Czuję już straszne naciąganie tej części książki, więc wielkimi krokami zbliżamy się do zakończenia! Kto się cieszy?
Przez następne dni nie wychodziłam z domu... Nie umiałam pogodzić się z myślą, że mogę być obserwowana. Po Krystianie widziałam jak wiele nie rozumiał z moich uczuć. Starał się, ale dla niego chwilowa sensacja i wpierdalanie się obcych w jego życie to nic nowego. Chciał mnie zrozumieć i robił wszystko abym czuła się lepiej, to było najważniejsze.
-Kochanie...-Usłyszałam głos z przedpokoju. -Przejdziemy się?
Wszedł do salonu przywitał się z synkiem, a mnie namiętnje pocałował.
-Ja... -Chciałam odmówić ale wyprzedził moje pytanie.
-Nie będzie fotografów, nikogo. Załatwiłem wszystko. -Uśmiechnął się tak, jak tylko on potrafi. -Ufasz mi?
-Oczywiście.
-Więc ubieraj się, a ja przyszykuję Dyzia.
Nie miałam wyboru. Wstałam z miejsca i ubrałam płaszcz oraz buty.
-Możemy iść. -Powiedziałam łapiąc za torebkę.
Spacer był spokojny, o dziwo.
Szliśmy przez park, ja owinita przez niego ramieniem i on... Pchający wózek i trzymający rękę na mojej talii. Szczęśliwa rodzina... Wydawało by się, że jesteśmy zwykłą, szarą, szczęśliwą dwójką kochających się osób, nie odstawającą od reszty.
Kochałam Krystiana i nie zamierzałam tego zmieniać.-O czym myślisz? -zapytał.
-Sama nie wiem... Chyba po prostu rozkoszuję się tą chwilą. Jest magicznie... Cicho... Tak... Idealnie.
Uśmiechnął się na moje słowa i wbił we mnie swój wzrok.
-Ty jesteś idealna. -Mówił ze szczerością wypisanął na całym ciele, a jego głos wprawił mnie o gęsią skórkę.
W pewnym momencie usiedliśmy na ławce w parku. Oparłam głowę o jego bicepsa i patrzyłam w wykapane oczy po Krystianie.
-Poznałam ostatnio dziewczynę, która pisze o mnie książkę. -Uśmiechnęłam się. -Nawet nie wiesz jak mi było dziwnie gdy wypytywała o to jak się poznaliśmy...
-No tak... -Zaśmiał się. -Pamiętam jak wskoczyłaś mi od razu do łóżka.
-Wcale tak nie było! -Powiedziałam oburzona i wbiłam w niego wzrok. -To ty mnie w aucie przeleciałeś. Mało tego! Zdesperowany odnalazłeś mój dom po czym wbiłeś do mnie jak do siebie. -Mówiłam stanowczo, ale nie krzyczałam.
Mój mąż jedynie się zaśmiał i pocałował mnie we włosy.
-Nadal jesteś tak samo pociągająca... -Jego pocałunki zmieniły położenie na szyję. -Wracajmy do domu...
W mieszkaniu odetchnęłam z ulgą... Może to głupie, ale czułam się tam bezpieczna.
-Położę Dezego, a ty poczekaj w sypialni. -Pocałował mnie w szyję i znikł za rogiem niosąc dziecko.
Nie zostało mi nic innego jak spełnić jego niemoralną proźbę, więc grzecznie rozebrałam się do bielizny i czekałam na miękkim materacu.
Gdy wszedł moje serce zabiło dwa razy szybciej. Mimo tak długiego czasu, on nadal działał na mnie jak lizak na dziecko. Pożądanie wybuchło w całym moim ciele i nie tylko w moim.
Nie minęła minuta, a mój mąż z zafascynowaniem całował moje nogi. Ja natomiast rozpływałam się tą intymną chwilą. Całował z pasją, jakby miało nie być jutra... Powoli idąc do góry. Gdy poczułam jego oddech na moim erogennym miejscu, dłonie same postanowiły go tam przytrzymać. Delikatnie i nieśpiesznie dwoma palcami ściągnął ze mnie figi i z zamiłowaniem smakował mojego ciała.
-Co byś powiedziała na dziewczynkę do kompletu?-Jęknęłam bo przyssał mój guziczek.
-Boże...-Przygryzłam wargę nie odpowiadając na jego pytanie.
Gdy byłam na szczycie drabinki i już miałam dotknąć nieba, przerwał. Jednak nie dane było mi jakkolwiek zareagować, ponieważ wszedł na łożko, a następnie we mnie. Odchyliłam głowę do tyłu i rozkoszowałam się każdym pchnięciem.
-To jak kochanie...? -Wysapał.
-Nie przestawaj. -Wykrzyczałam nie słuchając tego o czym mówił.
Gdy przeklnął pod nosem, przyśpieszył walcząc o orgazm.
Wchodził i wychodził... Prosty, dokładny algorytm tej chwili.
Był jak robot, robił to z automatu... Aż osiągnął cel i zalał mnie lepkim płynem. Poruszał się, opróżniając jądra i pozwalając mi zatopić się w ekstazie.Gdy jego oddech się wmiare wyrównał, wyszedł ze mnie i położył się obok.
-Pytałem na poważnie...
-Nie rozumiem. -Powiedziałam patrząc na jego twarz.
-Chcę mieć z tobą kolejne dziecko... I mam nadzieję, że ty także chcesz.
-Ja...
Usiadł na materacu a następnie na mnie, okradkiem i patrzył z góry.
-Nie jestem pewna.
Jego dłonie zaczęły łaskotać moją szyję, a ja zaczęłam walkę z nim. Przytrzymał moje dłonie dając je pod nogi, tym samym zakleszczając mnie na amen i ponownie zaczął się znęcać.
-Przestań! -Mówiłam szarpiąc się na boki i próbując go zrzucić ze mnie. -Zachowujesz się jak dzieciak.
Jego dłonie przestały łaskotać, a ja odetchnęłam z ulgą.
-A więc...?
-Nie wiem... Nie jestem jesz...-Nie zdąrzyłam dopowiedzieć przez jego usta i język, który zaczął na chama penetrować moją jamę ustną.
Zacisnęłam lekko zęby umożliwiając mu tą czynność i wybełkotałam staranne:
-Pierdol się.
Poczułam jego uśmiech i westchnięcie. Odsunął się ode mnie.
-Nie wzięłaś ostatnim razem tabletek, ponieważ ci nie przypomniałem. Jeżeli ta wpadka wyjdzie, to będę w kurwe szczęśliwy.
-Jeżeli będzie wpadka... To będę szczęśliwa, ale jeżeli jej nie będzie, ustawię sobię budzik przypominający o tabletkach.
-Kurwa... Jesteś najlepszym co mnie spotkało.
-Przez grzeczność nie zaprzeczę.
CZYTASZ
To nasza miłość. (+18) {2. Część} [ZAKOŃCZONE]
RomanceKontynuacja książki To Tylko Seks... Dalsze przygody Roksany i Krystiana. Bedą musieli sporo przejść, starać się, aby ich syn był szczęśliwy.