⭐Czytasz? Oceń!⭐
-
Jak zwykle weszłam do placówki, która ponoć uczy i wygładziłam ręką swój mundurek. Nie mogłam tego znieść, że musimy do niej chodzić pięć dni pod rząd, a tylko dwa są na odpoczynek od niej. Czy to nie powinno być zakazane? Nie wiem, ale nie powinnam się tak tym przejmować, bo zaraz mam matematykę, a na niej sprawdzian. Wkuwałam całą noc i mam nadzieję, że zaliczę. Można było wybrać u Pani jak chce się to poprawiać. Albo ustnie, albo po prostu pisemnie. Wybrałam oczywiście tą drugą opcję.
- Hej, Ola! -ktoś krzyknął.
Odwróciłam się i ujrzałam moją przyjaciółkę. Przez tą szkołę strasznie ją zaniedbałam i miałam sobie to za złe. No, ale niestety nauka też jest ważna, aby robić potem w życiu coś, co się kocha oraz umie.
- Hej kochanie. -powiedziałam i pocałowałam ją w policzek oraz przytuliłam. - Tak bardzo cię przepraszam, że nie odbierałam telefonu ani nic, ale musiałam się uczyć. -powiedziałam na jednym wdechu. - Dzisiaj poprawiam matmę, więc wiesz... -okazałam skruchę.
- Spokojnie. -zaśmiała się i spojrzała na mnie i zmarszczyła lekko brwi.
- Dzisiaj? -spytałam pewnie, dobrze wiedząc, że niewysoka brunetka dobrze wie o co chodzi.
- Jak zawsze. -i klasnęła rękoma i nagle zadzwonił dzwonek.
- To do później, pa. -i pocałowałam ją w policzek na odchodne.
Udałam się pod swoją sale, która mieściła się tuż zaraz obok i stanęłam w rzędzie. Poprawiłam swój plecak, który ciągle mi spadał i znów poprawiłam swój mundurek. Nie znosiłam go. Tak samo jak mojej matki czy tej szkoły. Po co zapisać mnie do normalnej szkoły skoro można do prywatnej, gdzie te zasady są jakieś z kosmosu. Nie można nic tutaj zrobić. Dobre i to, że jest tutaj dobre żarcie i nic więcej. Czemu nie mogę być jak normalna dziewczyna, która chodzi do normalnej szkoły, spóźnia się czasami i tak dalej? Tutaj to skutkowało od razu wezwaniem rodziców oraz obniżenie oceny z zachowania, gdzie czasem też końcową.
- A panna Siemiesz w końcu wejdzie czy od razu wpisać spóźnienie oraz wysłać specjalne zaproszenie? -syknęła wkurzona nauczycielka.
- Przepraszam. Już wchodzę. -odpowiedziałam i szybko weszłam do klasy.
Nauczycielka westchnęła i udała się do swojego biurka gdzie położyła dziennik lekcyjny, a ja podeszłam do swojej ławki, która mieściła się na końcu sali a obok mnie siedział Mateusz. Mój przyjaciel, oczywiście. No i jak to bywa, gej. Nie czuję różnicy w jego zachowaniu czy coś. Albo, że jest jakiś inny i go tak nie traktuje. W sumie nikt go tak nie traktuje. Połowa chłopaków w tej szkole to akurat geje. Przychodzisz sobie do szkoły, wszystko pięknie i ładnie i zakochujesz się w takim o to tutaj, Marcinie i myślisz, że to twój rycerz na białym koniu, a tu się okazuje, że gej. Nie rozumiem trochę, no, ale nie będę nic na ten temat mówić, bo od razu, że homofob, czy coś, ale jak się ich bliżej pozna to są naprawdę świetnymi przyjaciółmi. Można zobaczyć jak to jest na moim przykładzie. Tak samo miałam ja.
- Ej, a ty nie miałaś poprawiać matmy? -spytał Mati i spojrzał na mnie wymownie.
Westchnęłam ciężko i wstałam udając się do biurka nauczycielki, która pisała coś w dzienniku.
- Przepraszam Panią, ale ja miałam poprawiać sprawdzian. -powiedziałam.
- Ahh, no tak. -odpowiedziała i zaczęła coś szukać w szafce od biurka. W końcu znalazła. Test. - Proszę bradzo. Usiądź... -i tu się zacięła. - O tutaj. -i wskazała pierwsza ławkę w środkowym rzędzie. - Angelika, proszę przesiądź się do Mateusza.
- Ale proszę Pani, ja nie będę nic widziała. -upierała się dziewczyna nie chcąc iść na moje miejsce.
- Jak śmiesz ze mną dyskutować?! -wrzasnęła na dziewczynę.
Ta się skuliła i zebrała swoje rzeczy i usiadła na moje miejsce.
- Proszę, usiądź tutaj, dziecko. -uśmiechnęła się i wróciła do pisania w dzienniku.
Westchnęłam ciężko i zabrałam się za pisanie poprawy. Nigdy nie należałam do osób nie uczących się, czy też do kujonów. Nawet bez uczenia się umiałam wszystko, bo po prostu słuchałam uważnie na lekcji. Niby nie gadają aż tak dużo, lecz to widać po nich, że mają wylane totalnie na szkołę i jeśli by mogli to by chodzili do publicznej placówki, ale to, że ich rodzice mają siano to chodzą do tej. Są tu odmienne style. Od emo kończąc na niewiadomo na kim. Ich style niektóre mnie przerażają. Dobrze, że za miesiąc jest koniec roku szkolnego i wakacje. Może w końcu zrobią coś ze sobą, oby. W końcu napisałam test i oddałam go Pani. Napisałam wszystko, mam nadzieję, dobrze. Uczyłam się dosyć sporo, a już nie mówiąc o zarwanych nockach, bo ten temat nie przypadł mi do gustu i krócej mówiąc, nie umiem go do tej pory. Niestety.
- Okej, więc widzimy się już jutro. Jak zwykle, do widzenia. -i zadzwonił dzwonek.
Spakowałam rzeczy i wyszłam z sali pożegnawszy się z Mateuszem. Chciałam udać się na stołówkę, by coś zjeść. Jestem bardzo głodna, bo nie jadłam w domu śniadania, bo bym się spóźniła dlatego go nie zjadłam. I tak wiem, że to najważniejszy posiłek dnia, ale walić to. Podeszłam po tace i stanęłam w kolejce, która ciągła się w nieskończoność. Po kilkunastu minutach w końcu miałam swoje śniadanie na tacy. Wzięłam ją delikatnie, aby jej nie wywalić i podeszłam do stolika gdzie czekała już tam na mnie moja przyjaciółka, Klaudia. Wraz z nią Mateusz, który chyba musiał mieć jakiś plecak odrzutowy, bo nie mam pojęcia jak tak szybko, i przede mną, się tu znalazł. No, ale tak, to po prostu Mateusz. Jego nie wyjaśnisz, lub ogarniesz.
- Siemson. -przywitałam się z nimi i usiadłam na swoje miejsce. - Idziemy dzisiaj? -spytałam i zaczęłam pałaszować swoje żarełko.
- Raczej tak. -odpowiedział Mateusz.
Zdziwiłam się trochę. Zawsze odpowiadali, że na pewno. Nigdy nie było takiego czegoś, że nie mogli. To był nas czas, nasze kilka minut w świecie odciętym od innych.
- Co? -wydukałam. - Wiecie, ja nie chcę być egoistką, ale zawsze się spotykamy. O tej samej porze. Codziennie. -podkreśliłam ostatnie słowo i spojrzałam najpierw na nią, a później na niego.
- No tak, ale po prostu... -zaciął się. - Kiedyś musiał być ten pierwszy raz, no nie? Że nie możemy. Przykro nam. -odpowiedział ze skruchą.
Przymknęłam powieki i opadłam na siedzenie. Nie możliwe, że nie mogą. Pokręciłam głową i zaśmiałam się bez krzty radości.
- Nie będzie mnie już w tym mieście na zawsze już za tydzień. Chcę z wami jak najwięcej czasu spędzić, proszę... Ja rozumiem, że nie możecie, ale... -i jak na złość zadzwonił dzwonek.
- Nam też jest trudno. -syknęła Klaudia i odeszła od stolika, a Mateusz nie był jej dłużny. Zrobił to zaraz po niej, wzruszając ramionami.
Nie mogłam w to uwierzyć. Tak o mnie porzucili. Nie mam pojęcia dlaczego. Już za kilka dni przeprowadzam się do Piastowa a oni nie wykazują żadnej chęci, aby pobyć ze mną. Wyprowadzam się do mojego starszego brata Kamila, bo nie chcę tutaj już być. Ten nadmiar obowiązków mnie przytłacza. Jeszcze ta szkoła, która ma więcej zakazów niż w ogóle uczniów w niej. Za dwa dni kończę dziewiętnaście lat. Mama dobrze o tym wie, że się wyprowadzam, a brat z resztą też. Nawet urządził mi pokój. Jestem z niego dumna, że się ustatkował jak na razie, może i nie ma dziecka czy żony, bo jak na razie wiem to imprezuje ile wlezie, lecz ma stałą pracę gdzie ma duże wynagrodzenie i już zarabia na własne życie. Moja, a tak w sumie to nasza mama też jest z niego bardzo dumna, lecz nie jest zadowolona z tego, że pije i imprezuje. I jest też w szoku, że to wszystko pogodził sobie i nic mu na nic nie nachodzi. Ja też jestem pod wrażeniem. Nagle dostałam wiadomość, którą postanowiłam przeczytać. Wyjęłam swojego iPhona i kliknęłam w ikonkę Wiadomości i wyświetliła mi się.
Od: Mama
Jestem dzisiaj do późna w pracy. Obiad jak zawsze w lodówce. Nie zapomnij pójść do sklepu, listę masz przywieszoną na lodówce. I popakuj sobie już trochę rzeczy. Kartony są w schowku na górze. Całuję, mama😘Odczytałam krótką wiadomość i schowałam telefon. Nie mogłam w to uwierzyć, że do brata jadę już za kilka dni.
CZYTASZ
Słodka "zemsta" || Igor 'ReTo' Bugajczyk
Fanfiction❤️pojawiła się druga część opowiadania w profilu, zapraszam na kolejną część pt. Sen. OKŁADKĘ WYKONAŁA: @lilithfirstwife