18.

3.2K 181 4
                                    

Na dole najważniejsze informacje na świecie!
--------

Jak poparzona wyskoczyłam z materaca i wraz z mężem pobiegłam do salonu.

-Gdzie on jest?!-Zapytałam spanikowana.

Krystian biegał jak wariat po domu, ale nie było go. Nigdzie nie było moich małych, ukochanych, czekoladowych oczu. Rozpłynął się w powietrzu.

-Kurwa... -Mężczyzna klnął pod nosem z każdym bluźnierstwem jednak unosił głos.

Łzy spływały po policzkach jak woda z wodospadu. Patrzyłam jedynie jak przez mgłę, na Krystiana który wybiegł z domu i nie wracał przez kilka minut.

Klękłam na podłogę i opierając ręce na dywanie panicznie się rozpłakałam. Najbardziej na świecie modliłam się w duchu, aby mąż wrócił z synkiem na rękach. Chciałam obu mocno uściskać, chciałam znowu patrzeć jak się razem bawią. Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam do chłopaków. Ledwo wyszli, a ja ich znowu potrzebowałam.

-Wszystko będzie dobrze... -przekonywałam siebie czekając na odebranie połączenia. Gdy usłyszałam głos Alexa od razu ponownie się rozkleiłam. Usłyszałam jedynie, że przyjadą za 5 minut i się rozłączyłam.

W głowie miałam armagedon. Oddałabym wszystko za wieść o tym, iż mój synek jest cały i zdrowy.

-Wdech... Wydech...-Uspokajałam się czując rozrywający ból w podbrzuszu. Z mojego gardła wydostał się krzyk paniki kiedy pojawiła się krew.

Cały świat zawirował, a później nastała ciemność...

Obudziłam się w sali szpitalnej. Przy moim łóżku czuwał Krystian. Był blady i zmęczony. Oczy opuchnięte oraz czerwone miał od łez. Patrzył się tępo w pościel, nie zauważył tego, że się obudziłam.

-Kochanie...-Powiedziałam cicho odruchowo łapiąc się za brzuch.

-Zostaliśmy sami... -Beznamiętnie odpowiedział, a moje serduszko rozpadło się na milion części.

-Nie odnalazłeś go? -Zapytałam smutno.

-Nie, ale szukam.

Do sali wszedł lekarz i spojrzał na mnie współczująco.

-Co się stało z moim dzieckiem? -Zapytałam na przywitanie.

-Przykro mi. W wyniku najprawdopodobniej dużego stresu, straciła je pani. Nie było szans na odratowanie.

Teraz już rozumiałam słowa 'Zostaliśmy sami', bo tak się stało. Byliśmy teraz zdani na siebie. Oboje jednak załamani psychicznie. Nie wiem czy sobie poradzimy.
Nigdy nie zapomnę moich małych czekoladowych oczu... Wiedziałam jednak, że ani ja, ani Krystian nie poddamy się. Może i nie ma naszej małej fasolki, ale Dyzio musi żyć!

------------
Kochani!
Tak właśnie zakończyłam drugą część. Smutno i pewnie chcecie mnie zabić :')). Prace nad trzecią i mam nadzieję ostatnią częścią już zaczęłam. Wystarczy, że dobijecie tutaj dwadzieścia gwiazdek, a książka pojawi się automatycznie z pierwszym rozdziałem.

To nasza miłość. (+18) {2. Część} [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz