10. Wczoraj szczęśliwie dzisiaj smutno.

181 21 11
                                    

Obudziłam się. Kolejna źle przespana noc. Śniło mi się, że William umiera, jest pogrzeb i tak dalej. Okej, to tylko sen. Wstałam i weszłam do salonu, gdzie stało dwuosobowe łóżko, na którym spał spokojnie Lennox.

Zaraz...

Jego klatka się nie unosi, co oznacza, że nie oddycha. Podbiegłam do niego. Nie nie oddycha. On... Nie żyje. Z oczu zaczęły lecieć mi łzy. Dlaczego? Błagam nie. Zaczęłam go reanimować, chociaż byłam pewna, że to nic nie da.

Tak jak myślałam, taka była prawda. Umarł. Do pokoju wszedł Kastiel.

-Co...-Zaczął gdy zobaczył mnie tulącą się do Williama.-CO?!

-Oon uumarł...-Rozbeczałam się jak dzieciak.

-Nie...-Podszedł do nas. Sprawdził mu puls. Z oku spłynęła mu łza, którą natychmiast wytarł po czym wybiegł.

#Kastiel

Gdy tylko wyszedłem z pokoju wziąłem telefon i zadzwoniłem do lekarza jak to na dorosłego przystało. Powiedział, że będzie za pięć minut. Dobrze mieć przychodnię nie daleko domu. Sprawdził co miał i stwierdził śmierć naszego ulubionego kapitana. Wszyscy się po ryczeli jak małe bachory. Ja też. A miałem być twardy... A więc, trzeba przygotować pogrzeb.

***

Ustaliśmy przed grobem. Nikt nie chciał się odzywać, każdy chciał beczeć, a Lennox był pewnie w niebie. Albo też jakimś cudem połączył się z wszechiskrą ale to nie jest możliwe. Chyba. Dobra nie ważne.

-Wiecie...-Zaczęła Angel.-On zastępował mi tatę. A wy rodzinkę.

-Mamy tak samo.-Odparłem.-Jedźmy do domu. Chyba musimy odpocząć po tym dniu.-Mruknąłem. Nadia kiwnęła głową i poszliśmy na pusty już parking. Angel transformowała się, wsiedliśmy do niej, pojechaliśmy do domu, zjedliśmy kolację, posz... Nie. Stop. Nie zjedliśmy kolacji. Nikt nie chciał jeść, więc to logiczne, że kolacji nie było. Usiadłem przed komputerem...

Zasnąłem z głową na klawiaturze.

Super.


Transformers/Angel i przyszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz