16.

3.1K 114 5
                                    

Czuję już straszne naciąganie tej części książki, więc wielkimi krokami zbliżamy się do zakończenia! Kto się cieszy?

Przez następne dni nie wychodziłam z domu... Nie umiałam pogodzić się z myślą, że mogę być obserwowana. Po Krystianie widziałam jak wiele nie rozumiał z moich uczuć. Starał się, ale dla niego chwilowa sensacja i wpierdalanie się obcych w jego życie to nic nowego. Chciał mnie zrozumieć i robił wszystko abym czuła się lepiej, to było najważniejsze.

-Kochanie...-Usłyszałam głos z przedpokoju. -Przejdziemy się?

Wszedł do salonu przywitał się z synkiem, a mnie namiętnje pocałował.

-Ja... -Chciałam odmówić ale wyprzedził moje pytanie.

-Nie będzie fotografów, nikogo. Załatwiłem wszystko. -Uśmiechnął się tak, jak tylko on potrafi. -Ufasz mi?

-Oczywiście.

-Więc ubieraj się, a ja przyszykuję Dyzia.

Nie miałam wyboru. Wstałam z miejsca i ubrałam płaszcz oraz buty.

-Możemy iść. -Powiedziałam łapiąc za torebkę.

Spacer był spokojny, o dziwo.
Szliśmy przez park, ja owinita przez niego ramieniem i on... Pchający wózek i trzymający rękę na mojej talii. Szczęśliwa rodzina... Wydawało by się, że jesteśmy zwykłą, szarą, szczęśliwą dwójką kochających się osób, nie odstawającą od reszty.
Kochałam Krystiana i nie zamierzałam tego zmieniać.

-O czym myślisz? -zapytał.

-Sama nie wiem... Chyba po prostu rozkoszuję się tą chwilą. Jest magicznie... Cicho... Tak... Idealnie.

Uśmiechnął się na moje słowa i wbił we mnie swój wzrok.

-Ty jesteś idealna. -Mówił ze szczerością wypisanął na całym ciele, a jego głos wprawił mnie o gęsią skórkę.

W pewnym momencie usiedliśmy na ławce w parku. Oparłam głowę o jego bicepsa i patrzyłam w wykapane oczy po Krystianie.

-Poznałam ostatnio dziewczynę, która pisze o mnie książkę. -Uśmiechnęłam się. -Nawet nie wiesz jak mi było dziwnie gdy wypytywała o to jak się poznaliśmy...

-No tak... -Zaśmiał się. -Pamiętam jak wskoczyłaś mi od razu do łóżka.

-Wcale tak nie było! -Powiedziałam oburzona i wbiłam w niego wzrok. -To ty mnie w aucie przeleciałeś. Mało tego! Zdesperowany odnalazłeś mój dom po czym wbiłeś do mnie jak do siebie. -Mówiłam stanowczo, ale nie krzyczałam.

Mój mąż jedynie się zaśmiał i pocałował mnie we włosy.

-Nadal jesteś tak samo pociągająca... -Jego pocałunki zmieniły położenie na szyję. -Wracajmy do domu...

W mieszkaniu odetchnęłam z ulgą... Może to głupie, ale czułam się tam bezpieczna.

-Położę Dezego, a ty poczekaj w sypialni. -Pocałował mnie w szyję i znikł za rogiem niosąc dziecko.

Nie zostało mi nic innego jak spełnić jego niemoralną proźbę, więc grzecznie rozebrałam się do bielizny i czekałam na miękkim materacu.

Gdy wszedł moje serce zabiło dwa razy szybciej. Mimo tak długiego czasu, on nadal działał na mnie jak lizak na dziecko. Pożądanie wybuchło w całym moim ciele i nie tylko w moim.

Nie minęła minuta, a mój mąż z zafascynowaniem całował moje nogi. Ja natomiast rozpływałam się tą intymną chwilą. Całował z pasją, jakby miało nie być jutra... Powoli idąc do góry. Gdy poczułam jego oddech na moim erogennym miejscu, dłonie same postanowiły go tam przytrzymać. Delikatnie i nieśpiesznie dwoma palcami ściągnął ze mnie figi i z zamiłowaniem smakował mojego ciała.

-Co byś powiedziała na dziewczynkę do kompletu?-Jęknęłam bo przyssał mój guziczek.

-Boże...-Przygryzłam wargę nie odpowiadając na jego pytanie.

Gdy byłam na szczycie drabinki i już miałam dotknąć nieba, przerwał. Jednak nie dane było mi jakkolwiek zareagować, ponieważ wszedł na łożko, a następnie we mnie. Odchyliłam głowę do tyłu i rozkoszowałam się każdym pchnięciem.

-To jak kochanie...? -Wysapał.

-Nie przestawaj. -Wykrzyczałam nie słuchając tego o czym mówił.

Gdy przeklnął pod nosem, przyśpieszył walcząc o orgazm.
Wchodził i wychodził... Prosty, dokładny algorytm tej chwili.
Był jak robot, robił to z automatu... Aż osiągnął cel i zalał mnie lepkim płynem. Poruszał się, opróżniając jądra i pozwalając mi zatopić się w ekstazie.

Gdy jego oddech się wmiare wyrównał, wyszedł ze mnie i położył się obok.

-Pytałem na poważnie...

-Nie rozumiem. -Powiedziałam patrząc na jego twarz.

-Chcę mieć z tobą kolejne dziecko... I mam nadzieję, że ty także chcesz.

-Ja...

Usiadł na materacu a następnie na mnie, okradkiem i patrzył z góry.

-Nie jestem pewna.

Jego dłonie zaczęły łaskotać moją szyję, a ja zaczęłam walkę z nim. Przytrzymał moje dłonie dając je pod nogi, tym samym zakleszczając mnie na amen i ponownie zaczął się znęcać.

-Przestań! -Mówiłam szarpiąc się na boki i próbując go zrzucić ze mnie. -Zachowujesz się jak dzieciak.

Jego dłonie przestały łaskotać, a ja odetchnęłam z ulgą.

-A więc...?

-Nie wiem... Nie jestem jesz...-Nie zdąrzyłam dopowiedzieć przez jego usta i język, który zaczął na chama penetrować moją jamę ustną.

Zacisnęłam lekko zęby umożliwiając mu tą czynność i wybełkotałam staranne:

-Pierdol się.

Poczułam jego uśmiech i westchnięcie. Odsunął się ode mnie.

-Nie wzięłaś ostatnim razem tabletek, ponieważ ci nie przypomniałem. Jeżeli ta wpadka wyjdzie, to będę w kurwe szczęśliwy.

-Jeżeli będzie wpadka... To będę szczęśliwa, ale jeżeli jej nie będzie, ustawię sobię budzik przypominający o tabletkach.

-Kurwa... Jesteś najlepszym co mnie spotkało.

-Przez grzeczność nie zaprzeczę.

To nasza miłość. (+18) {2. Część} [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz