć, a ty mi wtym nie pomagasz.

Nathaniel nie ruszył się, zacisnął dłoń w pięść i wpatrywał się we mnie. Jegoczarne oczy zaczynały mienić się złotymi drobinkami. Oho pan „mam zawszewszystko pod kontrolą" tracił panowanie nad sobą.

- Poza tym, czułabym się o wiele lepiej, gdybyś chociaż mi powiedział, że wychodzisz – spojrzał zdziwiony – obudziłam się rano i byłam całkowicie sama. Żadnej żywej duszy, poza osobami z jadalni.

- To były sprawy stada – warknął cicho.

Przypominanie mi na każdym kroku, że nie należę do tego miejsca nie było miłe.Starałam się jak mogłam, chciałam tylko akceptacji moich decyzji. Dla niego to najwyraźniej było za wiele, miałam nadzieję, że dogadamy się. Przebywanie zadługo w jednym pomieszczeniu, rodziło tylko konflikty.

- Nie musisz mi przypominać, że nie jestem jego częścią. A teraz chciałabym się położyć spać – odwróciłam się do niego plecami i otuliłam mocniej kołdrą.

Jak widać nasza bohaterka ma małe problemy z zdecydowaniem się, czy chce być częścią stada czy nie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jak widać nasza bohaterka ma małe problemy z zdecydowaniem się, czy chce być częścią stada czy nie.
A wy jak myślicie? Zostanie betą Nathaniela?

Alfa Księżyca 🌙Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz