Miałem worek na głowie, ale nie śmierdział potem, czy stęchlizną, jak to jest, gdy porywają cię gangusy, żeby sprzedać cię w ruskim burdelu.
Duchota mieszała mi w głowie na, tyle że pośrednio odlatywałem. Mój porywacz był naprawdę elegancki, bo kajdanki, które miałem na sobie pokryte były futrem o delikatnym włosiu. Albo porywaczka o urodzie Catherine Deneuve w zakolanówkach i pulchnych udach.
– Porwano mnie i sprzedano arabskim szejkom? – słyszę dysocjacyjny głos Vincenta, czuję przez sam ton jego głosu, że ma rozjebane gały.
– Kupiłem cię jako ofiarę do złożenia w mojej sekcie. Rzuciłem dwie bańki i starzy oddali cię, jak durnostojkę z targu – rzuciłeś.
– Dwie bańki mówisz? Dwie bańki? A niech to, to same nerki schodzą za więcej. – sapnął.
– Tortury jakoś przeżyję, przebywanie z nimi – mówi Pierre. – to gwałt na prawach człowieka.
Pierre narzekał na nas obrzydzony faktem, że jesteśmy zamknięci w tym samym pomieszczeniu. Z lodowiska mógł zawsze uciec, gdy był zbyt przebolcowany naszą obecnością.
Zdjęli mi kajdanki. Pozbyłem się worka z głowy; widzę rozprzestrzeniającą się czerwień, która nienasycona zabarwia każdy zakątek swoją bezmiernością. Szkarłaty gryzą po oczach, po tej chwili bezwzględnej dupnej ciemności.
– Jesteśmy jakimiś wybrańcami, którzy dostali darmową porcję wysublimowanego pornosa? – usłyszałem Nate'a, który wyglądał dziś tak nonszalancko niczym nielegalny handlowiec dzikimi zwierzętami. Biała prześwitująca koszula, syntetyczne futro o srebrno-czarnym włosiu i lakierowane loafersy.
– Wyobraź sobie, że na scenę wpada krzak z wielkimi cycuchami.
– Nie potrzebuję cycuchów, wystarczy, że to będzie krzak, gościu – macha ekstatycznie głową podniecony tym zamysłem. Chciał posiedzieć sobie w głowie z tą myślą, ale flegmatycznie zwrócił twarz w stronę Vincenta.
– gościu, czemu on patrzy mi się na suty? – zapytał skołowaciały.
– To fanatyk sutów.
– Średnio krowa może dać około 20 litrów mleka a w szczycie laktacji nawet 60 – stwierdził. – Wiesz, że 20% Amerykanów wierzy, że brązowa krowa daje czekoladowe mleko?
– Istnieje takie schorzenie psychiczne o nazwie Boantropia, niedawno się na to natknąłem. - zafascynowany tematem krów, zaczął podwijać sobie nogawkę aż do kolana. – Mój wuja na to chorował. Myślał, że jest krową, spał na pastwisku, jadał trawę i muczał bez przerwy. Nieźle nie? Patrz, taką dziabę sobie niedawno jebnąłem.
Na umięśnionej łydzie miał wytatuowaną krowę z trzema głowami, jedna z rozlewającymi się oczami niczym kwasowa rzeka, druga z blantem w pysku i czerwonymi upalonymi patrzałami, trzecia przeistaczała się w coś na wzór węża z jęzorem owiniętym wokół sztyletu.
– Ej, ale co krowie mleko ma za związek z moimi sutami?
Vincent złapał go za dłonie i spojrzał mu w oczy, wtapiając się w niego jak brzytwa w skórę.
– To przeznaczenie. Musimy zaadoptować krowę.
– Po jaką cholerę cielaki chcą adoptować krowę? – zakpił Pierre. – Kupię wam bilet w jedną stronę do rzeźni.
CZYTASZ
Bromance
Akcjamam wrażenie, że jesteśmy po prostu spizgani i napaleni. czy to tylko ja tak mam, ziomo? tylko Bromance może być wieczny. (nowa wersja)