17.

2.8K 84 14
                                    


Po pewnym czasie okazało się, że naprawdę zaszłam w ciążę. To było dziwne... Krystian skakał to przy mnie, to przy Dezym. Już wiedziałam, że kompletnie stracił dla nas głowę. Był perfekcyjny we wszystkim co robił, a robił za kurę domową. Ja natomiast obserwowałam jak mój mały synek rośnie. Od początku urodziła się we mnie macierzyństwo... Wiadome jest to, że kochałam całym sercem Dyzia... Po prostu czułam się tak jakbym zaczęła doceniac od nowa dar życia.

Każdy mały krok Dezyderego był jak najpiękniejszy obraz na świecie. Bał się chodzić cały czas, co chwilę sprowadzał się do parteru i raczkował. Ale z dnia na dzień wykonywał ich więcej i czuł się w tym pewniejszy.

-Kolejny raz wypalasz w nim dziurę. -Poczułam delikatne musnięcie wargami na mojej szyi.

Mój mąż położył dłoń na brzuchu i razem ze mną obserwował malca.

-Jest śliczny... -Powiedziałam uśmiechając się.

-Najpiękniejszy, jak mamusia.

Odwróciłam wzrok w stronę drzwi wraz z pukaniem.

-Otworzę. -Powiedział po czym wstał.

Obserwowałam jak otwiera drzwi i w nich stoi Alex wraz z Maxem. W dłoniach mieli kwiaty i czekoladki... Nie zabrakło również zabawki.

-Jak się czujesz? -Zapytał od progu Alex

-Patrz jaki grubas, nawet nie wstanie się przywitać. Mówiłem aby kupić marchewki zamiast czekoladek. -Uśmiechnęłam się zadziornie na słowa Maxa i ruszyłam w ich stronę.

-Nie jestem jeszcze taka gruba. -Moje dziecko było dopiero po 4 tygodniu. Ledwo zaczęło bić mu serduszko.

-Jeszcze. -Powtórzył Maksymilian.

Wszyscy rozgościliśmy się w salonie i zaczęliśmy lepić temat rozmowy.

Chyba wszystko zostało poruszone... To czy jesteśmy gotowi na kolejne dziecko i czy Krystian się nieprzemęcza. Ten drugi temat ja zarzuciłam ale widziałam w jego oczach, że żal mu było wcześniejszej sytuacji. Napewno chciałby być przy mnie gdy oczekiwałam Dezego. Może nawet czuł się winny. Szczerze? Ja już nawet nie pamiętałam jak to tak dokładnie między nami było. To znaczy... Nie wyjdzie z pamięci zdrada... Ale zatuszował ją w miarę swoim zachowaniem.
Wiem, że zrobi wszystko teraz... Że będzie przy mnie w najtrudniejszych chwilach, że będzie przy porodzie i przy pierwszych szczepionkach. Widziałam w jego oczach obietnice... Obietnicę tego, że będzie nam jak w niebie. I ufałam mu...

-To nie jest tak, że chce być kurą domową... Po prostu chce udowodnić tego, jak miękką fujarą staje się przy mojej żonie. -Ahh... Te słowo nadal brzmiało magicznie. Każde zwrócenie się do mnie tym słowem wzbudzało w moim brzuchu stado motyli.

-No coż. Tak czy inaczej nie rozleniwiaj jej bardziej. Ona też potrzebuje ruchu. Nie wiedziałeś, że kobiety w ciąży robią specjalne ćwiczenia?

Krystian momentalnie zzieleniał. Starał się jak mógł ale oczywiście Maksymilian musiał dorzucić oliwy do ognia.

-Kochanie...-Pogłaskałam go po ramieniu.

-Później mi wytłumaczysz... -uśmiechnął się cieplutko.

Co chwilę zerkałam na naszego synka. Bawił się samochodem od wujków. Cały czas coś mi tutaj nie pasowało. Czułam się lekko zaniepokojona.

-Jak myślisz, uda mi się otworzyć lepszy klub od Adriana?- Aleksander zapytał z iskierkami w oczach.

-Czy ja wiem... Adrian jest w tym niezastąpiony, jego kluby to perełki.-Widziałam jak jego iskierki gasną.-Ale jak ty się uprzesz to nie ma na ciebie rady.

-Zawsze szczera. -Krystian pocałował mnie w skroń.

Gdy goście nas opuścili poczułam jak zmęczenie obwładnia całe moje ciało.

-Muszę się położyć.-Krystian stanął przy moim boku i powoli mnie odprowadził. Pościelił łóżko i pomógł się położyć.

To wtedy zawalił mi się świat...

Usłyszeliśmy huk...

............
Przed ostatni rozdział kochani...

To nasza miłość. (+18) {2. Część} [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz