3.

4.7K 120 5
                                    

-Głodna? - Poczułam muśnięcia na ustach przez co uśmiechnęłam się leniwie.

-Dlaczego mnie obudziłeś, bezduszniku?

-Bo chcę iść do pracy nosząc na ustach twój smak. -To zabrzmiało dwuznacznie, ale sądząc po barwie jego głosu, właśnie tak miało brzmieć.

-Ust czy czegoś innego? -Podniosłam lewą brew do góry.

-Ust, bo inaczej nie pójdę do pracy.

-To obietnica? - Westchnął. Następnie mnie pocałował i wyszedł z pokoju.

Ubrałam figi i jego koszulkę, po czym poszłam za nim do kuchni.

-O której wrócisz? - Zapytałam.

-Nie wiem... Jestem umówiony z dziewczyną, która ubiega się o posadę mojej prawej ręki. - Skrzywiłam się na to co powiedział. Przypomniało mi się dlaczego zjebał nam się związek za pierwszym razem. Nic dziwnego, że byłam zazdrosna i pełna obawy o to, iż znowu mnie zostawi.

-Dlaczego?

-Potrzebuję kogoś do pomocy. -Wzruszył ramionami, jakby to było normalne.

-To zatrudnij mnie.

-Musisz zająć się naszym synem. - Kurwa, nie chcę tak bezczynnie słuchać o tej kobiecie.

-Ok. - Skwitowałam. Byłam zazdrosna.

-Wrócę lekko później, ale nie martw się, będę pełen sił. -Czy on nie zauważył mojego rozczarowania, czy udawał debila? On naprawdę nie widzi tego jak boję się jego konfrontacji z jakąkolwiek kobietą?

-Czekam. - Byłam zła, ale nie mogłam togo pokazać. Wyszłabym na niewiadomo kogo, a przecież to on powinien się zorientować. Dobrze wiedział czym zepsuł wszystko za pierwszym razem.

..
Krystian wyszedł do biura.
Postanowiłam pójść na spacer z moim Dyziem, więc spakowałam torbę i położyłam dziecko do wózka. Zamknęłam dom i ruszyłam przed siebie.

Przebywaliśmy na świeżym, jak na miasto powietrzu, już jakąś godzinę.

-Zaraz wrócimy do domku. - Powiedziałam do płaczącego chłopczyka. Był głodny, a przecież nie wystawię cycków pośród sklepów.

Lekko się pod denerwowałam, nie chciałam, aby on płakał... To zawsze sprawiało ucisk mojego serduszka.

Odwróciłam się w stronę luksusowej restauracji. W takich miejscach jest utrzymywana czystość, oraz często są pokoje dla matek z dziećmi. Chciałam tam go napoić i posiedzieć z nim jeszcze trochę.

Jednak to co zobaczyłam sprawiło, że poczułam jakbym zaraz miała, razem z moim synkiem zacząć płakać. W budynku, przy stoliku siedział mój narzeczony i jadł lunch z jakąś kobietą. Wiedziałam, że nie mogę mu już ufać, że ta cała zmiana na lepsze jest po prostu żartem, aluzją i po prostu wielkim kłamstwem.

-Nie płacz... - Otarłam łzę z mojego policzka. 

Sama nie wiem, czy powiedziałam to do Dyzia, czy do siebie. Natychmiast odwróciłam się w stronę mieszkania.

Przyspieszyłam krok i po kilku minutach byłam w domu. Od razu wyciągnęłam Dyzia i zaczęłam go karmić. Chociaż on przestał płakać i stał się spokojny jak aniołek. A apetyt miał spory.

Z dzieckiem na reku, wzięłam telefon do dłoni i zamówiłam sobie pizzę.

Dobrze wiem, że Nie powinnam jadać takich rzeczy, z powodu ryzyka o to, iż moje mleko może stać się kwaśne, ale szczerze... Nie umiałam inaczej. Przecież nie wrócę do starych nawyków? Byłabym idiotką wracając do ćpania, picia i palenia.

To nasza miłość. (+18) {2. Część} [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz