5.

4.4K 121 3
                                    

-Idę się wykąpać. - Powiedziałam kiedy wyszedł z łazienki Krystian. - Położyłbyś spać Dezego? - Zapytałam.

-Oczywiście. - Pocałował soczyście moje usta po czym zniknął za drzwiami.

Wzięłam bieliznę schowaną pod łóżkiem razem z gorsetem i weszłam do toalety. Szybki prysznic. Następnie nakremowałam ciało i założyłam to, co chciałam. Spojrzałam na siebie w lustrze. Efekt powinien być jednogłośny.

-Kochanie jesteś tam? - Usłyszałam pukanie.

-Połóż się, zaraz wyjdę. - Czas na przedstawienie...

Wyszłam z łazienki zastając go siedzącego na łóżku. Od razu spojrzał na mnie. Jego mina była bezcenna.

Opierałam się o drzwi i patrzyłam jak pożera mnie wzrokiem.

-Mam dzień dziecka? - Zapytał wyraźnie, pozytywnie zaskoczony, a na jego twarzy malował się zalotny uśmieszek.

-Powiedzmy. - Podeszłam do niego powoli i pełna gracji... Na tyle ile pozwalało moje ciało. Przecież chyba każdy wie, że byłabym w stanie zabić się na prostej drodze.

Usiadłam na nim okrakiem i zarzuciłam mu na szyję ręce. Pragnęłam tego zbliżenia. Uwielbiałam mieć go obok.

Pocałował moje ramię i westchnął.

Chwycił mnie za pośladki i uniósł razem ze sobą. Postawił na podłodze i napadł na moje usta. Jego prawa dłoń spoczywała na moim policzku, a lewa molestowała mój tyłek. Kierował mną do tyłu, aż poczułam za sobą komodę. Odwrócił plecami do siebie i sprawił, bym była wypięta w jego stronę.

Palcami ściągnął moje czerwone, koronkowe majteczki i na chwilę odsunął się ode mnie.

-Wyglądasz teraz jak bogini.

Ponownie do mnie przyległ, tym razem jednak czułam jego penisa. Był zwarty i gotowy, jak zawsze...

Wbił się we mnie brutalnie i zapinał w szaleńczym tempie. Byłam w niebie i piekle jednocześnie.

Za nasze występki, głównie te gdzie splątani jesteśmy Ciałami, na pewno skończymy u Lucyfera. Ale dopóki byłabym z nim, nie przeszkadzał by mi ogień, który i tak czułam właśnie wtedy gdy jego członek był we mnie.

Czułam się pożądana w każdym znaczeniu tego słowa. Po prostu to, jak on mnie traktował... Brał ostro, tak jak za dawnych czasów.

-Jesteś moja... - wysapał mi w kark, zalewając mnie lepkim sokiem.

Ja czując to, jak we mnie pulsuje, także doszłam do spełnienia i cały swój ciężar oparłam na komodzie. Trwaliśmy tak przez chwilę. Oboje spełnieni i zadowoleni.

Krystian wyszedł ze mnie, po czym wziął na ręce i razem położyliśmy się do łóżka. Przytuliłam się do jego klaty i lekko po niej wodziłam paznokciem. On natomiast wczepił palce w moje włosy, którymi się zaczął bawić.

Byłam naga, ponieważ po stosunku ściągnął ze mnie gorset.

-Nad czym myślisz? - Zapytałam.

-Nad datą naszego ślubu. Chcę, aby odbył się jak najszybciej.

-Dlaczego?

-Bo po nim ciebie nie stracę. Będziesz już zawsze ze mną.

Miał taki spokojny głos.

Dopiero teraz dostrzegłam jak bardzo go zmieniłam... Ma takie dziwne pohamowania. Kiedyś był bardziej władczy. Nie wiem czy cieszyć się z jego zmiany...

Moje przemyślenia przerwał telefon. Muzyka z dzwonka rozbrzmiewała się po pokoju... ,, Rzucam na ciebie czar, ponieważ jesteś mój... ".

-Tak? - powiedziałam.
-Roksana, wiem która jest godzina, ale musisz mi pomóc.
-Maks... Nie teraz... Naprawdę.
-Aleksander się zaćpał. Nie wiem co robić. - Usłyszałam jego głos pełen paniki.
-Nie martw się. Po prostu go pilnuj. Dasz sobie radę.
-Ok, ale to mnie przeraża...
-Tak samo jak mnie, twoje  wyczucie. Mam romantyczny wieczór z moim ukochanym, a ty akurat teraz się obudziłeś.
-Dobra. Sorki. - Rozłączył się.

-Co jest?

-Nic. - Wtuliłam się w niego szczęśliwa. Jednak trochę czułam niepokój o przyjaciela. Wiem, że powinnam iść tam i go spróbować ogarnąć, ale przecież nie był sam.

-Wyprawimy ślub za miesiąc ... Co ty na to? - Zapytał po chwili. - Jakby wyglądał twój wymarzony ślub?

-Zawsze chciałam wyjechać na jednym motorze z osobą, którą kocham i zjeść romantyczny piknik.

-No cóż... To się lekko komplikuje. Mamy małego szkraba.

-Nie przeszkadza mi to. Ważne, aby było to z tobą. Może być małe zbiorowisko... Kilka osób i mała sala... Oby z tobą...

-Nie pozwoliłbym na kogoś innego na swoim miejscu.

-A ty jak to sobie wyobrażasz?

-Jak już myślałem o ślubie, to tylko o nocy poślubnej. - Zaśmiał się łobuzersko.

-Zbyt szybko ostatnio dochodzisz, abyś przetrwał całą noc. - Wystawiłam język.

-Niczego to nie zmienia. Weźmiemy ślub za niedługo w sali balowej. Ty w pięknej sukni, ja w garniaku... Ksiądz, świadkowie... Następnie impreza... - Zaczął wodzić palcem po moim ciele. - Po wszystkim, położymy spać Dyzia i... - Złapał mnie za pierś. - Odbędzie się najzajebistsza noc w naszym życiu.

-Jak miło, że w twoim perfekcyjnym planie nie zabrakło naszego dziecka. - Powiedziałam krnąbrnie.

-Nie mogło by... Stworzyliśmy go razem... Wiesz dlaczego?

-Dlaczego?

Podniósł mnie i umieścił w pozycji siedzącej, na jego kroczu.

-Bo mnie tak bardzo pociąga twoje ciało, że żadnego spustu w tobie nie żałuję... Podniecasz mnie... Jesteś moja. - Z jego wypowiedzi zrozumiałam ostatnie stwierdzenie na które odpowiedziałam.

-Prawie twoja. - Pocałowałam go przelotnie, ale on pogłębił pocałunek.

-Już nie długo. - Przewróciłam oczami. - A teraz chodźmy spać moja piękna, przyszła żono.

Ściągnął mnie z siebie.

Takiego go lubiłam. Lubiłam gdy był władczy i pewny siebie. No, ale przecież zmiany są dobre, zwłaszcza takie. Tego chciałam. Faceta który da mi szczęście, który pokaże, że mu na mnie zależy.

-Dobranoc.

-Śpij już. - Przewróciłam oczami.

Pochłonął mnie sen...

To nasza miłość. (+18) {2. Część} [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz