11.

3.7K 180 9
                                    

Nie sądziłam, że tak szybko to dobijecie, ale no cóż. Obiecałam to dotrzymałam słowa. Oto następny rozdział. Kolejny pojawi się ODRAZU po dobiciu 40 gwiazdek, a jeżeli nie to w piątek za tydzień...

Ogłoszenia parafialne WAŻNE są jeszcze pod rozdziałem.

Włochy... Piękny kraj. Zwłaszcza Campagna. Krystian wynajął tam willę. To małe miasteczko, które przyprawiało powoli mojego męża o wkurwienie. Zwłaszcza przez drogi będące katastrofą. Noc dziwnego. We Włoszech coraz częściej można usłyszeć o trzęsieniach ziemi.

Odwiedziliśmy pierwszego dnia wycieczek Pompeje, przy których nogi proszą o amputację... Mimo wszystko to bardzo fascynujące miejsce. Te odlewy gipsowe przy wejściu sprawiły, że miałam gęsią skórkę. Aktywny wulkan, wyglądający jak dwa szczyty wzniesienia...
Archeolodzy szukający kolejnych ruin, bądź ludzi.

W drugi dzień chodziliśmy po jaskiniach, gdzie po prostu czułam się jak w raju. Było chłodno i to było najlepsze. Nawet Dezy czuł się lepiej mimo ubranej bluzy i spodni. Nie wydał z siebie ani jednego jęku. Widocznie te miejsce odpowiadało mu bardziej od plaży gdzie jest ponad 40°C.
Ja natomiast wczułam się w historię tego miejsca. Piękne wapienne stalaktyty i ogół tego pięknego miejsca doprowadziło kiedyś do śmierci dwuch nastolatków. Tyle, co zrozumiałam... Zgasły im latarki i nie dali rady wyjść sami. Musieli czekać... Obaj umarli przez wykończenie głównie psychiczne...

Trzeci dzień, Watykan... Najlepsze co tam było to chyba auta policyjne... BMW i3 wyglądało o niebo lepiej w błękitno białych barwach. Okno Papieskie przy nich blakło! Poza tym... Nie miałam siły nawet patrzeć na otoczenie... Widzieliśmy główne atrakce, bo pogoda na więcej nie pozwoliła. Pół roczne dziecko i taki upał... To nie jest dobre rozwiązanie.

W ostatni dzień była Wenecja... Miasto za które bym zabiła... Śliczne, romantyczne dryfujące miasto. Ulice połączone mostami... Sklepy z kolorowym szkłem i pełno pięknych masek. Zapełniony ludźmi rynek, odgłosy pojazdów wodnych. Nawet te dwie rzeczy nie były w stanie nam tego zepsuć. Podróż do tego miejsca, to moje marzenie.

-Misiu... -Powiedział Krystian gdy zapatrzyłam się na wielką gondolę. -Mam coś dla ciebie. -Wręczył mi pudełeczko, które otworzyłam. Złota kłódka w kształcie serca prawdopodobnie odbijała mi się od oczu. Wyryte nasze imiona. I złote kluczyki.

-Przywiesisz? -Pokazał na Dyzia, który spał w nosidełku tym takim, co wygląda jak plecak na dzieci.

Zawiesiłam na moście zakochanych swoją własną kłódkę. Następnie poprosiliśmy o zdjęcie jakąś panią.

Pocałował mnie z pasją, po czym ujął moją dłoń i odebraliśmy aparat. Szliśmy jak szczęśliwa rodzina.

Koniec końców... Wróciliśmy na dworzec i zostawiliśmy dryfujące miasto za sobą.

-Dziękuję. -Powiedziałam opierając głowę o jego ramię.

-Za co?

-Za najlepszą wycieczkę na świecie. - Spojrzałam na synka, który obserwował nas bacznie.

....
Niestety nic co dobre nie trwa wiecznie. Nasz odpoczynek dobiegł pozytywnie, aż do powrotu. Tam na przywitanie czekali raporterzy i dziennikarze. Centranie przed firmą mojego męża.

Ochrona pomogła nam przedostać się do wieżowca, ale to nie przeszkadzało nachalnym ludziom w zadawaniu pytań.

-Pani Majller... Za niedługo przywykniesz. -Powiedział uśmiechając się do mnie, a następnie pocałował mnie przy pracownikach. Kiedy tylko zobaczyłam patrzące się na nas osoby, spaliłam buraka. Lubiłam okazywanie uczuć publicznie, ale nie w centrum uwagi.

Pojechaliśmy windą na górę. Ja niosłam synka na rękach, a Krystian przytulał mnie od tyłu, gdy tylko znaleźliśmy się w gabinecie.

-Panie Majller... -Do pomieszczenia weszła jego asystentka. Była ładną kobietą, co lekko wprawiło mnie w zazdrość. -Grafik przełożenia spotkań znajdzie pan na Gmailu.

-Dziękuję. Zrobisz nam kawę?

-Oczywiście. -Odeszła zamykając drzwi.

-Dlaczego jest takie zainteresowanie...? -Zapytałam.

-Milioner bierze sobie za żonę seksowną modelkę, która ma z nim syna. Zostawia firmę na chwilę pomimo wielu spotkań, aby zadowolić partnerkę życiową. Poza tym... Nikt oprócz nas i tych którym powiedzieliśmy nie wie, że to jest Nasze dziecko. Media patrzą na to wszystko swoimi oczami. Mają własne teorię. Najważniejsze jest to, abyśmy nie pozwalali im wniknąć do naszego życia.

Mówił językiem tak czysto interesowym, że zaczęło mnie to przerażać. Do mnie czasami też się tak zwraca, ale nie ma wszystkiego tak poukładanego. Nie jest tak pewny tego, co mówi. Cały czas mnie zaskakuje.

-Musimy teraz uważać, a zwłaszcza ja. -Złapał mnie w talii i przysunął się na tyle, ile pozwalał mu nasz syn. -Jesteś jeszcze bardziej pożądana... Chyba zajebie każdego faceta, który pstryknie ci zdjęcie poza studiem. Będą łazić za tobą śliniący się reporterzy i dziennikarze. Jestem zbyt zazdrosny...-Skończył żałosnym głosem. -Ale pociesza mnie ten pierścionek na palcu... Wyraźnie ostrzega, że masz już męża.

-Ja też cię kocham. -Wystawiłam mu język.

....
Czas mijał nam cicho. Krystian zajął się papierami, a ja Dezym. Nudziłam się jak cholera, ale nie mogłam sobie pójść. Stwierdził, że ma coś nam do pokazania, coś ważnego. Szczerze... Nie byłam ciekawa, ale jemu zależało, więc musiałam przeboleć siedzenie na tyłku.

-Mama. -Mówiłam do Dyzia, a ten smiał się jakbym powiedziała jakiś żart. Następnie ucichł i otwierał co chwilę buzię.

-Amamamama. -Cieszyłam się jak głupia, gdy to mówił. Pomimo wiedzy, iż nie rozumie tego...

Zaczęłam gilać go po brzuszku, a on zaczął się wyrywać.

Był kochanym, spokojnym dzieckiem. Czasami wątpiłam, że jest skrzyżowanymi genami Krystiana z moimi. Ja i mój mąż byliśmy... Wybuchowi i często nienormalni. Dezy był oazą spokoju... Żadko płkał, umiał bawić się sam. To kompletne nasze przeciwieństwo, oprócz wyglądu.

-Kochanie, możemy jechać. -Spojrzałam na zegar powieszony nad drzwiami. Godzina 16.15... Cały dzień stracony. A Dezydery za niedługo musi wziąć kompiel i zjeść kolację. Dzisiaj cały czas jechał na tych sklepowych zupkach dla dzieci... A przecież ma już ponad pół roku i 6 zębów. Uwielbia jeść parówki na kolację, a ja jako naukochańsza mama, dbam aby był szczęśliwy. Czy te zdania mają sens?

-Najwyższa pora. -Wstałam biorąc synka na ręce.

Pożegnałam się z asystętką mimo tego, że nie chciałam, aby kręciła się obok mojego mężczyzny. Następnie wstąpiliśmy do windy.

-Zazdrośnica. -Usłyszałam.

-Po prostu, nie podoba mi się ona.

-Mam zatrudnić kogoś innego? -Zapytał lekko licząc na odpowiwdź tp. Nie kochanie, nie trzeba.

-Tak. Najlepiej starą i brzydką. - Wciągnął gwałtownie powietrze.

-Oj misia...

Odprychnęłam i wyszłam z windy, gdy tylko jej drzwi się rozstąpiły, a Krystan za mną.

Chciałabym abyście zdecydowali, ponieważ, mam plan na 3 i ostatnią część... Nie wiem tylko czy ją realizować i czy będziecie ją czytać. Nie chodzi o to, że to koniec tej, ale chodzi o to, że aby zacząć 3 muszę w kolejnych rozdziałach powoli ją realizować. Rozumiecie???

*przypomianam także o tym że mam nową książkę...

To nasza miłość. (+18) {2. Część} [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz